− A mówią, że młode pokolenie jest takie liberalne! − pomyślała z goryczą.
− Masz urodę, nadajesz się do modelingu − mówił jej chłopak po tym, jak wróciła z operacji w Tajlandii.
Była na okładce dwóch pism, a potem zaczął się hejt. A to ktoś namalował sprajem na drzwiach pedał, a zaraz potem jej yorka Dinksa otruli kiełbasą ze szkłem. Jej chłopak zniknął w katowickim Spiżu z jakąś dziewczyną, na fejsie napisał, że woli prawdziwą cipkę. Chciała się zabić, ale uratował ją telefon ze znanej gazety, szukali osób do wywiadu, odmówiła.
Gdy Agata poszła na Czarny Protest, w zawierciańskim piekiełku rozpoczął się festiwal nienawiści.
− Ty nawet kobietą nie jesteś, kto by Cię zgwałcił?! − napisał na Messengerze ksiądz z Myszkowa. (Potem wyszło, że miał konto na Grindrze).
Czarny Protest stał się dla niej żałobą po godności, której pozbawili jej ludzie.
− O, Michałku, co ty, na Halloween się przebrałeś?! Przecież jest dopiero lipiec! − stwierdziła sprzedająca w sklepie pani Basia.
− Halloween im w głowie mąci! Stąd ten dżender! − dodała starsza pani z wpiętym w bluzkę znaczkiem Radia Maryja.
Agata wybiegła z płaczem, usiadła na ławce, miała wrażenie, że ktoś się na nią patrzy. To był pan Wawrzyniec, zawsze jej się podobał, przypominał rotmistrza husarii. Jako nastolatka podkochiwała się w tych wszystkich nowożytnych dowódcach i mężach stanu.
− Oni to pedałów lali po łapach! − wołali ludzie z gimnazjum.
− Czy nie widzicie, debile, że mam na imię Agata?! − odgrażała się.
W szkole miała jedną koleżankę, ale potem ona wyjechała do ojca, który mieszkał w Newark. W liceum na szczęście nikt się z niej nie śmiał. Zaliczała swoje pierwsze razy, zarówno z kobietami, mężczyznami czy osobami trans. Na osiemnastkę zamówiła sobie prezent w postaci sesji u dominy, ale nie podobało jej się.
Na studiach poznała swojego byłego, niby ją akceptował, lecz czasem żalił się do kumpli.
Zachód słońca odbijał się w ich spojrzeniach, wzięła szpilki do ręki, raniła stopy o szyszki i sarnie bobki, pocałowali się na szczycie. W jaskini skrytej wśród ostańców spędzili najpiękniejsze chwile w życiu, nocą biegali nago, tańcząc na cześć księżyca. Odwiózł ją pod blok, gdy świtało.
„Tego dziwoląga trzeba spalić na stosie, Tranzystory na słupy, Ja jego na pal”, a u góry ledwie zamazane ich zdjęcie, autorka zamiast swojej podobizny umieściła awatara z dumnie prężącym się Sobieskim na tle biało-czerwonej flagi.
Agata zemdlała, nie pamiętała, jak długo leżała na ziemi, przewijały jej się dwa wyjścia − relanium i bilet Wizzairu. Wpatrywała się w sufit, flary pulsowały w oczach, drzwi otwierały się w stronę Raju™ i Raju na Ziemi. Oparła się o prawą rękę, analizowała ciąg Fibonacciego dywanu z Ikei.
Wawrzyniec miął w ręku kartkę, czytając maila z wypowiedzeniem. Otwierały się coraz to nowe drzwi, oboje nie otwierali żadnych, czekali…