03/2023

Bronisław Świderski

Dania

Pierwszy
31 stycznia 2023 roku umarł w Kopenhadze znakomity poeta Henrik Nordbrandt. Urodził się rano 21 marca 1945 roku – tuż‑tuż, zanim angielskie bombowce zaatakowały siedzibę Gestapo w stolicy Danii. Poeta mówi o tym w wierszu, przypominającym polskiemu czytelnikowi przywołanie wojny u Tadeusza Różewicza:


W kilka godzin, zanim spadły bomby,

nadszedł czas,

abym się urodził.

Nie minęło wiele czasu,

nim zrozumiałem:

jestem dostatecznie stary, aby umrzeć.


Ten utwór znajduje się w ostatnim zbiorze wierszy poety, zatytułowanym Så en morgen i wydanym przez wydawnictwo Gyldendal w Kopenhadze w 2021 roku. Zawiera on także inny wiersz, który pragnę teraz w całości przetłumaczyć dla czytelników „Twórczości”. Zmusił mnie bowiem do dwukrotnej lektury. Oto on:

Siódemka

Upłynęła wieczność,

nim skończyłem siedem lat.

Następna siódemka

wyczerpała połowę wieku.

Kolejna połowa

zabrała nie więcej niż siedem lat.

Teraz, gdy dobiegam siedemdziesiątki,

mogę to obliczyć,

za mniej więcej siedem minut

skończę setkę… za kilka dni,

chyba, że wpierw

prześlizgnę się do wieczności.

A kiedy ona zniknie,

skończy się siedem lat.


Kto to mówi? Czy niezwykle wrażliwe dziecko (a takim dzieckiem był Nordbrandt), żywo wyobrażające sobie starość i śmierć, i próbujące naśladować ich podwójny głos, czy „dobiegający do siedemdziesiątki” starzec, który z uśmiechem wspomina, jak bardzo dłużyło mu się dzieciństwo? A może obie narracje przeplatają się, co nie jest wcale niezwykłe w utworach duńskiego poety?

Obie łączy tytułowa „siódemka”. Co oznacza? Tutaj jest wiele możliwych odpowiedzi i nic pewnego. W obszernym wywiadzie dla kopenhaskiego dziennika „Information”, opublikowanym 4–5 sierpnia 2001 roku, poeta opowiedział o wstrząsie, jakiego doznał właśnie w wieku siedmiu lat. Wtedy bowiem, „kiedy skończył siedem lat, stał się przekonanym ateistą. Nie potrafił powiązać racjonalnego oglądu świata, któremu wówczas hołdował, z religijnymi wyjaśnieniami, szkolne lekcje religii bowiem, objaśniające Stary i Nowy Testament, odbierał jako wielki nonsens i po prostu nie mógł brać ich na serio, chociaż Jezus był bardzo sympatyczną postacią, a w Starym Testamencie było wiele ciekawych historii”. Dalej dodał: „posiadanie religii i wiary w nią jest pewnego rodzaju wyzwoleniem. Czynią one życie łatwiejszym… to ucieczka od siebie, prawda?”.

Ale dziennikarka polemizowała z poetą: „Przecież bóg i aluzje do bogów często pojawiają się w twoich wierszach”. Poeta: „Rozumiem boga jako tajemnicę – jest we wszystkim, czego nie potrafimy pojąć w naszej rzeczywistości, ponieważ nie umiemy zrozumieć, że istnieje coś, czego nie można zakończyć. Po prostu, nie pojmujemy tego, co nieskończone. Jeżeli wszechświat jest nieskończony, nie potrafimy tego przyjąć. Ale nie rozumiemy także, że – być może – gdzieś się kończy. Po prostu nie pojmujemy wielkich uniwersalnych zagadek… To właśnie nazywam bogiem… jak sądzę”.

Nic zatem dziwnego, że także „wieczność” może zniknąć – i nigdy nie dowiemy się, co to znaczy, skoro prawdziwa poezja nie powinna powtarzać utartych twierdzeń naukowych, ale raczej być irracjonalna i zagadkowa.

