Nekropola
sprzed tysięcy lat
omszałe kolumny milczą sceptycznie
patrząc na moje stopy
całe w pęcherzach
Przystaję zmęczona
wokół czarno od gniazd
słychać skrzekliwy klekot
spłoszone bociany
denerwują się o pisklęta
Tu życie i śmierć
ręka w rękę
od zawsze do zawsze
w zdumiewającej zgodzie
Awers i rewers
czego
Jak długo jeszcze to kłucie w sercu
Bociany karmią pisklęta
w cieniu naszego lęku