07-08/2023

Włodzimierz Antkowiak

Do raportu

Dwaj oficerowie pułku specjalnego „Nord”, podlegającego bezpośrednio ministrowi obrony narodowej i stacjonującego w dawnej niemieckiej bazie wodnosamolotów Camper See nad Bałtykiem, dwadzieścia jeden kompanii, dwudziesta pierwsza zawsze w Warszawie, siedzieli przy stoliku w kantynie oficerskiej i czekali, aż kelnerka zrealizuje ich zamówienie. Dziewczyna podeszła i postawiła na przykrytym szkłem blacie stolika dwa świeże kufle. Major i porucznik stuknęli się nimi i porucznik powiedział:

– Twoje zdrowie.

– I twoje – odwdzięczył się major.

Od czasu szkolenia nurkowego w Gdyni, które zaliczyli na tym samym kursie, poza służbą byli na „ty”. Szkolenie zaliczał co trzeci kursant.

– Ten twój ulubiony szeregowy… – powiedział major.

– Tak?

– Ten filozof.

– To nie filozof, studiował dwa lata, ale nie skończył.

– Porucznik Bukowiec przedstawiał go dziś do raportu służbowego.

– Bukowiec to ten taki?…

– Tak – potwierdził major. – Na balu sylwestrowym wypił kieliszek za dużo i porzygał się na sali. Nie ma tolerancji na alkohol.

– Kojarzę. Po co ty trzymasz taką dupę wołową w batalionie?

– No więc ten twój ulubiony szeregowy…

– Co z nim?

– Stawał dziś do raportu służbowego, Bukowiec mi go przedstawiał. Zaprezentuję ci mniej więcej, jak to wyglądało.

Stali przed drzwiami kancelarii dowódcy pierwszego batalionu majora Nawoja.

– Ja wchodzę pierwszy – powiedział porucznik Bukowiec do szeregowego Liberackiego – wy za mną. Ja staję po lewej stronie, wy po mojej prawej ręce. Aha, i wy zamykacie drzwi kancelarii za sobą.

– Tak jest, obywatelu poruczniku. Przecież same się nie zamkną.

Porucznik Bukowiec spiorunował go wzrokiem.

– Nie rezonujcie, obywatelu szeregowy!

– Tak jest, obywatelu poruczniku.

– Najpierw ja przedstawię was do raportu, a potem wy się sami zameldujecie.

– Tak jest, obywatelu poruczniku. Chyba znam regulamin służby wewnętrznej i tak dalej, prawda? Zdążyłem się nauczyć dzięki…

– W porządku – przerwał porucznik Bukowiec. – Miałem zamiar postawić was do raportu za systematyczne łamanie dyscypliny i nic więcej. Ale teraz wam jeszcze dołożę.

– Tak jest, obywatelu poruczniku. To jest groźba karalna.

– Co?

– Nie wolno grozić żołnierzowi. Zastanowię się, czy nie złożyć na obywatela porucznika skargi do zastępcy dowódcy pułku do spraw politycznych. A obywatel pułkownik Baryła jest bardzo wyczulony na te sprawy.

Drzwi kancelarii otworzyły się i pisarz dowódcy batalionu gestem dał im znak, że mogą wejść.

Major Nawój siedział za biurkiem, na wprost drzwi, głowę miał pochyloną nad papierami. Pisarz usiadł na swoim miejscu, za drugim biurkiem, które stało na lewo od drzwi. Złowił wzrok szeregowego i ledwo zauważalnie mrugnął.

Major Nawój po chwili podniósł głowę znad dokumentów i popatrzył na stojących w postawie zasadniczej obok siebie porucznika i szeregowego. Odłożył długopis, wstał, stanął przed biurkiem i skinął głową porucznikowi, nie patrząc na niego. Porucznik zameldował.

– Obywatelu majorze, porucznik Bukowiec melduje szeregowego Liberackiego do raportu służbowego za systematyczne łamanie dyscypliny i lekceważenie swojego przełożonego.

