A jeśli nie pogrzeb powietrzny Bo skąd tu wziąć wolne
sępy gotowe do uczty Jeśli nie ceremonia morska z ciałem w
Bałtyku skoro nie było się marynarzem I jeśli nie rozsypanie
prochów gdziekolwiek skoro tego zabraniają urzędnicy – to cóż
robić Nawet śmierć jest regulowana I nawet tu nie ma wolności
Rezygnowałem z wolności dla dobra innych Tak myślałem w każdym
razie Rezygnowałem z wolności ze strachu z obawy z być może
niepotrzebnej opiekuńczości Wmawiałem sobie rozmaite
usprawiedliwienia by rezygnować z wolności Bo przykro będzie
rodzicom Bo zawiodę żonę Rozczaruję dzieci Nie dam wsparcia
przyjaciołom Bo będzie mi trudniej a po co się narażać Komplikować
sobie życie Lepiej żyć w cieniu Ukrywać się Larvatum prodeo mówili
a ja wziąłem to sobie do serca A ona czekała Cierpliwa Więc nawet
jeśli nie zawiodłem całego świata rodziców dzieci żony przyjaciół
Albo tylko nie zawiodłem ich trochę to zawiodłem ją Wolność
Nie półnagą kobietę prowadzącą lud na barykady tylko tę kruchą
blondynkę siedzącą na tarasie mojego domu i głęboko spoglądającą
mi w oczy Tak ją zawiodłem A teraz już nie ma odwrotu Patrzę jak się
starzeje coraz bardziej rozczarowana moją zdradą Jak niechętnie
spogląda na moje codzienne zabiegi podchody intrygi gry w które
popadłem zapominając właśnie o niej Jak jej słodką niegdyś twarz
wykrzywia grymas obrzydzenia Ocalenie jest pod kamieniem albo
w pniu drzewa o których pisał wyklęty ewangelista Tomasz Tam
chciałbym się znaleźć na końcu Niczego wam nie niosąc poza
napomnieniem mojej zatraty.