ale mi jeden konar
wyłamał się z agonii
i jestem gotów gonić
przelotną dendrolożkę,
chociaż przed zgonem troszkę
żałowałem, że raczej
byłem dzikim partaczem
w tej materii (bez ducha),
bo nie chciałem posłuchać
dobrych rad i, rad nierad,
byle jaki umieram
teraz, kiedy już prawie
coś tam wiem o zabawie
w to sztuczne oddychanie,
zanim się zmartwychwstanie.