05/2018

Rafał Rżany

Ulice

Już prawie wiosna. Ranki zimne

jeszcze, ale słońce wysoko. Z wysoka

widać więcej:

Lata jak poplątane uliczki.

A chciałabyś, by były jak ulice

Budapesztu, miasta dla leniwych kierowców.

Wszędzie dojedziesz skręcając w prawo.

Żadnych rozterek, żadnych problemów

z pierwszeństwem. Z podjazdu

na parking, z parkingu na podjazd.

Gdzieś po drodze

zakupy, kawa, kino i niebezpiecznie blisko

napis „szczęście”. Co jeśli zgaśnie, jeśli

wypali się kapryśny gaz w szklanych rurkach,

w długiej sztafecie przez obojętny szereg transformatorów

niespodziewanie

zmieni bieg twojego życia nieposłuszna

gromadka elektronów?

Zawsze jest jakieś „ale”, więc zostawmy innym

niewczesne rojenia.

Z góry widać więcej. Gdzie był architekt tych

splątanych uliczek, z kim pił, nim stanął

nad kreślarską deską? Może nie był tak zupełnie

bez talentu i gmatwał proste ścieżki,

bo wiedział, że nie zatrzymuje się chętnie,

kto pędzi słoneczną arterią. I łatwo przeoczy

wąskie okno, ciemne światło,

arie

oszalałych gołębi.

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.