05/2022

Karol Maliszewski

Do Krainy Metaksy.
Tokarczuk a Brakoniecki

Zastanawiam się, czy esej nie stał się – w przypadku praktyki twórczej Olgi Tokarczuk – gatunkiem zastępczym bądź też pomocniczym, czy rozważania typowe dla dyskursywnych partii debiutanckich wierszy, szukając jakiejś większej przestrzeni, nie znalazły jej właśnie w eseju. Następnie te eseistyczne próby zaczęły domagać się możliwości jeszcze bardziej rozbudowanego obrazowania, stając się pomostem między krótkimi opowiadaniami a obszerną powieścią. Potwierdzałoby to dość znane zjawisko, polegające na tym, że dochodzenie do koncepcji powieści i próba wznoszenia ideowej konstrukcji, na której oprze się świat przedstawiony, bywają poprzedzone zapiskami o eseistycznym charakterze. To, co się wydarza w opowieści, i jak się wydarza, ma swe źródło w ogólnej wizji świata i człowieka. Warto się do niej przymierzyć, sięgając po tę nieokreśloną a pojemną formę, jaką jest esej. Zakłada ona przyjęcie pewnego dystansu, co wcale nie przeczy subiektywizmowi przejawianemu przez podmiot. Dystans wiąże się z porządkowaniem przemyśleń, kształtuje go przyjęta perspektywa oglądu. Wiele ze sformułowań pojawiających się w eseju może potem trafić do pisanej właśnie powieści. Można wzbogacić nimi wypowiedzi bohaterów bądź uzupełnić świadomość narratora. Mówi się nawet o zjawisku eseizacji powieści, obserwowanym w dziełach, w których proporcja między sferą przemyśleń i filozoficznych uogólnień a fabularnym dzianiem się ulega załamaniu na rzecz tej pierwszej.

Duch uogólnienia zdaje się unosić nad esejem, będącym z natury kapryśnym zapisem osobistego dochodzenia do prawdy, czyli przeświadczenia na jakiś temat. Subiektywizm objawia się także w śmiałym czerpaniu z własnych doświadczeń, których istota jest następnie żmudnie rekonstruowana na oczach czytelników1, co można traktować jako zaproszenie do laboratorium świadomości i języka. Esej spokrewniony jest z „dziennikiem idei” bądź intelektualnym pamiętnikiem, dokumentem wybiórczej pracy pamięci usiłującej podsuwać wnioski o charakterze ogólnym. Usiłowania, próby, przymiarki – jesteśmy w kręgu pojęć, które dobrze oddają migotliwy charakter tej formy literackiej. To, co się przeżyło, nakłada się na to, co przeczytało, zobaczyło i usłyszało, współtworząc szeroką płaszczyznę rozumienia zjawiska, rzeczy, procesu2. Intencja eseju zawiera się w próbie odpowiedzi na pytanie – jak ja właściwie coś rozumiem i jak do owego rozumienia dochodziłam (dochodziłem)? Można prowadzić ten osobisty dyskurs w bardzo prosty, wręcz sprawozdawczy sposób, lecz jak najbardziej na miejscu jest wprowadzanie bogatej ornamentyki literackiej.

Jeżeli przy omawianiu doraźności felietonu posłużymy się obrazowym pojęciem w rodzaju „jętki jednodniówki”, to szukając analogii, moglibyśmy esej określić jako „gwiazdę jednego sezonu”. Jego wartość nieprzemijająca wiąże się z ogólnoludzką refleksją filozoficzną, natomiast to, co doraźne, starzeje się w nim dość szybko. Hybrydyczność i płynność gatunkowego zarysu spokrewnia się niekiedy z jego nietrwałością: „traci smak nie tylko poza granicami kultury i języka, ale i generacji, w których powstał. Tu tkwi sekret jego uroku i jego rozlicznych słabości. Cierpi na niedowład formy, tym różni się od poezji; na niedowład wyobraźni, tym różni się od prozy narracyjnej; na niedowład myśli, tym różni się od filozofii”3.

