9/2025

Agnieszka Kłos

Z naporu atomu

Pośród gwiazd

Wraz z narodzinami

Matek

Lub idei matek

Zawiązał się los

Ludzi

Choć żaden tego nie

Widział

Wystarczyły trzy

Pierwiastki

A wszystkie były z

Gwiazd

Czyli znikąd

Tak stanął nagi

Ssak

I tak powstała miłość

A wraz z nią

Pierwsze mleko

Potem była wojna

Światów

W której zło walczyło z dobrem

Miało gdzie

– wymarły właśnie dinozaury

Na gęstej od drzew

Scenie

Niepokojone przez nikogo

Wieczne igrzyska śmierci

Lecz śmierć nie nadchodzi

Bo panuje wieczne dziś

Nuda i lęk bogów

W odpowiedzi na wieczność

Powolne prace biura

Nad wiecznością i

Kresem

Prace biurowe

Wynalazki betonu, kopuły

I innych rzeczy

Które będą czekać

(na lepszy moment)

Wreszcie, po wielu

Setkach wieków

Lecz kto to obliczy

Rodzi się labirynt

Tasak o dwóch ostrzach

I byk

A wraz z nimi

Inteligencja

Niepewna swego

Kroczy, lecz błądzi jeszcze

I w końcu zabija

I oto religia

Coś na kształt przeprosin

Ociosane myśli

Westchnienia i dary

Wszystkie w marmurze

Farba spływa po

Latach

W nadziei skąpane

Myśli

(kobiet, młodzieńców

i dzieci)

W kamieniu śpi sztuka

Nikt na nią nie

Patrzy

Wiatr próbuje

Wyrzeźbić to, co

Porzucił człowiek

Tępi nos i głowy

Ścina ręce

Zimową porą pomaga

Mu morze

Korekta optyczna

– tak po setkach

A może setkach tysięcy

Lat opiszą to

Zjawisko kiepsko

Wykształceni Europejczycy

W podsumowaniu

Doktoratu o Ziemi

Wyłania się zdanie

– sztuka, wielkie

Budowle starożytności,

Niektóre widoczne

Nawet z kosmosu,

Były znacznie częściej

Szpitalami niż

Dziełami sztuki

Ich rola religijna

Była zaś przechodnia

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.