Literacka mitologia Ukrainy Centralnej
Największym problemem współczesnej Ukrainy są podziały istniejące w społeczeństwie tego kraju – na ludność ukraińsko- i rosyjskojęzyczną, Zachód i Wschód, zwolenników integracji z Europą lub zbliżenia z Rosją. Owe różnice niewątpliwie stanowiły podatny grunt wojny na Donbasie, która doprowadziła do jeszcze większej polaryzacji poglądów. Bardzo często obie strony konfliktu odwołują się do ideologii nacjonalistycznej i szowinizmu. W tym kontekście niezwykle ważna okazuje się rola mediacyjna Ukrainy Centralnej, której misja być może polega właśnie na łagodzeniu tych przeciwieństw, a twórczość Artema Czecha można właśnie interpretować jako próbę stworzenia mitologii tego regionu. Jego prawdziwe nazwisko brzmi Czerednyk. Urodził się i wychowywał w Czerkasach, mieście, które nazywa kolebką Kozaczyzny. Jest autorem siedmiu powieści, ale dopiero jego dwie ostatnie książki – zbiór opowiadań Dzielnica D. i szkice o służbie w wojsku Punkt zerowy, przyciągnęły uwagę krytyków, tłumaczy i jurorów nagród literackich. Obie te publikacje łączy wyeksponowanie ja autobiograficznego, a niekiedy nawet mamy do czynienia z sytuacją, gdy narrator jest tożsamy z autorem. W pierwszym przypadku jest to chłopiec z depresyjnego osiedla „D”, którego nazwa pochodzi od kombinatu produkującego płyty drewnopochodne, aczkolwiek wywodzący się z rodziny o intelektualnych aspiracjach, w drugim zaś – dosyć dobrze prosperujący dziennikarz i pisarz z Kijowa noszący nazwisko Czech.
Opowiadania ukraińskiego autora śmiało można nazwać prozą korzenną, w której podejmowana jest próba określenia tożsamości Ukraińców podczas burzliwej transformacji ustrojowej, gdyż w odróżnieniu od Polski okres ten na Wschodzie wcale się skończył. Tam sytuacja polityczna wciąż jest dynamiczna. Umiejscowienie między Wchodem a Zachodem odcisnęło swoje piętno na tej prozie. Znajdziemy w niej wiele porterów „zbędnych ludzi” (termin używany w literaturze rosyjskiej), którzy nie odnaleźli się w nowej rzeczywistości i stoczyli się na samo dno, a radzieckiej stabilizacji przeciwstawiona została kapitalistyczna teraźniejszość. Gdzieś w tle tego wszystkiego pobrzmiewają echa słów Putina o rozpadzie ZSRR jako największej katastrofie geopolitycznej XX wieku oraz rewizjonistycznej propagandy, podważającej zasadność przemian demokratycznych w krajach byłego ZSRR. Ale Czech przede wszystkim ufa własnym obserwacjom i nie stroi nieporadności wychowanych w ZSRR ludzi w piórka nostalgicznej ideologii. Dlatego po lekturze Dzielnicy D. staje się jasne, że to przede wszystkim nieudolny system radziecki produkował kalekie jednostki, które w odpowiednim momencie nie potrafiły zagospodarować własnej wolności. Bohaterowie prozy Czecha wyjeżdżający do pracy zarobkowej do krajów Europy Zachodniej zazwyczaj tam sobie nie radzą i wracają. Chociaż ideologia radziecka i postradziecka napiętnowana została jako relikt przeszłości, to jednak mając do czynienia z nacjonalizmem, usiłującym zająć ich miejsce, bohater opowiadania 466 potrafi zachować odpowiedni dystans. Tytuł ten jest numerem obozowym byłej bojowniczki OUN-UPA Wiry Iwaniwny, która po odsiadce w Gułagu zamieszkała w Czerkasach. Po krótkim okresie fascynacji nacjonalizmem młody chłopak, będący jej sąsiadem, jednak bezbłędnie wychwytuje fałsz tej doktryny, chociaż krystalizuje się u niego ukraiński patriotyzm. Odnosi wrażenie, że oszukiwano go w szkole, gdzie uczono go z podręczników nie zawierających żadnej informacji o ruchu banderowskim, ale, moim zdaniem, może być okłamywany po raz drugi w niepodległej Ukrainie, gdyż w bohaterskiej narracji o walce narodowowyzwoleńczej zabrakło z jakiejś przyczyny informacji o tragicznych wydarzeniach na Wołyniu i Galicji Wschodniej w czasie II wojny światowej.
Niejawnym bohaterem opowiadań Czecha jest miasto Czerkasy, którego rozwój przypadł na początek lat pięćdziesiątych XX wieku. To proza opisująca proces dojrzewania, który rozpoczyna się na podwórku w dzielnicy D. wśród zgrai młodych chuliganów i gdzie decydujące znaczenie odgrywa więź sąsiedzka. W opowiadaniu Szkłowska znajdziemy informację, że w mieszkaniu rodziców młodego chłopca, bohatera utworu, wiszą półki z dziełami klasyków literatury rosyjskiej oraz stoi na widocznym miejscu fotografia Czechowa. To właśnie ten trop umożliwia zbudowanie paraleli między twórczością Ukraińca a prozą autora Wiśniowego sadu czy na przykład Bunina. W rosyjskiej prozie przełomu XIX i XX wieku spotykamy ową tęsknotę za wartościami metafizycznymi, przybierającymi bardzo często karykaturalne formy. Podobna sytuacja ma miejsce w analizowanych utworach. Powiew wolności powoduje, że bohaterowie prozy Czecha odczuwają tęsknotę za czymś nieokreślonym, niemożliwym do zrealizowania tutaj w ziemskich warunkach, a finał tych poszukiwań jest zazwyczaj smutny – alkoholizm lub narkomania u mężczyzn lub rozwiązłość obyczajowa w przypadku kobiet. Niezwykle ważna wydaje się rola miłości, będącej siłą motywacyjną do działania bohaterów, ale zarazem fatalną w skutkach.
Punkt zerowy to następna książka Artema Czecha, która znacznie różni się od Dzielnicy D. W założeniu autora miały to być eseje, ale tak naprawdę mamy do czynienia z krótkimi szkicami powstającymi na bieżąco i publikowanymi na portalach społecznościowych. To nie jest książka o wojnie na Donbasie, lecz o bałaganie panującym w ukraińskiej armii, która w tamtym okresie borykała się z patologiami wywodzącymi się z poprzedniego ustroju. Gorący okres konfliktu w latach 2014–2015 autor spędził bowiem na poligonie oraz w jednostce rozlokowanej przy granicy z Krymem, a wojskową służbę na Donbasie pełnił już po zawarciu rozejmu z separatystami. Antywojenny patos i zaprawiona czarnym humorem demaskatorska pasja absurdów wojskowej biurokracji w Punkcie zerowym od razu przywiodła mi na myśl Przygody dobrego wojaka Szwejka Jaroslava Haška.