[STARCIE Z TRYBUNAMI
Koriolan
[…]
A moją mowę niech przypieczętuje
Coś, o czym jestem święcie przekonany –
Zarówno wobec bogów, jak i ludzi.
Otóż gdy mamy podzieloną władzę
Na taką, która słusznie gardzi drugą,
I taką, która niesłusznie lży pierwszą;
Nie mogą podjąć żadnego działania,
Póki ciemnota nie raczy się zgodzić –
To w takiej sytuacji rzeczy ważne,
Naprawdę pilne, niecierpiące zwłoki
Bo gdzie się wszystko oprotestowuje,
Tam nic się nie osiąga prócz protestu.
A zatem wzywam tych, co się nie boją
I zachowali resztki przytomności;
Widzą potrzebę zasadniczych reform;
I tych, co wolą żyć godnie niż długo;
I wreszcie tych, co wiedzą, że czasami
Trzeba stosować ryzykowne leki,
Otóż tych wszystkich niniejszym tu wzywam,
By z gęby plebsu wyrwali ten język,
I to niezwłocznie! Niech nie liże dłużej
Owej słodyczy, skoro jest „trująca”.
Zaćmiewa trzeźwy sąd, przez co rujnuje
Strukturę państwa, niszczy jego jedność
I czyni go niezdolnym, aby służyć
Obywatelom i wspólnemu dobru –
Brutus
Dość już powiedział.
Sycyniusz
Wyszedł z niego zdrajca.
I za te słowa odpowie jak zdrajca.
Koriolan
Nie jesteś godzien niczego prócz wzgardy!
Jeżeli lud ma takich pomagierów,
To co się dziwić, że mąci bez przerwy
I wypowiada posłuszeństwo państwu!
A kiedy ich wybrano?, że zapytam.
Otóż to właśnie: w okresie rewolty,
Dlatego też jest dzisiaj dobry moment,
Aby przywrócić wreszcie praworządność,
Czyli przegonić tych uzurpatorów.
Brutus
To zamach stanu!
Sycyniusz
Tak, to jawna zdrada!
Brutus
Straż senatorska!
Zatrzymać go! Pojmać!
Sycyniusz
Wezwij tu lud!
Ja sam w jego imieniu
Kładę na tobie areszt: jesteś zdrajcą
I wrogiem ludu! Nie opieraj się,
Koriolan
Precz, stary capie!
Senatorzy
Ręczymy za niego.
Kominiusz
Weź rękę, starcze!
Koriolan
Zjeżdżaj stąd, kanalio,
Bo ci policzę kości!
Sycyniusz
Hej, na pomoc!
Ludzie, pomocy!
Meneniusz
Opanujcie się!
Sycyniusz
Ten człowiek… ten człowiek…
Chce was pozbawić wszelkich praw i władzy!
Brutus
Strażnicy, brać go!
OBYWATELE
Brać go! I do piachu!
DRUGI SENATOR
Nie ma co zwlekać! Panowie, do broni!
WSZYSCY
Ludzie! – Trybuni! – Senatorzy! – Straże!
Pozabijacie się! – Opamiętajcie się!
Stójcie! – Przerwijcie to! – Schowajcie broń!
Meneniusz
Co się tu dzieje! I jak się to skończy?
Ledwo oddycham, nie mogę wprost mówić.
Hej, Koriolanie, opamiętaj się!
A wy, trybuni, także! – Sycyniuszu,
Powiedz coś! Przemów!
Sycyniusz
Ludzie, ludzie! Spokój!
Słuchajcie mnie!
OBYWATELE
Nasz trybun mówi! Cicho!
Sycyniusz
Grozi wam tyrania:
Utrata wszelkich swobód i wolności!
A chce je wam odebrać Kajus Marcjusz!
Tak, tenże Marcjusz, któregoście dzisiaj
Sami obrali konsulem.
Meneniusz
Oszalał!
Dolewasz tylko oliwy do ognia!
PIERWSZY SENATOR
Chcesz doprowadzić to miasto do zguby?
Sycyniusz
A czym jest miasto, jeżeli nie ludem?
OBYWATELE
No oczywiście! Miasto to jest lud.
Brutus
Którzy sprawują tę funkcję legalnie –
Za zgodą wszystkich.
OBYWATELE
I dalej sprawujcie!
