09/2024

Grzegorz Bazylak

Twarzą w twarz

Jedziesz oddać książki do biblioteki, przed tobą

bycze łby nawleczone na sznur, przypięty pasem,

jednak wolisz ruch zamiast tłumu, przyspieszasz,

zjeżdżasz na pokryty dziurami lewy pas, a wtedy

za sobą, w perspektywie ulicy, widzisz ten błysk,

żywiący miłość do ludzi, który nic nie zmieniając,

w tej samej chwili nie trafia w cel, jak wstęp do

rytuału wymuszonego przejścia po wyznaczonych

do tego białych pasach (z wysepką w środku)

od siebie samego do tego, że jesteś także kimś

innym, kto jeszcze wygląda zza przedniej szyby

jak żywy, pobiera zasiłek brany siłą od bezsilnych,

samotnych, nigdy nie uprawiających seksu,

wypatrujących nowych podwyżek za światło,

ale nie gaz, bo ten już bezpowrotnie odcięli,

jak kiedyś Twoją pępowinę, bezboleśnie przy

tym łamiąc Ci kark, aby teraz ratować Twoje życie

wybuchem wypełnionej proszkiem i sprężystym

powietrzem poduszki prosto w pochyloną nad

kierownicą twarz, którą i tak zaraz stracisz, gdy

zostaniesz bez prawa do dalszej jazdy według

zaplanowanego z góry rozkładu Twego ciała.

Bydgoszcz, 28.02.2024
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.