starością psa zdziwiły się ścieżki,
z zeszłym rokiem nie było symetrii,
ciężko niosły łapy, gdzie jeszcze niedawno
radośnie biegł.
W życia wędrówce, na połowie czasu
Obrawszy błędne manowców koleje,
Pośród ciemnego znalazłem się lasu
jak ktoś kto idzie i nie powtarza:
to są zwyczajne dzieje.
w domu rodziców, pustym tego lata,
w grobowcu dawnych lat przeglądając zdjęcia,
szedłem spać wcześnie, wstawałem
ze świtem, nie pasowałem tu jak rytm,
którego nie pamiętam.
dla mnie zawsze będziesz dzieckiem
powtarzała matka, ojciec poprawił coś,
język w starym trybie stawiał na baczność
drobiazgi uchybień. jak były, tak są,
przeźroczyste, w niewidzialnej chroniąc się
szybie.