Meneniusz
Ale też zgodnie z duchem tej godności…
Kominiusz
A nie w ten sposób, że się burzy ład
Ba, że obraca się wszystko w perzynę
I się rujnuje dorobek pokoleń!
Sycyniusz
Godzien jest śmierci!
Brutus
Jeśli mamy władzę,
To dajcie nam swobodnie ją sprawować;
Na razie jednak, póki wciąż jesteśmy
Oficjalnymi rzecznikami ludu,
W jego imieniu stwierdzamy, że Marcjusz
Jest godzien śmierci!
Sycyniusz
A więc bierzcie go!
Strącony w przepaść!
Brutus
Strażnicy, brać go!
OBYWATELE
Poddaj się, poddaj, Marcjuszu!
Meneniusz
Trybuni,
Dajcie mi jeszcze coś powiedzieć! Proszę!
Doprawdy, słowo!
STRAŻNICY
Uspokójcie się!
Meneniusz
chcecie się zdawać:
Kimś, kto na sercu ma dobro ojczyzny.
A więc działajcie rozważnie – z umiarem;
A nie gwałtownie i stosując przemoc.
Brutus
Umiar jest dobry jedynie czasami.
Dlatego właśnie nie ma co się cackać,
Tylko, jak mówię, brać go i na Skałę!
Koriolan
Nie, tutaj umrę.
Wielu z was widziało,
Jak sobie radzę w walce z przeciwnikiem.
Meneniusz
Schowaj miecz! – A trybuni niech się cofną.
Brutus
Brać go, powiadam!
Meneniusz
Panowie, do broni!
I murem za Marcjuszem, kto szlachetny!
Brońmy go!
OBYWATELE
Precz z nim! – Na Skałę i w przepaść!
Meneniusz
Inaczej wszystko na nic.
DRUGI SENATOR
Tak, tak, odejdź.
Koriolan
Mamy tu tylu przyjaciół, co wrogów.
Lepiej zostanę.
Meneniusz
Chcesz rozprawy z nimi?
DRUGI SENATOR
Niech nas bogowie przed czymś takim strzegą!
A my to jakoś tu załagodzimy.
Meneniusz
Ty nie pomożesz w tym, a wręcz przeciwnie,
Możesz rozjątrzyć. A więc odejdź, proszę.
Kominiusz
Panie, chodź z nami.
Koriolan
O, gdyby to byli
Co będąc nimi, a nie Rzymianami,
Wylęgli jednak się pod Kapitolem!…
Meneniusz
Mówię ci, idź już. – Twoją słuszną gorycz
Wylejesz innym razem.
Koriolan
Gdybym mógł
Położyłbym z czterdziestu.
Meneniusz
Sam bym chętnie
Załatwił tych najgorszych – tych trybunów.
Kominiusz
Tak, ale teraz jest ich znacznie więcej;
Mają nad nami ogromną przewagę.
To nie jest męstwo, a zwykła głupota.
Mówię ci, idź już, póki tu nie wrócą;
Póki ta tłuszcza jak wzburzona rzeka,
Co występuje z brzegów i wylewa,
Meneniusz
Tak, tak, już idź. A ja spróbuję użyć
Swych starych sztuczek i chytrego słowa:
Sprawdzę, czy jeszcze działają na takich,
Którzy nie mają poczucia humoru.
Nie bacząc na jej kolor.
Kominiusz
Chodźmy wreszcie!
PIERWSZY PATRYCJUSZ
Tak złamać sobie karierę!
Meneniusz
To człowiek
Nazbyt szlachetny na ten podły świat.
On by nie schlebił nawet Neptunowi,
Ani też Jowiszowi, gdyby ten
Gotów był w zamian dać mu swe pioruny.
Co w głębi serca, od razu na ustach;
Co myśli głowa, już jest na języku.
Co znaczy śmierć – że w ogóle istnieje.
Znowu tu idą! – Piękna perspektywa!
DRUGI PATRYCJUSZ
Wolałbym jednak, by byli już w łóżkach.
Meneniusz
W łóżkach! A na dnie Tybru to nie łaska?
Nie mógł z nią gadać choćby trochę grzeczniej?
Sycyniusz
I gdzie on jest, ten gad, który by chciał
Wyludnić miasto i sam zostać wszystkim?
