Wiatę przystanku oklejono plakatami. Na tych po lewej literki układały się w „siin ainult eestlased” (tutaj tylko Estończycy), po prawej w „siin ainult venelased” (tutaj tylko Rosjanie). I chociaż później okazało się, że to przedwyborcza prowokacja partii Estonia 200, to pierwszy rzut oka przyprawiał o zawrót głowy. „Segregacja etniczna”, „Urvolk, Blut und Boden wiecznie żywe”, „Synowie Noego mają się dobrze”, hasłami nasuwały się myśli.
W
Napięcia między nimi, będącymi nierzadko zakładnikami polityki Kremla, a Estończykami – przepraszam za wyrażenie – etnicznymi są więc wpisane w krajobraz społeczny republiki od lat. Raz powodują wyładowania słabsze, raz silniejsze, a czasem detonują cyberbomby – jak w przypadku sprawy przeniesienia Brązowego Żołnierza na talliński cmentarz wojskowy w 2007 roku. Bolesny podział obowiązuje, niestety, również w środowiskach artystycznych.
Z tym większą radością przeczytałem na stronie www.estlit.ee, że w 2020 roku Nagrodę im. Friedberga Tuglasa otrzymał tworzący w dwóch językach poeta i prozaik P.I. Filimonow (ur. 1975) za opowiadanie Sebastian Rüütli tõehetk (Chwila prawdy Sebastiana Rüütela), które ukazało się w czasopiśmie „Vikerkaar” (2019, nr 1/2). W ten sposób pierwszy raz w historii to prestiżowe wyróżnienie powędrowało do rąk estońskiego Rosjanina.
Nagrodę Tuglasa (1886–1971), nazywanego dobrym duchem realistycznej nowelistyki estońskiej, od niespełna pół wieku przyznaje redakcja miesięcznika „Looming” (Twórczość!), który ukazuje się nieprzerwanie od 1923 roku i jest najstarszym pismem literackim w Estonii. Jurorzy wskazują dwa spośród kilkuset tekstów opublikowanych w periodykach lub książkowo podczas minionego roku. W najnowszej edycji obok P.I. Filimonowa nagrodzono Livię Viitol (ur. 1953) za nowelę Õpetajanna saabumine (Przyjazd nauczycielki).
Ten symboliczny splot nie wziął się znikąd. Już pod koniec lat dziewięćdziesiątych
Coraz częściej tematy rosyjsko-estońskie przenikają do beletrystyki. W sugestywnej formie zaprezentowała je znana w Polsce nie tylko z rzucającego się w oczy lovecraftowskiego image’u fińsko-estońska pisarka Sofi Oksanen (ur. 1977), która w Oczyszczeniu (2010; Puhdistus, 2007) opisała spotkanie starej Estonki Aliide i młodej Rosjanki Zary, dając przy tym przekonujący obraz lat dziewięćdziesiątych w Estonii, natomiast w powieści Gdy zniknęły gołębie (2015; Kun kyyhkyset katosivat, 2015) przedstawiła okres lat czterdziestych i sześćdziesiątych
Co ciekawe, z prozą Oksanen do pewnego stopnia zbieżna jest twórczość Mari Saat (ur. 1947), autorki fascynującej powieści Lasnamäe lunastaja (2008, Mesjasz z Lasnamäe), która jednak, mimo przekładów na fiński, węgierski, rosyjski i angielski, nie przysporzyła autorce popularności poza Estonią. A szkoda. To zwięzła, bardzo klarownie poprowadzona historia Natalii Filipowny (nie mylić z Nastazją Filipowną z Idioty Dostojewskiego), dobiegającej pięćdziesiątki Rosjanki z Tallinna, której życie toczy się po równi pochyłej ku przepaści.
Jest początek
Obie pisarki przekonują wprawdzie, że tekst nie ma płci, ale ich opowieści o krzywdzie kobiet, naświetlane nie z perspektywy anty- czy superbohatera, a z perspektywy zniuansowanych emocji i codziennej krzątaniny, wyraźnie nawiązują do tradycji literatury pisanej przez kobiety, która w Finlandii i Estonii jest żywa i wyjątkowo bogata. „We wszystkich nordyckich krajach ponad połowa pisarzy to kobiety. […] nasze języki literackie są bardzo młode, w związku z tym w historii naszych literatur kobiety zawsze były obecne”, tłumaczy Sofi Oksanen w wywiadzie z 2015 roku.
Najwyższy czas poznać estońską (i rosyjsko-estońską) literaturę.
On aeg eesti (ja vene-eesti) kirjandusele!