09/2020

Karina Stempel

Człowiek po drugiej stronie lustra

Zbiór mikropróz Arkadiusza Kremzy Człowiek O. to dziewiąta, ostatnia książka poety związanego z Instytutem Mikołowskim im. Rafała Wojaczka, wydawcą większości jego publikacji, i z grupą poetycką Na Dziko. Opowieści o „niepotrzebnym człowieku”, który konfrontuje się z mniej lub bardziej potrzebnym światem, w związku z tragiczną śmiercią autora stały się – czy tego chcieć, czy nie – podsumowaniem poetyckiej drogi Arkadiusza Kremzy, którego namysł nad kondycją ludzką prześledzić można we wcześniejszych tomach. „A gdybym ci powiedział, że człowiek zaczyna się w dziobie ptaka”, pisał Kremza w tomie Stacje, poetyckiej wizji drogi przez świat pozbawiony zakorzenienia, istniejący na powietrznym fundamencie pisków i umowności. Świat, który nie zniknął, ale w najnowszej książce rozrósł się, rozniósł w przestrzeni jak ptasi głos.

Jeśli podążać za tropami wskazywanymi przez redaktora tomu Marcina Biesa, pierwotnie zbiór Człowiek O. miał nosić tytuł Niepotrzebny człowiek, a zmiana nastąpiła na ostatnim etapie przygotowywania książki do druku. Poeta miał powiedzieć, że fraza Człowiek O. bardzo dobrze rymuje się ze słowem „wieko” (dodajmy: wieko trumny). Niepotrzebny człowiek, bohater opowieści, staje się w tym kontekście nie tyle przechodniem poprzez potrzebny-niepotrzebny świat, ile bytem istniejącym na pograniczu realności i bliżej nieokreślonej wieczności. Nie interesują go przy tym widoki na Via Appia, a komunikatów, które kierowane są do niego przez świat, nie traktuje na tyle poważnie, by zapomnieć, że najważniejszy dialog toczy sam ze sobą (jak w rozmowie telefonicznej, w której słyszy tylko siebie: „Tu niepotrzebny człowiek, słucham?” – Telefon). Nawet taniec, w Człowieku O. będący ekwiwalentem fizycznych, cielesnych relacji międzyludzkich, może być w tym kontekście odczytany jako krążenie wokół grobu (Taniec) i wsłuchiwanie się w przekaz, którego autorem jest sam podmiot (Pamiętnik). Bo czymże jest dla niepotrzebnego człowieka świat? Jedynie nadawcą pustych komunikatów, falsyfikowanych nieustannie, w kolejnych odsłonach, aż do ostatniego zdania tej książki („Ale tam już milkniesz” – Na koniec), które podważa zasadność i celowość prób nawiązania łączności z czymkolwiek i kimkolwiek istniejącym poza podmiotem.

Niepotrzebny człowiek wyraźnie zaznacza różnice pomiędzy niedoskonałym światem, w którym i jemu, niedoskonałemu bytowi, przyszło istnieć a przestrzenią idei, nieosiągalną i wymykającą się dookreśleniu za pomocą równie niedoskonałych, jak materia słów. Przykładami takich quasi-filozoficznych rozstrzygnięć mogą być fragmenty Dziesięciu ostatnich kropli czy Papierosów. W pierwszej z przywołanych próz pojawia się literalne odniesienie do Platona, na płaszczyźnie świata sprowadzonego do popularnego, taniego wina o takiej samej nazwie. W Papierosach urzeczowieniem idei jest dym („W dymie szukał twarzy. W twarzach szukał dymu”), najdoskonalszy (w oczach podmiotu) odpowiednik tego wszystkiego, co jest zarówno „niepotrzebne”, jak i „pewne”.

Figura „niepotrzebnego”, niedookreślonego człowieka, obecna w literaturze pod różnymi postaciami i z różnym natężeniem „niepotrzebności” (by wymienić choćby moralitetowego Everymana, a z rodzimej przestrzeni literackiej kreacje Tadeusza Różewicza czy Edwarda Stachury), z pewnością w utworach Kremzy zakorzeniona jest jeszcze głębiej – w namyśle nad kondycją człowieka jako takiego, w przywołanej już filozofii greckiej czy wreszcie w Biblii, w rozmaitych odwołaniach pojawiającej się i wielowątkowo eksploatowanej przez poetę w kolejnych książkach.

Tytuł Człowiek O. może być również odczytywany intertekstualnie i na zasadzie literackich skojarzeń – na przykład przez pryzmat twórczości Roberta Musila. Wszak analizie tytułu Człowieka bez właściwości znaczący fragment swoich rozważań poświęcił inny autor wydawany przez Instytut Mikołowski – Witold Wirpsza. Znając zasady funkcjonowania Instytutu oraz legendarną dostępność pozycji bibliograficznych wydawanych przez tę instytucję (podczas spotkań w IM normą jest możliwość sięgnięcia na ogólnodostępne półki i przeczytania – lub zakupu – dowolnej książki z oferty Instytutu), można założyć, że teza ta nie jest pozbawiona zasadności – Kremza z pewnością znał dzieła Witolda Wirpszy. Człowiek O. to nikt inny jak Der Mann ohne – czyli Musilowski „Człowiek bez”, byt, którego synonimem jest „brak”. Wirpsza sugerował nawet, analizując różne, rozważane przez Musila, alternatywne tytuły jego powieści, że bohaterowie dzieł austriackiego pisarza są ludźmi „bez ciągłości życia psychicznego” (w szkicu Dramaturgia postaci otwartych w książce Gra znaczeń. Przerób wydanej w roku 2008). Tropy Musilowskie sięgają rzecz jasna głębiej i analogie dotyczą nie tylko konstrukcji świata przedstawionego, ale też jego elementów – dość wspomnieć o figurze genialnego konia wyścigowego, który Ulrichowi, bohaterowi Człowieka bez właściwości, uświadamia jego własną znikomość; dla niepotrzebnego człowieka Kremzy koń staje się środkiem i celem – jakby za jego pomocą chciał prześcignąć czas („Świat cwałował. To trwa” – Koń).

