Wyjeżdżają bez bagażu.
Zostawiają rzeczy, z którymi nie wiadomo co zrobić.
Właściwie do wyrzucenia, ale jakoś szkoda.
Zostawiają wspólnie przeżyte lata, tysiące minut,
rozmów, tony wydarzeń, książki.
A my, na razie żywi, stajemy się
strażnikami ich tajemnic,
powierzonych w godzinie,
kiedy kolory jeszcze nie zdążyły się obudzić,
wszystko tonie w szarości
i tylko słowa najbliższe są prawdy.