Ucieczka z postojem w Dublinie
mieście młodych i dwudziestu jeden mostów
nad Liffey, która dzieli miasto.
W tętnicach Temple Bar płynie irlandzka muzyka.
Twoja krew ma puls pubów, które jak sowy
budzą się o zmroku.
Tasiemki uliczek o średniowiecznym układzie
prowadzą gdzie chcą. Bez planu, presji czasu, obawy
o spotkanie z tymi, których spotkać nie chcesz.
Przecież uciekasz i chcesz być sam.
Czy tego potrzeba, gdy zostaje zerwany most?
Gdy gaśnie nadzieja i, gdy jak nikt, stoisz na brzegu?
Teraz Liffey przepływa przez ciebie. Szuka ujścia. Wylewa.
Nasącza. Wilgoć przenika i jest widoczna na duszy.
Budujesz most. Nie pozwalasz kroplom dosięgnąć bruku
i stolika w pubie. Nikt nie widzi. Nikt poza Nim.