12/2021

Wiesław Trzeciakowski

Duchowa śmierć inteligencji i kultury.
Helian Georga Trakla

„Tutaj nikt nie jest normalny”
Nastoletnia autorka blogu pod tytułem Tutaj nikt nie jest normalny pisze tak o sobie:


Mam na imię Marcelina, trochę zbyt poważnie jak na mnie. Mam naście lat (nie wchodząc w szczegóły) i lubię pisać. Tak, wiem, nic oryginalnego dla osoby, która prowadzi bloga no, ale cóż… lubię jeszcze czytać, rysować no i… nie wiem. Jestem dość dziwną osobą, ale to dobrze, bo tacy ludzie są z reguły dość ciekawi… ( z reguły) […]. Teraz maluję i robię różne rzeczy. Piszę. Chcę zostać pisarzem albo malarzem albo połączyć obydwa zawody. Napiszę książkę i namaluję w niej obrazki. Może wtedy ludzie mnie zrozumieją. […] Siedzę w moim pokoju, w którym panuje półmrok. Przede mną leży komputer, a za plecami mam okna. Jest już późno choć nie dla mnie. Odnajduję się w tym mroku, mimo jego tajemniczości oraz grozy, przez co jestem niespokojna, chodź zarazem opanowana. Tyle w tym wszystkim sprzeczności. Jedno okno jest nie bez powodu otwarte, cisza, która wypełnia pustkę jest od czasu do czasu przerywana cichymi pomrukami nadchodzącej burzy… która okala mnie jasnym, białym światłem. Co czujecie, gdy ją słyszycie? Nie mówię o uczuciach za dnia, lecz tych w nocy, gdy leżysz sobie spokojnie, gdy nagle zaczyna grzmieć. Strach? Niepokój? Owszem, ale nie tylko. Zwykle jestem podekscytowana. Moim zdaniem jest to piękne zjawisko, równie piękne co niebezpieczne. Błyskawice przecinające niebo, jakby nierealne, jakby ze snu… a kiedy słychać głośny huk, który sprawia, że nawet szyby zaczynają drżeć, twoje ulatniające się sny z nieba, wracają na ziemię, jak błyskawica, ulotna, lecz pozostawiająca po sobie znaczący ślad swego krótkiego istnienia1.


O czym przypomniała mi Marcelina tym zapisem – jak sama pisze o sobie – nieśmiała, ale szukająca ekstremalnych doznań? O czymś oczywistym, ale zarazem tajemniczym: że przez ekspresję (wyraz) stajemy się „widoczni”. Z niewidzialnego środka przechodzimy na zewnątrz, materializujemy się. Objawiamy to, co jest zasłonięte cielesnością: ukryte życie, którego z zewnątrz nie widać. Tylko tak możliwy jest najważniejszy dla ludzi kontakt, mówienie istoty do istoty. Tylko tak ktoś staje się nam bliski, rozpoznawalny, niepowtarzalny, w jakimś stopniu zrozumiały. W taki sam sposób objawia się wiersz. Spotkałem kiedyś niemłodą już kobietę – uważającą się za poetkę – która nigdy nie zapisała ani nie wypowiedziała swego talentu literackiego. Ani jednego wiersza przelanego na papier! Zapytałem ją raz, dlaczego myśli o sobie jako o pisarce, skoro nikt nigdy nie widział żadnego jej wiersza? Oparła: „ja mam wszystkie wiersze w głowie, publikacja to profanacja”. Aż strach pomyśleć, co by było, gdyby wszyscy poeci, malarze i muzycy, a także naukowcy, byli takiego zdania!

„Kimże on mógł być?” (Rilke o Traklu)
Kiedy tłumacz chce przełożyć wiersz Trakla, stoi przed tekstem jak przed zamkniętym domem. Drzwi i okna zamknięte. Napisanie i wydanie wiersza można uważać za zaproszenie do takiego domu. Tłumacz zagląda do środka przez szyby. Chodzi dookoła domu, puka do drzwi, szuka wejścia. Widzi, jak zbudowany jest dom, ocenia jego rozmiary: ile ma okien, na jaki kolor są pomalowane okiennice. Ale nie ma klucza do drzwi, zastanawia się, jak się włamać do środka. Trakl nie pisał po to, żeby być zrozumiany. To poezja w dużym stopniu autystyczna czy też hermetyczna. To liryka jak lustrzane odbicie, będące światem samym w sobie, tajemnicą własnych nieprzekazywalnych przeżyć. Doskonale to ujął wielki poeta austriacki Rainer Maria Rilke w swoich listach do wydawcy Trakla, Ludwiga von Fickera, dziękując za nadesłane poezje:


Tymczasem otrzymałem Sebastiana we śnie i sporo już przeczytałem: przejęty, zdumiony, zamyślony i bezradny; widać bowiem od razu, że warunki inicjacji i finalnego brzmienia tych utworów były jedyne i niepowtarzalne, jak okoliczności, z których rodzi się sen. Wyobrażam sobie, że nawet ktoś blisko stojący wciąż jeszcze doświadcza tych obrazów i wejrzeń, jakby były odciśnięte na szybach, podobnie jak widziałby to ktoś postronny: albowiem przeżywanie Trakla rozwija się jakby w odbiciach zwierciadlanych i wypełnia całą swoją przestrzeń, do której nie można wejść, jak do przestrzeni w lustrze. (Kimże on mógł być?)2.


