03/2024

Krzysztof Kuczkowski


Z cyklu Biały kapitan

Słońce w zenicie. Stoi niczym soli słup.

Złoty kur zmiata z nieba senne obłoki,

W przystani nad Wenecją salutuje trup –

biały kapitan wśród śniętych brzuchów płoci.

Tęczują perkalowe sukienki dziewcząt,

po dwie, po trzy spacerują w pół objęte

niskimi pasażami, wysokie piersi drżą

jak stożki wulkanów przed wybuchem lawy.

Madonny chichoczące, żądne zabawy,

wirują wzdłuż i wszerz żółtej promenady.

W kołyskach trawy dziurawe łodzie śnią sen

o wodzie wielkiej i czystej. Z głośników

„Filipinek” leci hit o profesorze –

obiecały mu rozwiązywać zadanie

jak uczciwie i mądrze żyć, tere fere,

wciskają belfrowi kit. Przędzie się lata

pajęcza nić, oplata rezerwistów

z winem patykiem pisanym, mętnych

sutenerów stręczących kobiety tanie

jak barszcz, miejscowych głupków i lokalnych

astronomów wypatrujących wyśnionych

ruchów planet nad Weneją. Na razie bez

zmian. Gniezno śpi i śni. Sierpień sunie skrajem

nieba, a na pomoście w głębi jeziora

siłacz ze Słomianki na bójkę wyzywa

Cygana Jajco zwinnego jak jaszczurka.

Historia kryminalna: Jajco chwyta nóż,

atleta hak żelazny wyrywa z deski.

Nim rozbłysnąć zdążyła stal, poprzysięgli

sobie wrogość po grób, ale już po chwili,

wiejąc przed ludową milicją, popędzili

zgodnie w stronę wysokich trzcin. Po krewkich

chłopcach zaginął ślad. Milczy wody trup.

Słońce stoi w zenicie niczym soli słup.

nota autorska
– Wenecja – a właściwie jezioro Jelonek w Gnieźnie, tyle że żaden miejscowy tak go nie nazwie. Wenecja (pot. Weneja) jest nazwą zwyczajową. W wierszu używam obydwu – zwyczajowej i potocznej. Jezioro Wenecja położone jest w obrębie miasta i zajmuje powierzchnię 15 ha, zatem jest raczej niewielkie i – jak dotychczas – mało „literackie”.

– W latach mojego dzieciństwa nad Wenecją stał budynek kapitanatu, działała wypożyczalnia sprzętu wodnego, kajaków i rowerów wodnych, a na pomoście opalały się piękne panie. Na tarasie czasami można było zobaczyć „kapitana”, czyli gościa w białym mundurze marynarza słodkich wód.

– Hitem „Filipinek”, popularnego w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku żeńskiego zespołu wokalnego, była zręcznie zrymowana piosenka Do widzenia, profesorze (Pożegnanie). Tekst napisał Włodzimierz Patuszyński. W wierszu nawiązuję do zdań: „To jest nasze profesorze pożegnanie / A niełatwo nam się rozstać co tu kryć / Przyrzekamy rozwiązywać twe zadanie / Jak uczciwie / I mądrze żyć”.

– Słomianka. Uliczka w Gnieźnie, w wieku XV jeszcze jako podmiejska osada, pomiędzy kościołem św. Trójcy, Rynkiem, katedrą a Wenecją. Słomianka niejako przylega do jeziora. Na Słomiankę chodziłem w latach sześćdziesiątych na lekcje religii do tamtejszego domu katechetycznego. Tam też widywałem „siłacza ze Słomianki”, niewiele ode mnie starszego chłopca o potężnym torsie i bicepsach jak bochny, niestety, nie pamiętam już jego imienia. Później, w okresie licealnym, miałem okazję tarczować z nim na treningu sekcji bokserskiej gnieźnieńskiej Stelli. Jeśli chodzi o Cygana Jajco, to zmyśliłem jego imię na użytek wiersza, natomiast szczupłą, niezwykle gibką sylwetkę pamiętam do dzisiaj.

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.