03/2024

Zbigniew Mentzel

Co dalej, po przerwie?

1.
Miesięcznik „Dialog” (2023, nr 11–12) opublikował scenariusz filmowy Włodzimierza Boleckiego zatytułowany Po przerwie. W Krótkiej historii tego scenariusza autor wyjaśnia, że napisał go w roku 1986 dla Andrzeja Wajdy na zamówienie Zespołu Filmowego Perspektywa. „Scenariusz został przyjęty i skierowany do MKiSZ, gdzie przez kilka miesięcy nie zgadzano się na jego realizację. […] Po kilku kolejnych miesiącach weszliśmy w epokę «okrągłego stołu» i wydawało mi się, że sprawy, o których opowiadam, […] przestały być aktualne”. Po latach, bez mała czterdziestu, Bolecki odniósł jednak wrażenie, że jego opowieść nie tylko nie straciła na aktualności, ale nawet nabrała dodatkowych znaczeń, „Jej otwarte zakończenie prowokuje bowiem jeszcze bardziej niż w 1986 roku do pytań o dalsze losy bohaterów – dalsze, to znaczy w następnych latach”. Owszem, czuję się sprowokowany…


2.
Scenariusz, pełen aluzji do wcześniejszych filmów Wajdy, mówi o życiu w Polsce anno 1985 – kraju zawiedzionych nadziei, które niosła rewolucja „Solidarności” stłumiona w wojskowo‑policyjnym zamachu. Połowa lat osiemdziesiątych minionego wieku – czas zbiorowej depresji, czas rozliczeń za doznane krzywdy i popełnione błędy. Co dalej z Polską? W tym samym roku, w którym scenariusz Boleckiego powstawał, Leszek Kołakowski pisał, że komunizm oczywiście upadnie, ale stanie się to w wyniku procesów znacznie dłużej trwających, „aniżeli Polacy mogliby sobie życzyć, i mało jest prawdopodobne, by doczekały się ich kulminacji pokolenia, które przekroczyły pół wieku”.


3.
Andrzej Kijowski, bliski Boleckiemu pisarz – autor scenariusza jednego z najlepszych filmów Wajdy, Wesela według Wyspiańskiego – twierdził, że poza przeciwstawianiem się złej władzy literatura w Polsce musi „mówić prawdę społeczeństwu o jego stanie umysłowym i moralnym, bo w plagach, którym ulega, kryje się groźba bodaj większa niż w wewnętrznych zamachach i zewnętrznych inwazjach, i większa niż w niedostatkach, jakie niesie z sobą kryzys gospodarczy”. Owe plagi Kijowski określał brutalnie: „mąt w głowach i wieprzowatość życia powszedniego”.

Umysłowy i moralny stan obywateli PRL – nazywanych oficjalnie „ludnością pracującą miast i wsi” – sprawiedliwie próbował opisać Marek Nowakowski w opowiadaniu pod znaczącym tytułem Wesele raz jeszcze! (pierwsze wydanie książkowe w roku 1972). Na ślub młodej wiejskiej dziewoi z podstarzałym lowelasem przybywają goście z powiatowych miasteczek i samej stolicy. To zbiorowość zdeprawowana po latach sowietyzacji, na co dzień bez reszty pochłonięta prowadzeniem lewych interesów i interesików, łapówkarstwem, donosicielstwem, wzajemnym podkładaniem sobie świń i chlaniem na umór.

Uczta weselna wyprawiona na polskiej prowincji w roku 1985 na pozór niewiele się w scenariuszu Boleckiego różni od tamtej, z wcześniejszego o lat piętnaście Wesela raz jeszcze! Język weselników, pełen niedomówień i rytualnych frazesów, potęguje panujący w głowach zamęt. Panna młoda obnosi się z widoczną ciążą. „Gorzko, gorzko!” Wódka leje się strumieniami. „Za dostojnych gości, za naszą radę miejską!” Przybywają najważniejsi: Prezes, Kierownik, Komendant. W namiotach na podwórzu – goście gorszego sortu. Tańce. Bójki. Szybki seks na gołej ziemi. Przypomnijmy: jest rok 1985. Stan wojenny zniesiony. W Polsce trwa normalizacja. Na prowincji mało kto chce pamiętać o „Solidarności”. Ale niektórym trudno jest zapomnieć. Płakali przecież, kiedy w Stoczni imienia Lenina Lech Wałęsa wielkim długopisem, który przypominał mu królewskie berło, podpisał porozumienia gdańskie z komunistami.

[…]


[Dalszy ciąg można przeczytać w numerze.]

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.