10/2024

Mieczysław Mejor

Śnić

Podobno człowiek przesypia jedną trzecią swego życia.

Nasza znajoma artystka, mieszkająca z rodziną na mazurskim odludziu, zajmuje się tworzeniem wysmakowanych grafik, a także zielarstwem, co istotnie wiąże się z jej twórczością. Rysuje bowiem wspaniałe okazy lokalnej flory, kwiaty, zioła, owoce, ponadto zbiera i suszy zioła, na których zna się znakomicie. W dużej drewnianej stodole urządziła sobie nawet profesjonalną suszarnię ziół. Tam też znajduje się przedmiot, który przykuł moją uwagę – urządzenie pozwalające śnić fantastyczne sny. Jak łatwo się domyślić, jest to łóżko, ale niezwykłe. Oto na środku stodoły stoi baśniowe leże, nie banalne miejsce do spania, jakiś śpiulkolot, leżanka czy kojo, lecz stare drewniane łoże, z ciekawą mazurską historią, własność niegdyś pewnego pastora. Tylne odrzwia stodoły otwierają się na zielone pole otoczone drzewami i krzewami. Trzeba się położyć w tym łożu i patrzeć na łąkę jak na scenę w teatrze, gdzie zza kulis wychodzą zwierzęta, sarny, lisy, dostojnym krokiem kroczą żurawie, by odegrać swoje oniryczne przedstawienie. W otoczeniu aromatu suszących się ziół w letni dzień łatwo się tu zapada w sen. Gdy słońce stanie w zenicie, trzeba tylko uważać na Południcę, czyli rżaną babę, która zjawia się w południe. Jest niebezpieczna, bo potrafi zrobić krzywdę i wyciągnąć do cna siły nawet z dorodnego chłopa. W dawnej medycynie objawy ataku Południcy definiowano jako porażenie słoneczne (morbus solstitialis). Musi w tym coś być, bo wiara w południowego demona była powszechna w Słowiańszczyźnie, choć przestrzegano przed nim już w starożytności, tak jak przed spaniem na gołej ziemi, gdyż groziło to wkręceniem się do ucha groźnego robaka, zausznika, będącego przyczyną przykrych dolegliwości.

W ogóle południe i północ są krytycznymi momentami dnia, gdyż wtedy otwierają się wrota piekieł i wychodzą na świat demony i diabły, różne piekielne stwory, a za nimi też umarli. Nad ranem pojawiają się też jako senne widziadła postaci boskie, które poprzez wizje albo komunikaty objawiają to, co będzie (visiones).

Alegoryczny charakter sennych marzeń wymagał umiejętnej interpretacji. W Iliadzie Homer wymienia obok kapłanów także wyspecjalizowanych wieszczków, jasnowidzów, wykładaczy ptasich lotów i snów, którzy byli reprezentantami zapewne najstarszej postaci mantyki, umiejętności przepowiadania. Nie potrzeba przy tym oglądać wnętrzności ofiarnych zwierząt, wsłuchiwać się w grzmoty, wypatrywać o świcie, skąd i jaki nadleci ptak, ani hodować kur, by z ich zachowania prorokować o przyszłości. Wystarczy smacznie pospać i zapamiętać, co się śniło. Jak nie było w pobliżu wykładacza snów, należało sięgnąć po fachową literaturę. Ceniony do dzisiaj sennik Artemidora cieszył się olbrzymim wzięciem, podobnie jak Sennik egipski, który był jeszcze nie tak dawno popularną lekturą, zaliczaną wprawdzie przez literaturoznawców do tzw. literatury trywialnej albo „kramarskiej i brukowej” (Janusz Dunin), przeznaczonej dla służących i kucharek, ale chyba niesprawiedliwie deprecjonowanej, bo przecież tych ostatnich pań nie można podejrzewać o brak smaku. Późnoantyczny filozof i komentator Makrobiusz dokonał naukowej klasyfikacji snów i wyróżnił aż pięć kategorii. Somnium, sen przynosi obrazy zasłonięte w alegoryczną formę, wizje (visiones) ukazują objawienia boskie, oraculum ma przekazywać boską wolę poprzez ludzkie zjawy, anioła lub samego Boga. Nie mają proroczej wartości pozostałe rodzaje sennych widziadeł: omam, majak (insomnium), związany z cielesną dyspozycją śpiącego i jego temperamentem, z wydarzeniami z przeszłości, z lękami, pragnieniami. Także niewróżebne jest widzenie w półśnie (visum), do którego zalicza się zmora, demon grecki Ephialtes, uznawany w wiekach średnich za diabelskiego stwora, bliskiego Mefistofelesowi i inkubom, latawcom, o których czyta się w Młocie na czarownice. Nocny koszmar siada śpiącemu na piersiach i go dusi, wywołuje ataki febry albo erotyczne halucynacje. Antyczni lekarze całkiem racjonalnie objaśnili to epidemicznie występujące zjawisko jako wynik problemów układu trawiennego i przejadania się przed snem. Natomiast Petroniusz, autor łotrzykowskiej powieści, pisał, że jeśli inkubowi zerwać czapkę z głowy, ten wykupi się złotem. Puszczański ludek w Sandomierskiem też wierzył, że Wiek, czyli Gniotek, duszący we śnie demon, za zwrot czapki miał odpłacać złotem. Zastanawiająca paralela.

Makrobiusz, komentator traktatu Cycerona O wróżbiarstwie, przez długie wieki uznawany był w tej dziedzinie za autorytet, bo opinia wyrażona przez autorytet jest wszak niepodważalna (pamiętamy, jak Jan Paweł z Adamczychy rzucił na kolana swego sejmikowego oponenta, podając, zmyślony zresztą, cytat z Cycerona!). Prawdziwego przełomu w teorii objaśniania marzeń sennych dokonał dopiero Zygmunt Freud, który za Platonem twierdził, że sny są po prostu wyrazem naszych pragnień. Mógł sobie żartować Antoni Cwojdziński w Freuda teorii snów, ale w USA psychoterapeuci powszechnie korzystają z nauk twórcy psychoanalizy, tłumacząc pacjentom znaczenie ich snów skrywanymi namiętnościami i pragnieniami. Jest to bardzo poważna branża, której udział w rynku liczy się w setki milionów, jeśli nie więcej, dolarów.

Swoją drogą trudno sobie wyobrazić, co mógł śnić taki Egipcjanin, gdy widzi się zachowane w muzeach starożytne łóżka: wyplecione wikliną ramy i drewniane podstawki pod głowę zamiast miękkiej podusi. A przecież południowcy przykładają tak wiele uwagi do jakości łóżek, tak starannie dobierają właściwe materace. Asortyment w tym względzie jest ogromny, materace są stałym przedmiotem reklam. Nie należy się temu dziwić; gdy trzeba dwa razy na dobę kłaść się do łóżka, nie warto tracić czasu na zasypianie na niewygodnym materacu. Przyjemnie jest latem leżeć na łóżku i patrzeć, jak kołyszą się trawy na łące, słuchać koncertu świerszczy. Takich snów życzę każdemu.

Telos.

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.