Meneniusz
Drodzy trybuni…
Sycyniusz
Ma zostać strącony
Urągał prawu, a więc prawo także
Stosuje wobec niego tryb szczególny,
Oddając go sprawiedliwości ludu,
Którym on gardzi w bezprzykładny sposób.
PIERWSZY OBYWATEL
Że za ustami ludu – trybunami –
Są jeszcze jego ręce, czyli my.
OBYWATELE
O, dotrze to do niego! Już niedługo!
Meneniusz
Panowie, proszę…
Sycyniusz
Uspokójcie się!
Meneniusz
Dochodźcie jej legalnie i z umiarem.
Sycyniusz
Legalnie, mówisz. Czyli tak mniej więcej,
Jak ty pomogłeś mu uciec…
Meneniusz
Słuchajcie!
Jak znam zalety konsula, tak również
Sycyniusz
Jakiego konsula?
Meneniusz
Jak to jakiego? Jest jeden. Koriolan.
Sycyniusz
On jest konsulem?
OBYWATELE
Nigdy w życiu! – Za nic!
Meneniusz
Jeśli za zgodą trybunów i waszą
Dacie mi mówić, szanowni rodacy,
Zabierze wam to najwyżej minutę.
Sycyniusz
Byle nie więcej, bo nie mamy czasu.
Musimy szybko zabić tego gada.
Wygnanie nie zapewnia bezpieczeństwa,
Ten zdrajca musi zginąć jeszcze dzisiaj.
Meneniusz
Bogowie, nie pozwólcie, aby Rzym –
To wielkie miasto, które słynie z tego
(I ma to zapisane u Jowisza),
Miał jak wyrodna suka je zagryzać!
Sycyniusz
On ma wściekliznę! Trzeba go usunąć.
Meneniusz
Nie, jest najwyżej dotknięty schorzeniem,
Które się daje bez trudu wyleczyć.
Jaką to krzywdę wyrządził Rzymowi?
Nie walczył dzielnie przeciw jego wrogom?
Czy nie przelewał krwi dla jego chwały?
Stracił jej więcej, niż ma jej w swych żyłach!
Ktoś się poważy wytoczyć mu resztę,
A w każdym razie nie przeszkodzi temu,
Okryje się doprawdy wieczną hańbą.
Sycyniusz
To zwykła demagogia.
Brutus
Wykręcanie
Noszono go na rękach.
Sycyniusz
Kiedy w stopę
Wda się gangrena, wtedy nic już po niej.
Brutus
Dosyć już tego! – Trzeba go zatrzymać
I się go pozbyć, aby ta zła moc
Meneniusz
Czekajcie!
Ostatnie słowo! – Kiedy ochłoniecie
Po tym ataku tygrysiej wściekłości
I zobaczycie, ile szkód przyniosła,
Będziecie skomleć, czemuście zawczasu
Lecz wtedy będzie na to już za późno.
Wzywam was przeto: nie idźcie tą drogą!
On ma przyjaciół, licznych zwolenników,
Którzy się rychło wokół niego skupią
Wstrząsany szałem bratobójczej walki.
Brutus
Gdyby tak nawet miało być…
Sycyniusz
Daj spokój!
Czy nie dał tu przykładu posłuszeństwa?
Nie bił strażników? Nie stawiał oporu?
Meneniusz
Pamiętajcie o tym,
Że odkąd tylko zdołał unieść miecz,
Chował się w armii i na polu bitwy.
Dlatego też nie umie ważyć słów,
Lecz wali prosto z mostu i na odlew.
I skłonię go, by się przed wami stawił
I zgodnie z prawem wysłuchał zarzutów,
Choćby najcięższych – lecz mógł się i bronić.
PIERWSZY SENATOR
Panowie, to jedynie słuszna droga.
Ba, każda inna prowadzi donikąd.
Sycyniusz
Dobrze, niech będzie. – A ty, Meneniuszu,
Bądź w takim razie wysłannikiem ludu.
Obywatele, złóżcie broń.
Brutus
Lecz jeszcze
Sycyniusz
Będziemy czekać na ciebie na rynku.
Jeżeli Marcjusz nie przyjdzie tam z tobą,
To postąpimy zgodnie z pierwszym planem.
Meneniusz
Przyjdzie, na pewno.
A wy chodźcie ze mną.
PIERWSZY SENATOR
Tak, proszę was, chodźmy po niego wszyscy.