Kategoria czasu w zbiorze Kremzy, przełożona na szereg epizodów, części niedoskonałego świata, jest jedną z kluczowych zasłon/odsłon, którymi posługuje się (niepotrzebny) człowiek („Zaczynało się szaleństwo. Pamiętnik zaczął go wyprzedzać” – Pamiętnik; „Mówił głośno jak marzenie, albo nawet jak przyszłość” – Człowiek O.). Czas ulega zawieszeniu, byty już nieistniejące (jak pies czy koń) znowu się pojawiają, wszystko dzieje się jednocześnie („To musiało być to. Cisza przed ciszą” – Cisza; „To mogło się stać. To zaczęło sie stawać” – Telefon). Mikroprozy pomieszczone w książce skonstruowane są głównie ze zdań prostych, często rwanych oraz dopowiedzeń i powtórzeń, które dookreślają świat przedstawiony. Język i czas układają się względem siebie linearnie; zdania stają sie złożone, gdy otoczenie zaczyna „puchnąć inaczej” (Podróż), wymagając namysłu lub zatrzymania się w miejscu.

Wędrówka przez świat niepotrzebnego człowieka Kremzy to podróż, w której cele są wyznaczane doraźnie – kreowane przez bohatera lub narzucane przez otaczającą go rzeczywistość; nieustannie jednak okazują się (mniej lub bardziej, bardzo szybko lub po jakimś czasie) pozbawione sensu, umowne, przyjęte „na wiarę” (dodajmy: wiarę, której nie ma). Niepotrzebny człowiek, jak Baumanowski włóczęga, tworzy swą epizodyczną tożsamość, bazując głównie na odrzuceniu i odrzucaniu; sam funkcjonuje na marginesie, podejrzliwie i nieufnie traktując wszelkie kategorie, a jednocześnie w taki sam sposób traktowany jest przez (podejrzanie potrzebny) świat. Funkcjonowanie w takich warunkach oznacza jednak krańcową, niemożliwą do przezwyciężenia samotność. Taką też wymowę ma kończący książkę fragment Na koniec: „Niepotrzebny człowiek zorientował się, że wszystko, czego szukał, kłamało, że wszystko, co zjadał, nie było pokarmem, że ciało mu potrzebne było bardziej mu obce, niż on sam potrzebnie myślał, że jest mu niezbędne. […] To, co mogłoby zostać po uczciwie zaserwowanym komunikacie, to radość odlana z wiedzy tandetnej jak prawda i dobro”.

Nic więc dziwnego, że jedyną komendą, jakiej po takim rozpoznaniu może poddać się bohater, jest „Na start!”, ale jak już wiadomo, rozpoczęcie kolejnego okrążenia wokół samego siebie, tego „niepotrzebnego” centrum świata, wymagałoby odrzucenia nabytej wiedzy o rzeczywistości i o sobie, a przez to – ostatecznego zamilknięcia.

Człowiek O. Arkadiusza Kremzy prowadzi czytelnika w świat przedstawiony, który przypomina mityczny labirynt. Największym problemem, z jakim mierzy się bohater, jest jednak to, że Minotaurem okazuje się on sam. To, że nie rozpoznaje siebie w tej innej, zdeformowanej postaci, nie oznacza, że może ją zanegować. Co więcej, wydaje się, że powrót z labiryntu jest wyłącznie powrotem „na start”, wiąże się z koniecznością przedsięwzięcia kolejnej wyprawy, podróży w nieznane, które jest już znane bardzo dobrze – tak szczegółowo, że kolejne powtórzenie kroków w tym dookólnym danse macabre wydaje się bohaterowi niepotrzebne.

Krąg jest figurą magiczną, a przełamanie hipnotyzującego balansu siły odśrodkowej i dośrodkowej oznacza ostateczne wyzwolenie się, możliwość wybrania innej drogi, próbę wyjścia z Platońskiej jaskini i przekierowania uwagi na widoczny na horyzoncie cel (lub choćby jego cień). Bohater mikropróz Kremzy pozostaje uwięziony w sobie, w swojej opowieści, której kres wyznacza milczenie. Siedemnaście krótkich tekstów zawartych w zbiorze nie ma funkcji epifanicznej, wyzwalającej. Kres, który jest zarazem początkiem, spełnia zupełnie inną funkcję – aby móc się zdefiniować, należy najpierw poznać samego siebie. I to właśnie czyni „niepotrzebny człowiek” – boleśnie pozbywając się złudzeń, przeciera, bardzo potrzebnie, lustro, w którym przegląda się czytelnik. To odbity obraz powie mu, kim jest on sam.

Arkadiusz Kremza: Człowiek O.
Instytut Mikołowski,
Mikołów 2020, s. 74.
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.