urbanistyczne bratstvo i jedinstvo
częściowo obudowane szkłem i plastikiem balkony
po obu stronach rosną buki, kwietniowe słońce rozświetla wysoko w górze liście tak, że Rada mruży oczy, pnie mają czarne, w cieniu budynków
stoliki są okrągłe, większość na zewnątrz, ale Rada zawsze siada w środku
z drewnianych desek sufitu zwisają dwa białe wiatraki i stara, zdobiona lampa
na barze wazon ze sztucznymi kwiatami (wyblakłe), przy kasie szklana patera i croissanty (chyba świeże, szklana pokrywa przydymiona)
ściana z tyłu pokryta białymi kaflami, takimi samymi jak w łazience w mieszkaniu, w którym Rada dorastała, a które nie należy już ani do jej matki, ani do ojca, bo po rozwodzie i długiej wojnie zostało sprzedane
drewniane półki z alkoholami
żółtozielona farba, którą pomalowano kontuar, odchodzi płatami
zapomniała już, że można się tak czuć
ma ścięte na kilka milimetrów siwe włosy, dżinsową kurtkę, a na głowie od tej strony, którą widzi Rada, duże znamię
Nita ma podobne, tyle że za prawym uchem, i Rada od razu czuje do niego sympatię
wygląda to tak, jakby ktoś podebrał mu rakiję i zamiast tego postawił przed nim napój
jest zaskoczony i zawstydzony, nie wie, co robić
zresztą może by zawadził
taki jest wysoki
to jej ostatni dzień w Belgradzie
o dziewiętnastej ma samolot powrotny, do wyjścia jakieś dwadzieścia minut, niewiele
czerwona
ma to gdzieś?
liczą się pieniądze?
ich poglądy nie mogłyby być aż tak rozbieżne
mężczyzna na nim nie wygląda jak Luka albo raczej Luka nie wygląda jak ten mężczyzna
może to tylko dekoracja
o wiele przyjemniejsza atmosfera panuje, kiedy gra Djoković
jedna ma na sobie bladoróżowy dres i czarną, puchową kamizelkę
druga obcisłe szare dżinsy z przetarciami na kolanach
neonowo niebieskie paznokcie
pochylają do siebie czoła, mówią o chłopakach, o sekretach albo o tym i o tym
ile to lat już minęło, myśli Rada, i czuje żal
zazdrość
[…]
[Dalszy ciąg można przeczytać w numerze.]