Crossroads, szósta książka Jonathana Franzena (w polskim tłumaczeniu Na rozdrożu, wydawnictwo Sonia Draga, 2021, przełożył Witold Kurylak) jest pierwszą z zaplanowanej trylogii Klucz do wszystkich mitologii. Trudno powiedzieć, czy doczekamy się kolejnych – nad Crossroads pisarz pracował sześć lat.
Tytuł wydaje się wzięty z kompozycji Roberta Johnsona, jednego z największych bluesmanów żyjących na początku
Wszyscy bohaterowie sagi rodzinnej Franzena znajdują się na rozdrożu. Obszerna, licząca blisko sześćset stron powieść rozpoczyna się 23 grudnia 1971 roku na fikcyjnych przedmieściach Chicago. Jej bohaterami są członkowie rodziny Hildebrandtów: ojciec Russ, matka Marion i czworo dzieci (od najstarszego) Clem, Becky, Perry i Judson. Czterdziestosiedmioletni Russ jest młodszym pastorem protestanckiej parafii. Zarabia marnie, jego wynagrodzenie to siedem tysięcy dolarów rocznie, mieszka w opłacanym przez parafię marnym domu, jeździ rozklekotanym plymouthem fire, a ma na utrzymaniu żonę i czworo dzieci.
W religijnej rodzinie pastora pojawiają się problemy. Jednym z najważniejszych jest kryzys wiary dotykający wszystkich jej członków. Pastor przeżywa także okres fascynacji jedną z nowych parafianek – atrakcyjną, znacznie młodszą od żony wdową, która wyraźnie nie odrzuca jego zalotów.
Nieco starsza od męża Marion, w jego oczach nieatrakcyjna, z nadwagą (dlaczego sto czterdzieści cztery funty – nieco ponad sześćdziesiąt pięć kilogramów – jest uważane przez Franzena za znaczącą nadwagę?) przestała interesować męża. Marion jest niesłychanie uzdolniona, ma też za sobą dramatyczną przeszłość, której mąż nie jest świadom. Jest bodaj najciekawszą postacią powieści, opisaną z olbrzymim zrozumieniem i empatią. Walczy ze swoimi demonami i doskonale zdaje sobie sprawę, że jej małżeństwo osiągnęło etap rozpadu. Ciągle stara się być dobrą matką i nie odmawia szlifowania kazań męża.
Najstarszy z potomstwa Clem porzuca studia, zgłasza się do komisji poborowej i chce zostać wysłany do Wietnamu, gdzie ciągle tli się wojna. Tę decyzję zamierza zakomunikować rodzicom w święta. Dla nich, szczególnie dla ojca pacyfisty, to olbrzymi szok. Społeczność menonitów, z których wywodzi się Russ, odmawiała służby ze względów religijnych i odbywała wyłącznie służbę zastępczą.
Jedyna córka Becky jest w szkole średniej – piękna, bez żadnego wysiłku przyciąga jak magnes koleżanki i kolegów w szkole. Wszystko wydaje się przychodzić jej łatwo. Wraz ze spotkaniem pierwszej wielkiej miłości przychodzi także kryzys wiary.
Kolejny syn, młodszy od siostry Perry, obdarzony wybitnym intelektem, zapowiada się na geniusza. Jest także głęboko uzależniony od marihuany i zajmuje się handlem narkotykami. Po marihuanie popada w uzależnienie od heroiny, które kończy się katastrofą.
Z najmłodszym, dziewięcioletnim Judsonem nie ma jeszcze żadnych problemów.
Rodzice do końca nie wiedzą, co się dzieje pod ich dachem. Szczególnie ojciec, zajęty nową miłością, pomimo licznych ostrzeżeń nie dostrzega nadchodzącej katastrofy.
Ważną osobą z drugiego planu powieści jest siostra Marion, Shirley, mieszkająca w Nowym Jorku. Shirley jest niespełnioną aktorką. Były mąż zapewnił jej niezłą egzystencję. Dla bezdzietnej Shirley najbliższą osobą jest Becky, spędzająca corocznie wakacje z ciotką w jej mieszkaniu na Manhattanie. Otoczona wiecznymi oparami dymu papierosowego ciotka planuje wakacje z siostrzenicą w Paryżu. Plany przerywa przewidywalna śmierć ciotki na raka płuc, ale Shirley zostawia siostrzenicy w spadku trzynaście tysięcy dolarów, bardzo znaczną sumę dla rodziny Hildebrandtów.
Marion namawia córkę, aby podzieliła schedę pomiędzy rodzeństwo. Po silnym początkowym oporze, Becky zgadza się na plan matki. Część schedy, przypadająca na Perry’ego przyczynia się do jego ostatecznego upadku – chłopak przepuszcza ją na zakup heroiny, defrauduje także pieniądze z konta braci.
Grupa wolontariuszy z kościoła corocznie jeździ do Arizony, do rezerwatu Indian Nawaho, z którymi Russ jest związany od lat. Indianie przedstawieni są bez sentymentu. Nie lubią paternalizujących ich, choć z najlepszymi intencjami w sercu, przybyszów, ale zwykle korzystają z ich pomocy. Wiosenna wyprawa do Arizony kończy się tragicznie – znarkotyzowany Perry podpala jeden z domów w rezerwacie. Na rodziców spada olbrzymia odpowiedzialność moralna, prawna i finansowa. Wywołana przez syna katastrofa budzi w ojcu olbrzymie poczucie winy. To samo jest z matką. Marion uważa, że jej załamanie psychiczne w młodości i skomplikowana historia rodzinna obciążają genetycznie także syna. Rodzice budzą się, zaczynają działać wspólnie.
Przesłanie książki jest jasne. Życie wymaga dyscypliny. Życie wymaga odpowiedzialności. Rodzice mają obowiązek być odpowiedzialnymi za dzieci. Ludzi, nie tylko najbliższych, należy słuchać. Nie powinno się ich tracić z pola widzenia. Każdy z członków dysfunkcyjnej rodziny ma swoją historię, opisaną ze zrozumieniem i ciepłem. Fenomenalna jest szczególnie postać Marion, która, mimo bardzo skomplikowanego dzieciństwa i młodości nie pozwala sobie na stanie się ofiarą. Jej wola walki o siebie i najbliższych wzbudza szacunek. Crossroads czyta się z wielkim zainteresowaniem, to świetna proza.
Tyle że pojawia się pytanie: kto ją zechce czytać? I co powie krytyka? Dla jej części jest za słodka, za odległa od tego, co się dzieje obecnie w kulturze amerykańskiej. Ale co zostanie na dłużej, kiedy już opadnie kurz – bardzo trudno przewidzieć.