Nieatrakcyjność czeskiej literatury autor tekstu postrzegał jako część szerszego problemu – zamknięcia Czechów na wszystko, co poza granicami ich bezpiecznej kotliny: „Ktokolwiek po dłuższym czasie wróci do Czech z zagranicy, zauważa, jak szarzy i zamknięci w sobie wciąż jeszcze jesteśmy […]. Tkwimy wśród swoich gór jak w dziecięcym łóżeczku, które nas chroni i z którego boimy się wychylić nosa. Nasze pojęcie o świecie za szczebelkami jest tak nędzne jak zagraniczne materiały w naszych programach informacyjnych”. Fakt, że świat odpowiada Czechom również brakiem zainteresowania, Švec tłumaczy najprościej: „Bo nie jesteśmy interesujący”.
Od momentu publikacji jego tekstu minęło czternaście lat, a mimo to dyskusja zapoczątkowana przez Šveca do dziś pozostaje aktualna. Na sile nabrała w roku 2019, gdy redaktor, publicysta i pisarz Jan Němec w swoim eseju Boom české literatury (Boom literatury czeskiej) na łamach pisma „Host” ogłosił, że tezy stawiane w tekście Šveca nie są już aktualne – czeskie książki sprzedają się obecnie lepiej niż przekłady, na spotkania autorskie czeskich pisarzy przychodzi więcej osób niż kiedykolwiek, a czeska literatura „stała się elementem stylu życia” na równi z modnymi serialami. Na literackiej scenie pojawiły się autorki – jak Kateřina Tučková czy Alena Mornštajnová – których każdy tytuł sprzedaje się w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy.
Na reakcję nie trzeba było długo czekać. W grudniu 2019 roku, w artykule na łamach serwisu Aktuálně.cz podsumowującym minioną dekadę w literaturze czeskiej, literaturoznawca i krytyk Petr A. Bílek odniósł się do tekstu Němca – nie polemizował co prawda z jego twierdzeniami o ożywieniu zainteresowania rodzimą literaturą, ale wyrzucał mu, że w swojej ocenie stanu literatury czeskiej opiera się wyłącznie na danych sprzedażowych. Tymczasem, jak pisał Bílek u schyłku drugiej dekady
Temperaturę dyskusji podniosły kolejne obszerne wypowiedzi opublikowane w 2021 roku na łamach dodatku „Salon” do dziennika „Právo” – Za českou literaturu radikálnější (O czeską literaturę radykalniejszą) Evy Klíčovej oraz cykl Čekání na velký román (Czekając na wielką powieść) Jana M. Hellera. Ich autorzy, na warsztat biorąc przede wszystkim prozę, a przyczyn opisywanych zjawisk dopatrując się m.in. w fakcie, że zdecydowana większość pisarzy nie może sobie pozwolić na rezygnację z pracy zarobkowej na rzecz pisania, powtarzają do pewnego stopnia dawne stwierdzenia Šveca, że powstającym dziś w Czechach tekstom literackim brakuje głębi, ważnych tematów i zaangażowania. „Kiedy za trzydzieści lat młodzi historycy zaczną studiować stare archiwa medialne, pewnie będą się zastanawiać, skąd brał się ten czeski marazm, skoro słowo kryzys odmieniane jest dziś przez wszystkie przypadki. I najprawdopodobniej dojdą do wniosku, że Czesi wypierają kryzysy, łącznie z tymi najbardziej bijącymi po oczach (jak klimatyczny), ewentualnie są już tak otępiali, że ich naprawdę nie dostrzegają. W końcu jako naród tyle już przeszliśmy, a wszystko dobrze się skończyło – mamy baseny i grille!” – ironizuje Klíčová.
Dyskusje te mogą wydać się nieco zaskakujące polskim czytelnikom, którzy – zgodnie z powszechnym przekonaniem – za czeską literaturą wprost przepadają. Nasuwa się jednak pytanie, czy nie żyjemy wciąż w czeskim literackim świecie wykreowanym przez kilka najpopularniejszych, ale starszych już nazwisk – Hašek, Hrabal, Kundera? I czy nie sięgamy po czeską literaturę właśnie po to, by uciec od szarej rzeczywistości i aktualnych problemów, w związku z czym ich brak w dziełach ulubionych czeskich autorów zupełnie nas nie razi? Owszem, pisarki i pisarze jak Radka Denemarková, Petra Hůlová czy Jaroslav Rudiš są częstymi gośćmi polskich festiwali literackich i nie brak o nich wzmianek w literackich mediach, a jednak dla przeciętnego polskiego czytelnika czeska książka to wciąż przede wszystkim Hrabal i Kundera (w przypadku starszego pokolenia), ewentualnie, od niedawna, autor humorystycznej serii o arystokratce, Evžen Boček (w przypadku młodszych odbiorców). Pozostaje pytanie, z czego tak naprawdę wynika stosunkowo słaba polska recepcja „ambitnej” literatury tworzonej przez młode i średnie pokolenie czeskich pisarzy – z ograniczonych możliwości promocji, jakimi dysponują ich wydawcy (przeważnie niewielkie oficyny), z krytykowanej przez czeskich ekspertów jakości tej literatury czy ze wspomnianych czytelniczych przyzwyczajeń, które sprawiają, że głębi, wyzwania intelektualnego i walorów artystycznych szukamy raczej w nowej literaturze anglosaskiej?
