Nie zabito nas w Buczy ani w Charkowie,
Cyganki już dawno nic nam nie wróżyły,
a ze strachu wszystko mogły nam wykrakać
te złowieszcze ptaki u Wierieszczagina…
Idę Twerską, która wiosennie pierś nadyma,
ach Moskwo, z uroczą tapetą na gębie,
para solidnych obrączek przy sobie nas trzyma,
światła miasta przeszywają cię jak smugi pocisków.
Nie zabito nas, Moskwo, i nie obrócono nas w gruzy
a twoi mieszkańcy w rowach nie wiją się z bólu,
wszystko u nas dobrze i życie nam służy –
cieszmy się nim. Tylko żyć jakoś się nie chce.