Pisząc wiersz zawsze jest się żywym
i jednocześnie umarłym.
Dlatego poeta to kot Schrödingera
zamknięty w pudle wiersza,
z przestrzenią kartki
i iperytem słów
wtłoczonym między strofy.
To tak jakby się tonęło.
Tonęło tak wolno,
że człowiek o tym nie wie.
Sztafaż z mundurka chłopca,
był świadkiem człowieka
prowadzonego na szafot.
Wiersz jest jego wyznaniem,
w którym stryczkiem zdania
staje się cudzy język.
Tymczasem w celi słowa
czasownik stał się rzeczownikiem.
I odtąd wszystko
potoczyło się inaczej.
Uważaj na słowa straceńca, mówi,
bo życie to eksperyment
przekraczania granic
w pudle wypełnionym
trucizną znaków.
Tak, że nigdy nie wiesz,
co wyjmiesz ze środka.