Skoro już mowa o Polsce – innym ciekawym zjawiskiem, które może pomóc w wyjaśnieniu przyczyn rzekomych niedostatków najnowszej czeskiej literatury, jest fakt, że również nasza, polska literatura jest na świecie postrzegana jako bez porównania bardziej otwarta na świat i zaangażowana niż czeska. W opublikowanym w 2020 roku w miesięczniku „Host” tekście Nenosit těžké vzpomínky a věci (Nie nosić ciężkich wspomnień i przedmiotów) czeska polonistka i tłumaczka Lucie Zakopalová w ten właśnie sposób tłumaczy większą liczbę międzynarodowych nagród – na czele z Nagrodą Nobla – dla polskich pisarzy. Według autorki rola literatury w Polsce bardzo się różni od roli literatury w Czechach – podczas gdy dla czeskich odbiorców jest ona przede wszystkim jedną z wielu form rozrywki, w Polsce pozostaje sferą elitarną i w dużym stopniu upolitycznioną, swoistym narzędziem wpływu. Zdaniem badacza Jiřiego Urbanca charakter polskiej literatury ukształtował się już w
Zdaniem krytyków czescy autorzy uciekają od aktualnych, palących tematów przede wszystkim w kameralne, miłosne lub rodzinne dramaty oraz czeską
Co ciekawe, obydwie nierzadko przedstawiają własnych rodaków w niezbyt korzystnym świetle – nie brak tu bohaterów służących reżimowi, odmawiających pomocy potrzebującym lub pałających chęcią zemsty. Ten ostatni motyw Kateřina Tučková eksploruje w Wypędzeniu Gerty Schnirch (wydanej w 2009 roku powieści, która jako pierwsza zwróciła na nią uwagę szerszej publiki i przyniosła jej Nagrodę Czytelników Magnesia Litera) w odniesieniu do Niemców sudeckich. Trzy lata przed wydaniem tego tytułu ukazały się w Czechach Pieniądze od Hitlera Radki Denemarkovej, a trzy lata po jego wydaniu – Němci (Niemcy) Jakuby Katalpy. Motyw wypędzenia czeskich Niemców pozostaje zresztą w czeskiej literaturze żywy do dziś – w tym roku wyszła kolejna powieść na ten temat, zainspirowana rodzinną historią autorki Rozpůlený dům (Dom podzielony na pół) Alice Horáčkovej – i przenika także do prozy gatunkowej (przykładem może być Przedawnienie Jiřiego Březiny).
Wzrok czeskich pisarzy wydaje się więc skierowany bardziej w stronę Niemiec i historycznych rozliczeń z czesko-niemiecką przeszłością, zdecydowanie mniej za to – w kierunku wspólnoty środkowoeuropejskiej. Wyjątkowym przypadkiem jest tu Jaroslav Rudiš. Choć pisarz zanurzony jest w niemieckiej kulturze na co dzień, wskutek czego silnie przenika ona również do jego twórczości, zarówno w warstwie tematycznej, jak i językowej (jego ostatnie publikacje powstały już w języku niemieckim), pozostaje ona dla niego także częścią owej wspólnoty. Szeroko komentowaną i nagradzaną powieść Ostatnia podróż Winterberga można by wręcz nazwać hołdem dla Europy Środkowej i wszystkiego, co łączy jej kraje i narody. I w tym wypadku jest to jednak efekt patrzenia wstecz „przez pryzmat historii”, cytując powieściowego Winterberga. W swoich „współczesnych” powieściach Rudiš pozostaje dużo bardziej bohemocentryczny – w Alei Narodowej rozbiera na czynniki pierwsze czeski nacjonalizm, Czeski Raj to z kolei swego rodzaju studium czeskiej męskości.
Koncept Europy Środkowej – tym razem jako pewnej wspólnoty wstydu i kompleksów w kontakcie z resztą świata, z mniej wyraźnie nakreślonym kontekstem historycznym – pojawia się także w wyróżnionej nagrodą Magnesia Litera powieści Miłość w czasach globalnych zmian klimatycznych Josefa Pánka. Autor, bazujący zapewne na własnych doświadczeniach – naukowca długo mieszkającego poza Europą – zdobywa się tu równocześnie na rzadkie w najnowszej czeskiej literaturze globalne spojrzenie. Tak szeroka perspektywa pojawia się również m.in. w twórczości wspomnianej już Radki Denemarkovej (Hodiny z olova [Godziny z ołowiu]) czy Davida Zábranskiego (Logoz). Mowa tu o artystach, którzy sami spędzili wiele czasu poza granicami Czech, chętnie podróżują po świecie i mają na jego temat wiele do powiedzenia. Wśród czeskich literatów są to jednak przypadki nieliczne.
[…]
[Ciąg dalszy w numerze.]