09/2024

Zbigniew Machej

Figury z natury
Dwa kundle w parku

Dwa kundle nie wiadomo czyje

znów wyczyniają w parku chryje.

To jest ten duży park za szkołą

i psom tam może być wesoło.

Dziarsko harcują wśród drzew i krzaków

i nie szukają na siebie haków.

Nie wygrażają sobie ogonem,

bo to są pieski zaprzyjaźnione.

Biegają w tę i we w tę i skaczą,

taką naturę mają sobaczą.

Raz w jedną stronę, raz w drugą stronę,

bardzo są z życia zadowolone.

Jęzory wiszą im u pyska,

zęby się szczerzą, oko błyska.

Choć podczas takiej gonitwy

kły mają ostre jak brzytwy,

jeden drugiemu nie pragnie dogryźć,

bo chęci mają najszczersze do gry

i nie zaślepia ich żadna wściekłość,

parku za szkołą nie zmienią w piekło…

Zęby się szczerzą, oko błyska,

to są naprawdę poczciwe psiska.

Ten pierwszy ma pod szyją białą łatkę,

poza tym czarne zmatowiałe kudły

i przy tym krótkie łapy raczej,

lecz mimo to wysoko skacze

i biega na wszystkie strony

jak nakręcony.

Ten drugi wyższy jest, bardziej wychudły

i sierść ma jednolicie musztardowobrązową.

Tak by sobie te dwa pieski

w parku dalej harcowały zdrowo,

gdyby nagle nie zadzwonił

dzwonek w szkole obok

i nie wysypały się stamtąd

na szkolne podwórze

dzieciaki małe i duże

w ciemnych mundurkach.

Wybiegły jakieś dziewczynki,

co głupie minki stroją

i wyleciały jakieś chłopaki,

co niczego się nie boją

i nie za dobrze mają w głowie.

Całą bandą wyszły za ogrodzenie szkoły

jakieś dryblasy z szóstej klasy.

Do parku, gdzie żółto kwitną krzaki,

wyszli owi pożal się Boże uczniowie

i w tych wiosennych okolicznościach przyrody

wyjęli zapałki i papierosy

i zaczęli sobie zapalać i popalać,

popychać się i wrzeszczeć wniebogłosy

jakieś obrzydliwe wyrazy.

I nie wiadomo, co tam

robili jeszcze,

ale na pewno nic dobrego,

bo z drzew zerwały się ptaki

i stamtąd odleciały.

A nasze miłe kundle,

co tam harcowały niedaleko,

stanęły na chwilę jak wryte,

czujnie postawiły uszy

i podniosły nozdrza,

ale od tych chuligańskich wrzasków

i dymu z papierosów

zaraz im szczęki opadły

i uszy zwiędły.

Pomyślały sobie: już dosyć,

tak się tu dalej

bawić nie można!

Raz i drugi szczeknęły

do siebie porozumiewawczo

i postanowiły wyruszyć

stamtąd gdzieś dalej,

czmychnąć w inną część parku,

dalej od szkoły, a bliżej lasu

gdzie byłoby spokojniej.

Gdy bowiem przyjdzie wiosna,

poczciwe i wesołe psiska,

podobnie zresztą jak ptaki,

a także dżdżownice, żaby, żuki,

pająki czy inne boże krówki,

nie chcą mieć nic wspólnego

z bandą takich

łobuzów i dryblasów

z szóstej klasy

podstawówki.

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.