Jeden z największych artystów w dziejach – sto lat po swojej śmierci – jest wciąż aktualny! Obraz Dahlsbakkena to intymny wgląd w psychikę artysty w najważniejszych momentach jego życia. Film portretuje świat Muncha, malując przejmujący obraz unikalnego mistrza pędzla, a przy tym złożonej osobowości. Pokazuje nierozumienie malarza przez jemu podobnych, odrzucenie przez establishment artystyczny, pogrążenie się w rozpaczy po śmierci starszej siostry, walkę z nałogami.
Nowoczesna narracja prowadzi widzów przez cztery znamienne etapy skomplikowanego życia: pierwszą miłość, kontrowersje i fiasko pierwszej wystawy w Berlinie, pobyt w sanatorium neurologicznym dr. Daniela Jacobsona w Kopenhadze (1908/09), gdzie powstały trzy bardzo ważne obrazy Muncha Krzyk, Wampiry i Madonna, oraz walkę artysty u schyłku życia o ocalenie swoich dzieł przed nazistami w czasie
Po pokazie prasowym i pierwszych recenzjach z projekcji dla publiczności widać, że to pozycja trudna. Najbardziej miarodajny dziennik „Aftenposten” oznajmia: interesujący, dobry, ale nie wszystko jednakowo przekonujące. Recenzent podkreśla, że to najbardziej ambitne dzieło tego reżysera. Wskazuje, że to nie biografia „od A do Z”, ale film ukazujący cztery decydujące momenty w życiu artysty. Sekwencję otwiera rok 1885, powrót Muncha z Paryża i lato spędzone w Aasgaardstrand, miejscowości letniskowej, gdzie do dzisiaj stoi nad morzem charakterystycznie biały drewniany domek jego przyjaciela, malarza Hansa Heyerdahla. W przepełnionych światłem letnich dniach wrażliwy młody człowiek spotyka na swojej drodze zamężną Milly Thaulow, uważaną za jego młodzieńczą miłość.
Koncepcja filmu jest dla widza wyzwaniem; to nie jest film dla nowicjuszy, wymaga pewnego obeznania z życiem artysty. Cztery w istocie osobne prezentacje z czterema różnymi odtwórcami głównej roli mają ukazać, jak złożona, zróżnicowana była osobowość Muncha. Wśród przewijających się wątków znamienna jest postać Rolfa Stenersena, kolekcjonera jego dzieł, którego zbiory włączone są do nowego muzeum Muncha. Szczególnie dramatyczny jest czwarty epizod, w którym ukazane są niepokoje Muncha związane z zagrożeniem dla jego dzieł, jakie przyniosła niemiecka okupacja podczas
Sekwencja berlińska jest szczególnie dramatyczna. W 1882 roku wystawa w Verein Berliner Künstler (Architektenhaus) została zamknięta po tygodniu jako skandaliczna, wywołała wielkie wzburzenia wśród krytyków i publiczności, a jeden z obrazów uznano wręcz za niedokończony szkic. Chodziło o obraz Melancholia (w tle mroczny pejzaż z głazami i półkolem plaży, w dolnym rogu głowa młodego mężczyzny namalowana oszczędnymi, jednolitymi polami farby), później dopracowany i malowany w nowych wersjach. Zamknięcie wystawy było dla Muncha wielkim ciosem.
W najlepszym z dotychczasowych dziele reżysera Dahlsbakkena brakuje mi głębi, a także szerszego ukazania związków z bohemą, zwłaszcza przez nieobecność w filmie nazywanego „genialnym Polakiem” Stanisława Przybyszewskiego. Nasz rodak był autorem pierwszej w ogóle biografii malarza, wydanej w 1894 roku w Berlinie Das verk des Edvard Munch, vier Beiträge (przechowywane w muzeum Muncha dzieło tłumaczone jest na angielski, szwedzki i polski), który rozpropagował jego imię w świecie.
Błyskotliwy, nakręcony z wielką werwą film kończy się kinematograficznym kolażem, prezentującym sekwencję obrazów Muncha wiszących w nowym muzeum. To gorąca zachęta do odwiedzenia placówki i zapoznania się z dziedzictwem wielkiego malarza. Kiedy bowiem po obejrzeniu filmu odwiedzimy muzeum, doświadczymy zanurzenia w głębię sztuki Muncha przez bezpośredni kontakt z jego dziełami.