w zajęczym żarze odpoczywanie racz mi dać panie
ucieczko słyszących wspomożenie otartych z błota po upadku
teraz w trawach jest bicie dzwonu i bicie w serce
nieruchomy mięsień powoli opada na dno swojego czasu
odpowiedź w jedynym języku niezrozumiała dla innych
zatacza kręgi nad doliną i nie ląduje wśród rozczochranych pól
mokre od deszczu oczy otarte wierzchem dłoni szczypią
i nie otworzą się na to co widzialne bo nie chcą zobaczyć
po dniach przychodzi do nas szeptać stado
u ich zbłoconych nóg odpoczynek daj mi panie i racz mnie
a tajemnica mija zbieloną gałkę rozszerzającą się ptakiem