To swoiste modus bohatera jest kluczem do rozumienia powieści – byłoby niewątpliwym sukcesem krytyki literackiej, gdyby interpretacje książek zawierających nieheteronormatywne wątki, nie powielały opresyjnych refleksji na temat seksualności bohaterów i nie zamykały się jedynie w tym jednym wątku. Takie przeniesienie akcentu byłoby również miarą społecznego sukcesu. Nie da się zaprzeczyć, że zwyczajowa narracja na temat ludzkiej egzystencji traktuje temat orientacji seksualnej jako ledwie element tożsamości, a nie sprowadza jej do seksu właśnie. Żadna znana mi krytyczka literacka czy recenzentka w swych omówieniach nie traktuje heteronormatywności jako problematyki domagającej się szczególnej uwagi. Nie ma takiej potrzeby. Dlaczego więc sami, niejako na własne życzenie, wtłaczamy się od lat w tę samą, pełną uprzedzeń i wzgardy narrację o przygodach seksualnych gejów, podkreślając ich rozwiązłość? Czy przygody seksualne są jakoś nad wyraz gejowskie? A może mówienie o nich ma powodować wstyd i nieustanne poczucie winy? Seksualność jest tą sferą ludzkiej egzystencji, którą łatwo kontrolować, kontrola natomiast jest idealnym narzędziem w rękach władzy, bez względu na to, czy chodzi o władzę świecką, czy kościelną. Przekroczenie nadanego zakazu ma prowadzić do poczucia winy i myślenia o sobie w kategoriach moralnych: dobra i zła.
Może więc najwyższy czas na zmianę? W pierwszej kolejności powinna ona dotyczyć postrzegania seksualności i zaprzestania łączenia jej z moralnością. Za nią przyjdą kolejne, aż znajdziemy się w punkcie, w którym o tym, co słuszne i dobre dla poszczególnego człowieka, będzie decydować on sam. Zupełnie tak, jak chciałby decydować o sobie bohater książki Skurzyńskiego. Oczywiście byłby to ideał.
Możemy zadać sobie pytanie, czy w państwie pełnym przaśnych uprzedzeń, dyskryminacji i nienawiści jest to w ogóle możliwe. Czy istnieje szansa na to, aby zmienić ów dyskurs? Czy mamy nadal udawać, że nic się nie stało, że homofobiczne incydenty oraz zamach na prawa człowieka i jego godność to błahostka?
Skurzyński napisał Zrolowany wrześniowy Vogue w momencie, w którym dyskusja na ten temat nie ustaje, a homofobia w Polsce narasta. Dlatego nawet jeśli skupimy uwagę na tożsamościowym wątku bohatera (skądinąd człowieka ugruntowanego), jego próbie doprecyzowania życiowych celów, zarówno uczuciowych, jak i zawodowych, chęci zrewidowania dotychczasowych poglądów na temat życiowej stabilizacji, musimy zdać sobie sprawę, w jakim położeniu znajduje się nasz bohater. Bo homofobia władzy ujawniająca się w ostatnich latach, miesiącach, a nawet dniach, mówienie o pedalstwie, zarazie, ideologii, seksualizacji dzieci, fanaberii majaczące w tle są niebezpieczną przeciwwagą dla swobody w wyrażaniu własnej tożsamości. Niestety, było źle, jest jeszcze gorzej.
Książka Skurzyńskiego jest napisana w sposób dowcipny i błyskotliwy, ale nawet jeśli lektura sprawia nam przyjemność, budzimy się z tej opowieści z niepokojem. Wciąż jesteśmy przecież w Polsce, pośród dusznej, dyskryminującej atmosfery. Dlatego na ile jest w ogóle możliwa swobodna ekspresja wspomnianego modus bohatera tej mikropowieści, zależy od stopnia naszych uprzedzeń. Czy jako czytelnicy chcemy „tłamsić” tożsamość bohatera i widzieć jego życie tylko poprzez pryzmat seksualności, czy dostrzegamy wyjątkowość osoby, jej odrębność, z całą gamą indywidualnych cech, pragnień i problemów? Jak go postrzegamy bohatera, wchodząc z nim w lekturową relację, i co dla nas jest w nim najbardziej intrygującego?
Nie chodzi autorowi o to, abyśmy nie wyszli z lektury cało. Jednak Skurzyński zdaje się mówić: „Miejcie swoje zdanie!”. Niczego nie narzuca, ale też nie tłumaczy. Pokazuje jednak niewątpliwą złożoność ludzkiego doświadczenia. Właśnie dlatego, że wyłamuje się utartym schematom, lektura Zrolowanego wrześniowego Vogue’a jest wciągająca, a refleksja po niej pozostaje żywa. W gruncie rzeczy w tej prozie wszystko wydaje się takie, jak być powinno. Kiedy pisarz snuje opowieść o życiu bohatera, zwraca uwagę na coś niezwykle istotnego: że przy całej złożoności jednostkowego doświadczenia w historii bohatera nieheteronormatywnego wciąż najbardziej interesuje nas seks, a całe bogactwo doświadczenia tożsamości schodzi na drugi plan. Dostrzeganie tylko jednego aspektu tożsamości człowieka zubaża jego obraz i prowadzi do jego uprzedmiotowienia.
Skurzyński robi tożsamościowy coming out, tyle że najmniej chodzi w nim o orientację. Daje w powieści „lekcje” edukacji seksualnej, by sprowokować do refleksji nad kieratem kolektywnego myślenia. O tym, czy chcemy budować swoją tożsamość w zgodzie ze swoimi przekonaniami, czy wolimy opresję tożsamości grupowej. Odróbmy tym razem zadanie domowe.