Domy dni Krzysztofa Lisowskiego to właśnie taki wewnętrzny, prywatny spis, antologia osobista, autoretrospektywa i autointerpretacja. Są tutaj wybrane wiersze, poematy, prozy i eseje, a więc gatunki, które autor uprawia od początku swojej drogi twórczej, które są mu bliskie, odpowiadają jego wrażliwości i sposobom poszukiwania prawdy.
Układając Domy dni, Lisowski otworzył jakby specjalnie dobranym kluczem przeszłość i wprowadził ją w kontekst współczesny. Ramą kompozycyjną całej książki są bloki wierszy. One – te wcześniejsze i te nowe – nadają całości właściwy rytm, stanowią awangardę i ariergardę antologii. Spośród dawnych wierszy – czas zresztą w tym wypadku pozostaje miarą względną – przywołane zostały te, które chyba przekraczają zwykłą granicę pamięci i tkwią głęboko w warstwach najważniejszych przeżyć i doświadczeń. Takim znakiem ważnego związku poety ze światem przedstawionym jest na przykład wiersz zatytułowany Ojciec. Pod powierzchnią obrazów zapamiętanych sprzed lat, dziecięcych impresji, fragmentów i okruchów słów, gestów i dotknięć tkwią korzenie kształtujące cały późniejszy świat, krąg wartości i znaczeń:
jakieś jego bliskie podobieństwo,
dawna kropla krwi krążąca w sercu,
przestronna źrenica,
przez którą wpuszczamy nadal obrazy i światło.
Świat wydobyty z mroku przez światło pamięci i powołany do nowego istnienia w perspektywie optycznej staje się w tym przywołaniu archetypicznym fundamentem budującym wspólnotę. Czas tutaj nie oddala, ale zbliża i jednoczy. Tak ujawnia się jeden z tych niezwykłych „dni”, które dla poety będą „długim trwaniem” jego historii.
W wierszach „dawnych”, z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych
„Podobieństwo w niepodobieństwie” to realny znak bogactwa rzeczywistości i jej głębokiego wymiaru trwania, w którym ujawnia się sensowna jedność przeciwieństw. Świat przedstawiony jest niewątpliwie światem zaskakującym, ale bez niego bohater byłby pozbawiony poczucia własnej wrażliwości, niepowtarzalności i wyjątkowości. Byłby także pozbawiony odwagi Orfeusza szukającego swojej Eurydyki. Tę skomplikowaną relację bohatera ze światem odnajdziemy także – w formach rozbudowanych – w poematach. Jest w nich otwarta dla przeszłości przestrzeń, jest kondensacja pamięci i wrażeń. Mocno związany ze wspomnieniami jest bez wątpienia obraz Lwowa. Pojawia się on – niczym osnowa – w poemacie Pogubione obrazy. Symboliczne odniesienie stanowi o charakterze całości utworu. Wszystko jest tutaj w ruchu, zmienia się, oddala lub przybliża, przez cały czas trzymając wrażliwość bohatera w napięciu:
i ten stan płynny może okazać się
właściwym życiem
to znaczy wynoszeniem kotom pokarmu
przekopywaniem ogródka kiedy pojawi się pierwszy mróz
Jest w tych wersach zapisana wielka ludzka i poetycka potrzeba określenia celu codziennego bytowania i tęsknota do świata uporządkowanego, wypływającego z jasno określonych źródeł i zmierzającego do równie jasno wytyczonego celu. Poszukiwanie harmonii dokonuje się tutaj na dwóch poziomach – wewnętrznym i zewnętrznym. Poeta łączy to, co określić by można jako dramat historii, z całym splotem napięć, pytań podstawowych i wewnętrznych wątpliwości bohatera:
i odjazdem pociągów
ani przesiedlenie ani rozpacz
Stan trwania „pomiędzy”, stan zawieszenia podważa system fundamentów istnienia. Lisowski przywołuje tutaj te swoje dawne poematy, które przede wszystkim ujawniają kruchość egzystencji i odsyłają czytelnika do sfery doświadczeń, wskazujących na kruchość ludzkiego losu. To jest wyraźne przesłanie. Śladem, który pozostaje po naszych działaniach bywa często – powiada poeta – popiół. Cichy, beznamiętny ślad – „wszędzie mu wygodnie”.
W „prozach” i „esejach”, które Krzysztof Lisowski włączył do swojej antologii, panuje duch wyjątkowej egzotyki. Jest tutaj odczuwalny oddech przeszłości, sięganie do kulturowych podstaw, do źródeł naszej wyobraźni, do tego, co zachwyca i wzbudza refleksje. W prozatorskich miniaturach zamknięte są miniwątki narracyjne. Lisowski potrafi z epickiego drobiazgu uczynić interesujący motyw, nadać mu odpowiednią wagę i znaczenie. Ponadto odczuwamy w „prozach” zdecydowaną obecność poezji. Poezja żyje między słowami, zdaniami i frazami prozy, budując jej nastrój i charakter. Dużo tutaj wspomnień, śladów, impresji z podróży, spotkań i odkryć. Bo co krok bohater odnajduje miejsca ciekawe, a nawet niezwykłe.
Blok prozy zamykają trzy eseje. Otwierają one jednocześnie trzy perspektywy i są jakby trzema spojrzeniami, trzema horyzontami poznania rzeczywistości. Te trzy szkice to kolejno Daksa, Heraklit w górach i Dęblin. Trzy opowieści napisane w sposób żywy, przyciągający uwagę, i prowadzące czytelnika ku miejscom może peryferyjnym, rzuconym na granice świata, ale przecież bardzo silnie naznaczonym przeżyciami. Szczególnie Daksa ma w sobie dużo pisarskiej energii i siły. Ta niewielka wysepka krajobrazowo, kulturowo i historycznie jest niezwykle ciekawa. Lisowski przypomina jej dzieje powiązane z Polską. Bo Daksa leżąca u wybrzeży chorwackich, nieopodal Dubrownika, była na początku
Eseje z antologii są świadectwami różnorodnych zainteresowań autora. Historia, literatura, ludzie, losy, kultura tworzą w tych szkicach sploty nierozerwalne, czasami zaskakujące i przedziwne, ale zawsze poruszające.
Domy dni zamykają wiersze nowe. Ale i w nich jest jakaś trwająca od dawna w pisarstwie Krzysztofa Lisowskiego zaduma i rytm niespieszny, własny. Nowe wiersze stanowią dopełnienie tych wszystkich stałych wątków i tematów twórczości Krzysztofa Lisowskiego. I tutaj mamy więc podróże, spotkania, miejsca, które pobudzają wyobraźnię i zmuszają do namysłu. Każdy z tych wierszy jest zwrotem do kogoś i nie chodzi tutaj wcale o konkretnego adresata, ale o pewną zbiorową świadomość, w której wszyscy uczestniczymy. Lisowski szuka tego, co nasz wewnętrznie poszarpany świat naprawi, co go uzdrowi i zharmonizuje.
Domy dni są obrazem świata, a właściwie światów: wewnętrznego i zewnętrznego. Łączy je droga biegnąca jakby poprzez wyobraźnię i pamięć poety. Jest to próba wyrażenia losu, opowiedzenia historii, dotknięcia tajemnicy, opowiedzenia siebie, opowiedzenia nas.