Chciałem wyjść z siebie
i stanąć obok
ale miejsce obok
było już przeze mnie zajęte
Czy z tego wniosek
że wyszedłem z siebie
już wcześniej?
A może ten który stał obok
wcześniej ode mnie zdążył już wyjść z siebie
i stanął w miejscu
w którym teraz jestem?
A gdyby tak nas obu
oddalić wzajemnie?
Może ten pierwszy ja
to byłbym ja
w cylindrze i surducie
wychylony z okna dyliżansu
kołyszącego się i trzęsącego
na moskiewskich lub londyńskich brukach?
A drugi ja
to byłbym ja
odziany w baranią skórę i w trzewikach z łyka
pochylony nad paleniskiem w jaskini
nad którym by skwierczały kawałki mięsiwa?
Jako tło zapasowe
dla pierwszego ja
mogłoby być niebo błękitne
haftowane w kolorowy deseń
przez papużki i kolibry
wbijające się w powietrze jak igły
A dla drugiego ja
niebo stalowe
z którego by zwisał
sopel księżyca
i ziemia biała jak futro niedźwiedzia
mierzwiona polarnym wiatrem
*
Chciałem wyjść z siebie
lecz nie było dokąd
Wszystkie miejsca wokół
były już zajęte
A drogi powrotu
zostały odcięte
Więc jestem tylko ciałem
które jest tak puste
że bez trudu mieści się w nim
całe niebo i ziemia
oceany i gwiazdy
każde ziarnko piasku
i kropla deszczu i liść i gałąź i kamyk przydrożny
i wróble i gołębie
samoloty pociągi i okręty
i wszystkie inne
podobne do nich
omamy i urojenia