Wszystkie smutki można bowiem znieść, gdy – jak mawiała Hannah Arendt – ujmie się je w historie. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że za tą myślą podążała w zeszłym roku Telewizja Czeska, która obchodziła siedemdziesięciolecie istnienia. W ramach tego jubileuszu wyprodukowano wiele programów z rozmachem prezentujących historię i recepcję przeróżnych dziedzin, które znacząco wpłynęły na życie współczesnych Czechów.
Jednym z takich programów była niewątpliwie seria Identita – příběh českého grafického designu (siedem odcinków, od stycznia do marca 2024 roku), wspaniały cykl przedstawiający ponadstuletnie dzieje branży, którą, nie bójmy się tego stwierdzenia, mało kto zauważa. A przecież – jak podkreślają autorzy reportaży – projektowanie graficzne towarzyszy każdemu przez całe życie, wpływa zarówno na społeczeństwo, jak i na zwykłego człowieka, a niestety niewiele osób zna historie, które się za nim kryją (https://projektidentita.cz/). Aleš Najbrt oprowadza zatem widza po ścieżkach czeskiego (światowego!) wzornictwa użytkowego, oddając hołd wielkim twórcom, którzy je formowali.
Symbole państwowe (znakomita interaktywna strona poświęcona fladze: https://ceskavlajka.online/), znaczki pocztowe (Jaroslav Benda), banknoty (czeskim twórcą pisma na nich jest Jan Solpera), logo instytucji (Jiří Louda – heraldyk, twórca obowiązującego symbolu Czeskiego Lwa; studio Marvil i Pavel Zelenka: nowe turystyczne logo Czech „Czech Republike it. A lot”; Olga Benešová: logo organizacji „Člověk v tísni”), ale także książki (Karel Teige czy Vojtěch Preissig, który terminował u Alfonsa Muchy, pionier czeskiej grafiki), obrazkowa konstytucja i komiks o prawach człowieka (Adam Berka, Jindřich Janíček, Ilustrovaná Ústava České republiky) wydawnictwo 82 Book & Design Shop, Take Take Take), znaki drogowe, system orientacji w metrze (Rostislav Vaněk – twórca typografii), opakowania produktów, plakaty filmowe (m.in. Zdeněk Ziegler), a w końcu czeska czcionka pisanego alfabetu (od 1932 roku do roku 2022 obowiązywała ta tradycyjna, „okrągła”; dziś już dzieci w szkole mogą pisać bez zakrętasów! https://primarium.info/handwriting-models) – wszystko to jest częścią czeskiej tożsamości narodowej, tworzy wizerunek narodu, kształtuje przestrzeń publiczną. Siedem reportaży zmapowało teren czeskiego dizajnu, który od dawna cieszy się szacunkiem za granicą, zarówno tą bliską – europejską, jak i dalszą – za oceanem. Poprzez serial telewizyjny, a dodatkowo przez książkę, wystawy i film, projekt Identita składa hołd wybitnym artystom, którzy ukształtowali czeskie projektowanie graficzne. Jest to niesłychanie fascynująca opowieść.
A czeska skłonność do tejże wyśmienicie jest przecież znana europejskiemu odbiorcy. Dość przytoczyć popularność czeskich wydawnictw, przekłady, kult Hrabala, nawiązywanie do Čapka i Haszka, dobrą znajomość Kundery – kiedy poprzestaniemy tylko na literaturze. Czescy pisarze zapraszani są do wybitnych gremiów. Ostatnio do zaszczytnego grona Niemieckiej Akademii Nauk o Języku i Literaturze dołączyła Radka Denemarková, scenarzystka, tłumaczka, jedna z najpopularniejszych pisarek, zdobywczyni czterech nagród Magnesia Litera, tłumaczona do tej pory na dwadzieścia trzy języki, doskonale znana w Polsce (Pieniądze od Hitlera, Kobold. Niepotrzebna czułość, Przyczynek do historii radości, w przygotowaniu są Godziny z ołowiu). A wszak to nie wszystko. Opowieść konstytuuje Czechów: pozwala oswoić świat, ośmieszyć tragedie, swoistym humorem zmniejszyć ich kaliber.
„Albo nasze życie stanie się opowieścią, albo będzie nie do wytrzymania” – cytat z Douglasa Couplanda zdaje się przyświecać naszym południowym sąsiadom także w produkcji filmowej. W 2024 roku na małym ekranie pojawił się serial o walce młodego lekarza z nowotworem o jakże przewrotnym tytule Smysl pro tumor (reż. Tereza Kopáčová, 2024). Gra słów (cz. „tumor” – pl. „guz” versus cz. i pl. „humor”) odczytana zostaje bardzo szybko i od razu spełnia swoje zadanie: oswaja nierzadko śmiertelną chorobę. Strategia jest bardzo prosta: czeski Smysl pro tumor to po polsku „poczucie nowotworu”, głębokie, cielesne, niekiedy graniczące z ironią, która potęguje brak zgody na tragiczny los. Dodatkowym atutem odcinków są dokumentalne przypisy w formie wywiadów z młodymi ludźmi, którzy otwarcie opowiadają swoje historie: począwszy od pierwszego szoku po usłyszeniu diagnozy, reakcji przyjaciół i rodziny, przechodząc do miłości i planów, które legły w gruzach, samopoczucia, depresji i podnoszenia się z kryzysów, aż po leczenie i nowe życie. To umiejętne połączenie fikcji i dokumentu, okraszone miejscami bardzo lekkim, niewymuszonym, a przede wszystkim nieoczekiwanym humorem (kto ma przecież czelność stroić sobie żarty z raka?), sprawia, że stajemy się silniejsi, niejako przygotowani na walkę. Bo walczy wszak nie tylko chory: walczą rodzina, bliscy, przyjaciele, znajomi – lokalne społeczeństwo.
Zdaje się więc, że Telewizja Czeska na swój jubileusz oprowadza po codzienności, odbijając życie, odkrywając przed Czechami i Czeszkami wspaniałości najbliższego otoczenia. Nie tylko skupia się na doświadczeniach egzystencjalnych tragedii czy znakach ulicy, lecz także pokazuje, że to, co jest zwykłe i na wyciągnięcie ręki, może stać się, a najczęściej już jest, symbolem i kotwicą tożsamościową dla lokalnych społeczności. Tak dzieje się w programie Historie starych gospód, w którym jeden z najpopularniejszych i lubianych aktorów, Josef Polášek, niczym Robert Makłowicz oprowadza widzów wzdłuż i wszerz Moraw, Czech i Śląska, z przystankami w miejscach dla tychże regionów bardzo ważnych, acz niekoniecznie turystycznych – zatrzymuje się w lokalnych knajpkach, gospodach, restauracjach. Jest tam, gdzie dzieje się proste – też kulturalne, polityczne i społeczne – prawdziwe życie, gdzie ludzkie historie tworzą uniwersum. Příběhy starých hospod (reż. Jakub Wehrenberg) mają dwa ośmioodcinkowe cykle, każdy pod patronatem portalu „Kudy z nudy” (sic!). I znów mamy do czynienia z czeską przewrotnością: gdziekolwiek się bowiem obejrzysz, to bynajmniej nudy nie ma, a czytelnik, widz czy słuchacz podąża niebywale ciekawymi ścieżkami i co rusz odkrywa dla siebie w tej czeskiej kulturze coś świeżego, refleksyjnego, a zarazem uskrzydlającego. Słowem – po prostu – ludzkiego.