Niezależnie od cierpień i niedostatków, jakie esej uosabia, Olga Tokarczuk potraktowała go bardzo poważnie, mianując poligonem doświadczalnym rodzącego się stylu i dojrzewającej myśli. Do prawdziwego pisania droga wiedzie najczęściej od czytania i czynienia notatek na marginesie tego, zostało przeczytane, przemyślane i przeżyte. Notatki te zasilają najpierw dziennik pisarza, a potem stają się pożywką dla opowiadania, fragmentu powieści bądź właśnie eseju. Gatunku, który rozwój dwudziestowiecznej literatury znacznie wywindował w przyjmowanych do tej pory hierarchiach: „Na początku XXI wieku nie wydaje się już ekscentrycznym dziwactwem wiara, że to gatunek autonomiczny, równie istotny jak powieść, poemat, a nawet obraz malarski, symfonia. Tak rozumiany esej nie należy do pogranicza literatury i filozofii, lecz stanowi pewną oryginalną formę filozofowania czy też uprawiania literatury, co pozwala wróżyć mu jak najbardziej obiecującą przyszłość”4.

*
Pierwszą książką eseistyczną Olgi Tokarczuk było studium dotyczące Lalki Bolesława Prusa, zatytułowane Lalka i perła, opublikowane w 2001 roku. Już wcześniej pisarka sygnalizowała swoją atencję dla dzieła Prusa. Wspominała o tym choćby w pierwszym wywiadzie opublikowanym w prasie ogólnopolskiej w roku 1994 (wcześniej pojawiały się jej tego typu wypowiedzi w prasie lokalnej): „Dzisiaj zachwycam się Lalką. To jest najlepsza polska powieść. Dla mnie to gnostyczna opowieść o poszukiwaniu przez duszę możliwości wyjścia z tego świata, w którym się cierpi. Wielkie powieści opowiadają po prostu mity. Taką literaturę teraz cenię”5.

Zanim jednak doszło do wydania książki, będącej jednym wielkim esejem podzielonym na rozdziały, Tokarczuk już wcześniej sięgała po eseistyczne formy wypowiedzi. Zauważmy, że w tym czasie zrezygnowała z zapisu stricte poetyckiego, przenosząc nowe myśli i spostrzeżenia na grunt opowiadania, powieści i eseju. W esejach i recenzjach (najczęściej pisanych dla czasopisma „Charaktery”) pojawiają się pierwsze opracowania poglądów i przekonań, które następnie w pogłębionej formie trafiały do jej prozy. To, co ją najbardziej interesowało w zakresie historii i historiozofii, psychologii i filozofii, antropologii kultury, mitologii i kabały, a nawet astrologii i zjawisk paranormalnych, znajdowało wyraz w wyborze lektur oraz w towarzyszących im wypowiedziach eseistycznych i recenzyjnych.

Podkreślam znaczenie i rolę tych tekstów dla rozwoju autorki, charakteru jej poszukiwań i odkryć intelektualnych, które zainspirowały ją później literacko, łącząc się w pisarskim geście w szeroką panoramę współczesnej kultury, panoramę mającą charakter diagnozy duchowej naszych czasów. Niektóre z tych recenzji nie tylko wskazywały na zainteresowanie i fascynacje ideami znajdowanymi w omawianych książkach, lecz także wykraczały poza zwyczajową formę egzegezy i oceny, z wolna dryfując w stronę szeroko rozwiniętego komentarza o charakterze eseistycznym.

Nie jest moim zamiarem wyśledzenie wątków z esejów i recenzji Olgi Tokarczuk wplatanych następnie do powieści i opowiadań – to zajęcie dla innego badacza. Nie interesuje mnie również stopień „zeseizowania” wybranych fragmentów prozy tej autorki. W tym szkicu wolałbym skupić się na jednym, stopniowo rozbudowywanym wątku jej twórczości eseistycznej.

[…]

[Ciąg dalszy w numerze.]

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.