01/2023

Jarosław Klejnocki

A jeśli nie pogrzeb powietrzny Bo skąd tu wziąć wolne

sępy gotowe do uczty Jeśli nie ceremonia morska z ciałem w

Bałtyku skoro nie było się marynarzem I jeśli nie rozsypanie

prochów gdziekolwiek skoro tego zabraniają urzędnicy – to cóż

robić Nawet śmierć jest regulowana I nawet tu nie ma wolności

Rezygnowałem z wolności dla dobra innych Tak myślałem w każdym

razie Rezygnowałem z wolności ze strachu z obawy z być może

niepotrzebnej opiekuńczości Wmawiałem sobie rozmaite

usprawiedliwienia by rezygnować z wolności Bo przykro będzie

rodzicom Bo zawiodę żonę Rozczaruję dzieci Nie dam wsparcia

przyjaciołom Bo będzie mi trudniej a po co się narażać Komplikować

sobie życie Lepiej żyć w cieniu Ukrywać się Larvatum prodeo mówili

a ja wziąłem to sobie do serca A ona czekała Cierpliwa Więc nawet

jeśli nie zawiodłem całego świata rodziców dzieci żony przyjaciół

Albo tylko nie zawiodłem ich trochę to zawiodłem ją Wolność

Nie półnagą kobietę prowadzącą lud na barykady tylko tę kruchą

blondynkę siedzącą na tarasie mojego domu i głęboko spoglądającą

mi w oczy Tak ją zawiodłem A teraz już nie ma odwrotu Patrzę jak się

starzeje coraz bardziej rozczarowana moją zdradą Jak niechętnie

spogląda na moje codzienne zabiegi podchody intrygi gry w które

popadłem zapominając właśnie o niej Jak jej słodką niegdyś twarz

wykrzywia grymas obrzydzenia Ocalenie jest pod kamieniem albo

w pniu drzewa o których pisał wyklęty ewangelista Tomasz Tam

chciałbym się znaleźć na końcu Niczego wam nie niosąc poza

napomnieniem mojej zatraty.

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.