04/2022

Mariusz Solecki

Bełżec wpleciony w warkoczyk z Oświęcimia.
Świadectwo poezji o niemieckich obozach śmierci

Od ostatniego mordu popełnionego w kacecie minęło z górą siedemdziesiąt lat. „Krematoria przygasły, ale dym ich jeszcze nie opadł” – napisał profetycznie Tadeusz Borowski w opowiadaniu Ofensywa styczniowa. Ów metaforyczny dym antycywilizacji lagrów nie rozwiał się ani nie opadł – pamięć i trauma niemieckich obozów śmierci trwają w najnowszej polskiej poezji, przybierając różne formy lirycznej ekspresji.


1. Dziecięcej bezradności:


„Ilu ludzi zginęło w Oświęcimiu?”,

spytała pani.

Skuliłem się i modliłem w duchu

żeby było ich

jak najmniej1


2. Protokołu świętości


Powtarzałam nazwiska: Bandler

tak, Janek Bandler, student –

– Mengele kazał mu znaleźć

trzech więźniów do doświadczeń

chodziło o odporność na promienie X

oznaczało to trzy wyroki –

Wieczorem Bandler przyszedł do doktora Mengele

znalazłem ale nie trzech

jest jeden

– Gdzie on jest

– To ja sam2


3. Onirycznej udręki:


Jestem w Oświęcimiu byłem tu wczoraj

i będę jutro. Nawet tu życie żyje

i nie chce puścić nawet tu nad Sołą

[…]

W nocy śni mi się że byłem tu

owczarkiem rozszarpującym nieme

dziecko dawno dawno temu3


4. Imiennego oskarżenia sprawcy:


Kiedy esesman Dumböck

zobaczył na jego piersiach

tatuaż: Matka Boska z małym Dzieckiem

przewrócił go, chwycił szpadel

z rozmachem odciął ochłapek chudej piersi

Nawet kapowie oniemieli. – W ciszy

Dumböck zerwał tatuaż

przytknął do szyi krwawiącą jeszcze łopatę

czekał chwilę na jakieś prośby Polaka

ten tylko modlił się do Matki Boskiej

miał jasną twarz

Dumböck nacisnął nogą, chrupnęło nawet niegłośno4.


Ulotne, przekazywane ustnie w różnych wersjach utwory obozowe powstawały w miejscach kaźni5. Profesjonalne, stabilne tekstowo wiersze o niemieckich obozach zagłady napisano, gdy jeszcze na pełnych obrotach masowej zbrodni funkcjonowały w nich komory gazowe. W wydanej wiosną 1944 roku w Warszawie przez Żydowski Komitet Narodowy konspiracyjnej antologii Z otchłani znalazł się utwór Mieczysława Jastruna Pogrzeb. Oto jego inicjalna zwrotka:

Trumną był piec krematorium:

Z powietrza przejrzyste wieka,

I dym z żywego człowieka,

Wywiany kominem historii6.


Wysyp poezji lagrowej nastąpił po rozgromieniu narodowosocjalistycznego reżimu. Uprawiali ją byli więźniowie, ogłaszając całe tomiki o charakterze świadectw, opowiadając o bestialstwie sprawców i męce ofiar, jak np. Stanisław Szper (Majdanek. Poemat, Inowrocław 1945), Grzegorz Timofiejew (Wysoki płomień. Wiersze z konspiracji i obozu, Łódź 1946), Gustaw Przeczek (Serce na kolczastych drutach: wiersze z obozu koncentracyjnego Mauthausen-Gusen, Czeski Cieszyn 1946) czy autor dwudziestowiecznych trenów – Stanisław Wygodzki (Pamiętnik miłości, Warszawa 1948)7. Liryki o kacetach tworzyli także ludzie, którym los oszczędził przebywania za drutami: Kolumbowie – Tadeusz Różewicz (np. Warkoczyk, Rzeź chłopców – oba utwory z 1949 roku), Jerzy Ficowski (np. Siedem słów – wiersz z 1977 roku), no i oczywiście przedstawiciele kolejnych pokoleń, na ogół nienaznaczeni stemplem wojny, cytowani na wstępie Wojciech Bonowicz, Dariusz Suska, Bohdan Urbankowski oraz inni, nieprzywołani tutaj, a przedrukowywani w licznych antologiach poezji obozowej.

[…]

[Ciąg dalszy w numerze.]

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.