Zaplanowane pięć, sześć minut
z życia:
zielone szerokie liście,
zimne majowe powietrze, burzowe chmury;
zapach ozonu: planetarne przesunięcie.
Otwarte okna, dym, rozedrgana saksofonowa muzyka:
zamiast światła rozrastająca się zieleń,
roślinność wypełnia ciemny pokój.
Umarłym i zakochanym czasem wydaje się,
że wciąż mają (własne) ciało.
W wannie oglądają potem otarcia, zadrapania,
ślady po zieleni.