Z niezwykłą szczerością wyraził to samo Ludwig Wittgenstein, także Austriak, później jeden z największych filozofów dwudziestowiecznej Europy, który bardzo chciał poznać Trakla osobiście. Choć do spotkania nigdy nie doszło, Wittgenstein ufundował poecie stypendium w wysokości dwudziestu tysięcy koron, których ten jednak nie zdążył wykorzystać. Zmarł 3 listopada 1914 roku w krakowskim szpitalu wojskowym. Filozof pisał do Fickera, że nie rozumie wierszy pisarza, ale ich ton go uszczęśliwia3.

Tymczasem Hans-Georg Gadamer uważa, że ten, kto mówi językiem niezrozumiałym dla wszystkich poza nim samym, nie mówi w ogóle. Mówić to mówić do kogoś, gdyż mówienie należy nie do sfery jednostki, lecz do sfery wspólnoty. Gadamer mówi wprost o duchowej realności języka, o duchu łączącym Ja i Ty. Język jest rzeczywisty w rozmowie, a w każdej rozmowie panuje duch, dobry lub zły4.

Co w takim razie ma powiedzieć tłumacz tych wierszy5? Można tłumaczyć słowo za słowo, filologicznie, ale znaczenie takiego wiersza przypominałoby w dużym stopniu przekłady współczesnych tłumaczy komputerowych. Tymczasem „Poezja jest obrazem najwyższej formy życia duchowego, wyrazicielką wzniosłego przeżywania istnienia i głębokiego rozumowania otaczających nas zjawisk i całego świata”6. Tłumacz, pisze Gadamer, zastaje pewien językowy tekst – to znaczy coś, co ustnie lub na piśmie powiedziano – który powinien przełożyć na własny język. A to znaczy, że tłumacz musi sam w sobie zdobyć nieskończoną przestrzeń mówienia, odpowiadającą temu, co powiedziane w obcym języku. Każdy wie, jak przekład spłaszcza to, co powiedziane w oryginale, sensy słów i formy zdaniowe przekładu kopiują oryginał – ale przekładowi brak przestrzeni, brak trzeciego wymiaru, tego co jest pierwotnym znaczeniem w oryginale. Żaden przekład nie może zastąpić oryginału, właśnie z tego powodu. Zawsze wtedy, gdy powtarzamy za kimś, ów sens wymyka się nam z rąk. Zadaniem więc tłumacza nie jest odtworzenie tego, co powiedziane. Musi on raczej zwrócić się ku sensowi, by go przenieść w perspektywę swego własnego mówienia. A zatem tłumaczy on to, co ktoś chciał powiedzieć (intencja) i powiedział, jednak wiele rzeczy zostawił bez dopowiedzenia.

Język poetycki zaczyna się od metafory, choć z punktu widzenia językoznawstwa metaforą są także pospolite i powszechnie używane wyrażenia jak choćby: „stracić głowę” (dla czegoś, kogoś), „trafić w dziesiątkę” (czyli w istotę sprawy). Te proste przykłady mówią także o tym, jak powstaje metafora i na czym polega: że chodzi o znaczenie przenośne zbudowane na dosłowności. Przenośnia jest kondensacją znaczenia i wyraża to, co trzeba by długo wyjaśniać czy opisywać. Język był przed nami: „wchodzimy” w język, a umierając, „wychodzimy” z języka7, miejscem jego kreatywności zaś jest duchowa istota człowieka, wyrażona czy raczej zmaterializowana w języku, ale jest także odwrotnie: to język odkrywa przed nami świat realny i świat duchowości. Gadamer uważa, że język nie jest jednym ze środków, za których pomocą świadomość komunikuje się ze światem. Język w ogóle nie jest narzędziem ani instrumentem, twierdzi filozof, gdyż narzędzie jest czymś, co można opanować, wziąć do ręki i odłożyć po użyciu. W przypadku języka człowiek nie ma takiej możliwości, gdyż jego istota wyraża się w języku. Uzasadnia to: „ponieważ świadomość nigdy nie stoi naprzeciw świata, sięgając – w stanie jakby bezjęzykowym – po narzędzie porozumiewania”. Co więcej, myślenie o języku nie jest nigdy w stanie wyprzedzić języka. Możemy myśleć tylko w jakimś języku i właśnie to zadomowienie naszej myśli w języku jest tą głęboką zagadką, którą język stawia myśleniu. Nauka mówienia to oswajanie i poznawanie świata samego i świata takiego, jakim go napotykamy. Jesteśmy zawsze zadomowieni w języku tak samo jak w świecie – tak niemiecki filozof wyjaśnia ten fenomen i zarazem tajemniczy proces.

[…]


[Ciąg dalszy w numerze.]

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.