Tam u was ciężar nocy inny,
snują się godziny, czerwone plamy
na sufitach piwnic, wstrząsy, pomruki
odległego boga, i nie ma kto
opowiadać bajek, batalion bajarzy
formuje się zbyt wolno, więc dzieci
płaczą, nic ich ukoić nie może,
u nas noc połknięta niczym
sucha bułka, maślanki jeszcze nie
dowieźli, wóz dostawczy utknął
w kolejce po ropę, i to wszystko,
cała wojna, przechodzimy do
następnego dnia na sztywnych nogach,
jak apatyczne krokusy za oknem,
i nic nie cieszy;
może choć to was pocieszy.