Dowódca batalionu przeniósł ciężki wzrok na szeregowego, który stał wyprężony jak struna. Ale w oczach żołnierza było coś takiego, że major wewnętrznie przygotował się na niespodziewane.

– Obywatelu majorze – zameldował żołnierz – szeregowy Liberacki melduje się do raportu służbowego za lekceważenie dyscypliny i systematyczne łamanie swojego przełożonego.

Pisarz batalionowy zakrył twarz dłonią, porucznik Bukowiec drgnął, ale major wytrzymał. Stali naprzeciw siebie, dowódca pierwszego batalionu rozpoznawczego pułku specjalnego „Nord”, sto dziewięćdziesiąt centymetrów wzrostu, dziewięćdziesiąt kilo wagi, dwie plakietki klasowego specjalisty na rękawie munduru, i szeregowy trzeciej kompanii pierwszego batalionu, sto siedemdziesiąt trzy centymetry wzrostu, sześćdziesiąt pięć kilo wagi, najlepszy strzelec wyborowy w jednostce i rekordzista pułku w liczbie dni zaliczonego aresztu, i patrzyli sobie w oczy.

– Karzę szeregowego Liberackiego – powiedział major – siedmioma dniami aresztu zwykłego.

– Kara – odpowiedział regulaminowo szeregowy Liberacki i uśmiechnął się.

– Wróć – powiedział major. – Karzę szeregowego Liberackiego czternastoma dniami aresztu zwykłego.

– Kara – odparł żołnierz i znów się uśmiechnął.

Major Nawój podniósł kufel i stuknął nim w kufel porucznika Prochorowicza. Napili się i major powiedział:

– Nic więcej nie mogłem mu zrobić. Ile miałem, tyle dałem.

– Tak – zgodził się porucznik Prochorowicz. – Przedwczoraj pełniłem służbę oficera dyżurnego. Ten żołnierz meldował się u mnie z ZOK-iem. Chwalił się, że zostało mu sto dwadzieścia sześć dni do cywila. Rezerwista!

– Tak, wiem. On wychodzi wcześniej. Załapał się na ten rozkaz ministra obrony narodowej, obowiązujący od zeszłego roku. Po dwóch latach szkolenia wojskowego na studiach i zaliczeniu przewidzianego programem obozu wojskowego skraca się służbę wojskową o połowę.

– Mówi, że Pan Bóg go nie opuścił.

Roześmiali się i major powiedział:

– Od dziś chyba sto dwadzieścia cztery.

– Rezerwa tak, ale on nie. Aresztu nie wlicza się do służby. Będzie musiał odsłużyć te czternaście, które mu dołożyłeś.

– Nie, skąd. Anuluję mu. Wszystkie areszty ma anulowane.

– Jeśli zdąży odsiedzieć. Dopiero potem możesz mu anulować. A areszt jest pełen. Jest długa kolejka do aresztu.

– On już siedzi od dzisiejszego popołudnia. Podobno temu wielkiemu kapralowi, który jest profosem, stawiają wino i przyjmuje bez kolejki.

– Popatrz – powiedział porucznik. – Korupcja nawet na tym szczeblu.

– W przyszłym miesiącu mamy nocne strzelanie w batalionie. Strzelanie, zajęcia przygodowe, długodystansowe marsze. W tym jest dobry. Zamiast urlopu nagrodowego anuluję mu karę.

Dopili piwo i odstawili kufle na blat stolika.

– To mógłby być nawet dobry żołnierz – powiedział porucznik.

– To jest dobry żołnierz – sprostował major. – Jeśli nie liczyć kar.

– Prawdopodobnie nie lubi wojska.

– Jakiś dziwak – stwierdził major. – Pierwszy raz spotykam się z takim przypadkiem.

– Jeszcze jedną kolejkę? – zaproponował porucznik.

– Chętnie – zgodził się major.

Toruń, luty 2022
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.