Należy dodać, że jednym z utworów, o których mówiła dziennikarka, jest tomik Guds Hus („Dom Boga”) z 1977 roku, opowiadający o greckiej wyspie Symi, gdzie na najwyższym wzgórzu wzniesiono dom, który Grecy nazwali „u Boga” (widziałem tę budowlę). Aby do niego dojść, należy wspiąć się po wielu schodach, ostrzega poeta w tymże tomie:

Jest 999 stopni

Do Domu Boga

(nie wliczając

skał, pozbawionych stopni).


Pobudziło to fantazję twórcy, który zobaczył tam (naprawdę wysoko) Boga.

A teraz zapytajmy, co oznacza w przetłumaczonym wierszu owa „znikająca wieczność”? Czym jest „wieczność” dla kogoś, kto określa siebie jako ateistę? W tym samym zbiorze Så en morgen znajdziemy mniej pogodny wiersz, będący sąsiadem i kontekstem Siódemki. Ten utwór, zatytułowany Podróż pociągiem, odda głos narratorowi, który tak mówi:


Oto stanęliśmy przed szyldem…

Zdawało mi się, że go rozpoznaję,

Mauthausen, głosił napis.


To właśnie tutaj zaczynała się wieczność (lub: odwieczność) ludzkiej zbrodni, niosącej pewną śmierć.

Kiedy Nordbrandt ukończył piętnaście lat, postanowił „przenieść się do wieczności”. Obejrzał bowiem w prowincjonalnym kinie film o bestialskim mordowaniu Żydów w obozach koncentracyjnych w czasie Holokaustu. Odczuł szok (bo nie mogę napisać: „przeżył szok”, skoro właśnie nie chciał przeżyć), że podobni do niego ludzie potrafią czynić tak wielkie zło. Postanowił temu przeciwdziałać: zaczął coraz mniej jeść, aby wreszcie zagłodzić się i umrzeć… Ale czy była to decyzja ateisty w nagłym napadzie mizantropii – czy raczej próbował gestu Jezusa, który dobrowolnie poszedł na śmierć, aby ocalić ludzkość?

Nordbrandt został uratowany, a jako kurację psycholog zalecił wyjazd do ciepłych krajów, do Grecji (na przykład na wyspę Symi, gdzie poeta wynajął dom) i do Turcji, gdzie Nordbrandt spędził znaczną część życia.

Henrik bynajmniej nie ukrywał, że jest mu źle w Danii. Dał temu wyraz w bardzo popularnym czterowierszu, wszystko mówiącym o duńskim klimacie i otwierającym zbiór Håndens skælven i november z 1986 roku:

Rok ma 16 miesięcy: listopad,

grudzień, styczeń, luty, marzec, kwiecień,

maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień,

październik, listopad, listopad, listopad, listopad.


Duński listopad często bowiem bywa zimny, wietrzny, chętnie spuszcza na nas strugi deszczu i nie ustępuje.

Wydaje mi się, że to było w maju: udało mi się wcisnąć na jedno z nielicznych spotkań z poetą. Opowiadał o swoich przygodach w Grecji i Turcji. Ponieważ oba kraje od dawna znajdowały się w konflikcie, a nawet okazywały sobie jawną wrogość, przyjazd Nordbrandta z Grecji do małej tureckiej wioski, gdzie postanowił zamieszkać, nie pozostał niezauważony. Lokalny policjant wezwał go na przesłuchanie, starając się dowiedzieć, co robi w Turcji. Nordbrandt odparł, że jest poetą i pragnie pisać wiersze o krajobrazach i kwiatach. Po długim przesłuchaniu otrzymał pozwolenie na oficjalnym papierze ze stemplem tureckiej policji: „okaziciel niniejszego może pisać o krajobrazach i kwiatach”!

Naprawdę niecierpliwie czekaliśmy na jego nowe wiersze, także poruszające inne tematy. Dla nas, czytelników, był bowiem pierwszym wśród duńskich poetów. Nie siódemką, lecz jedynką.
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.