We Francji jest wprost przeciwnie – o czym najlepiej świadczy choćby tenże List o humanizmie, adresowany do Jeana Beaufreta, francuskiego przyjaciela i tłumacza pism niemieckich filozofa zza Renu. Krótko mówiąc, badania nad spuścizną Heideggera toczą się tam niemal bez przeszkód od końca
Tekst zapisków Heideggera, znanych jako Schwarze Hefte ukazuje się w Niemczech od 2014 roku pod redakcją Petera Trawnego w wydawnictwie Vittorio Klostermanna we Frankfurcie nad Menem, które opiekuje się całością spuścizny Heideggera, publikując Gesamtausgabe. Ostre starcia wokół tych tomów, przełożonych już na francuski, wybuchły głównie we Francji, ale oczywiście Niemcy też są zaangażowane. Najostrzejszą polemikę toczą Jean‑Luc Nancy i Emmanuel Faye o stosunek Heideggera do Żydów, a każdy z nich znalazł w Niemczech przynajmniej jednego akademickiego sojusznika/sojuszniczkę (piszemy o tym w tomie Wokół Heideggera i metafizyki, IFIS PAN, Warszawa 2021). Gdzie w tym sporze znalazłby się Cezary Wodziński? Był w Polsce konsekwentnym obrońcą myśli Heideggera, nie szczędząc przy tym gorzkich słów pod adresem różnych życiowych i instytucjonalnych wyborów filozofa. Metafizykę i metapolitykę napisał już po pierwszym etapie tej nowej przygody z Heideggerem jako autorem Schwarze Hefte. Jednak w całym dorobku Wodzińskiego to książka Światłocienie zła zajmuje wyjątkowe miejsce.
Początkowo Heideggera nazywano „filozofem egzystencjalnym”, podobnie jak Karla Jaspersa, nie tylko we Francji i nie tylko we wczesnych latach trzydziestych (por. m.in. Gaëtan Picon, Panorama des idées contemporaines, wydana po raz pierwszy u Gallimarda w 1957 roku, a także Leszek Kołakowski i Krzysztof Pomian, Filozofia egzystencjalna, Wybrane teksty z historii filozofii, PWN, Warszawa 1965). Tymczasem już latem 1932 roku, odpowiadając na trzytomową Filozofię Jaspersa, Heidegger zanotował, że nie ma dla swojej filozofii keine Etikette i od tego miejsca zaczynają się różne drogi możliwych interpretacji myśli, o którą nam chodzi. Jeszcze w latach dziewięćdziesiątych
Notatki Heideggera, znane jako Schwarze Hefte, publikowane są od 2014 roku w Niemczech i od 2018 roku we Francji. To najważniejsza pozycja w najnowszej literaturze filozoficznej na kontynencie europejskim. Od czasu pierwszych publikacji upłynęło już prawie siedem lat, a czas ten wypełniony jest dyskusjami i ostrymi sporami najwybitniejszych humanistów, jak Jean‑Luc Nancy, Peter Sloterdijk i wielu innych. Kiedy w 2013/2014 roku ukazały się pierwsze Czarne zeszyty, rozpoczęto analizowanie zawartych tam antysemickich wypowiedzi. Dyskusja pozwoliła wyodrębnić mniej więcej trzy frakcje: pierwsza to frakcja ortodoksyjnych apologetów Heideggera – jak Friedrich-Wilhelm von Hermann, wątpiący, czy można w ogóle uznać Czarne zeszyty za poważną część spuścizny filozofa; druga frakcja to ortodoksyjni krytycy – jak Emmanuel Faye, nie szczędzący porównań z Hitlerem i cytowań z Mein Kampf. Trzecia frakcja, której głównym przedstawicielem został redaktor wydania niemieckiego, Peter Trawny, odnosi się z powagą do całego materiału i nie pomija antysemickich uwag autora Sein und Zeit, zachowując jednak równowagę w ocenie tego, co filozoficzne i niefilozoficzne w notatnikach. Istotnym wsparciem byłoby tu słynne argumentum ad Hitlerum Leo Straussa (z tego, że Hitler podzielał jakiś pogląd autora
W jednym z ostatnich Czarnych zeszytów Heidegger pisze, że „refleksja wstępna” to taka, która idzie „naprzód”, antycypując swój kierunek. Jednocześnie wzywa zawsze do ponownego wglądu, bo myśl nigdy nie jest idealna. To samo myślenie może być zakotwiczone w pierwotnym samokrytycyzmie. W rezultacie – krytyka nie przychodzi do tej myśli później, ale tworzy jej właściwy początek. Myślenie krytyczne i samokrytyczne od początku ma charakter otwartości. Heidegger zmodyfikował sformułowane przez Edmunda Husserla hasło zurück zu den Sachen selbst! („do rzeczy samych!”), mówiąc o „rzeczy myślenia”. Jak objaśnia Peter Trawny – dopełniacz jest niejednoznaczny. Mówi, że istnieje „rzecz”, nad którą pracuje myślenie, tak jak ta „rzecz” jest myśleniem samym w sobie. Jakkolwiek Heidegger wyjaśnił tę „rzecz”, idiom wydaje się ustanawiać znaczenie, które nie może istnieć jednoznacznie w myśleniu Heideggera. Jeśli poważnie potraktujemy to, co Heidegger mówi o „poruszaniu się” myślenia, to Bycie i czas czy Przyczynki do filozofii nie mogą być „skończonymi dziełami”, wskazują jedynie kierunek poszukiwań „wewnętrznej rzeczy myślenia”. A pozostaje ona w intymnej relacji z filozofem. Heidegger, jak podkreślają Wodziński i Trawny, chce czegoś więcej, nie tylko wycofania się z modnego dyskursu. Problem tu postawiony to uprzedmiotowienie myślenia w tekście, trucizna, o którą chodziło w Fajdrosie Platona, a dalej u Derridy w Pharmacie de Platon. Wynalazek pisma sprawia, że dusze zapominają – zamiast pamiętać; mogą pamiętać tylko zewnętrzność, obce znaki, a zaniedbują to, co bezpośrednio i wewnętrzne dane. Trawny dodaje, że Heidegger dopuszcza pismo jedynie odręczne; wobec tego żadna maszyna do pisania ani tym bardziej komputer nie nadaje się do filozofii.
Trudno nie wspomnieć o tym, że polski filozof Cezary Wodziński przygotował kiedyś przyszłą asystentkę Derridy do zadań, którym przez siedem lat udawało się jej sprostać w Paryżu. Jak to było możliwe? Filozofia nie zna granic, ani geograficznych, ani czasowych. O czym rozmawialiśmy w Warszawie i Konstancinie na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych zeszłego wieku? Oczywiście o Heideggerze. Dlaczego? Bo w filozofii
Książkę Światłocienie zła autor pisał ręcznie w pokoju wynajętego mieszkania w Wiedniu. Gdy po kilku latach ukazała się drukiem, wzbudziła lawinową krytykę, głównie ze strony Tischnera, dawnego protektora i mentora Wodzińskiego. Opisano już ten spór; konsternację wzbudził fakt, że entuzjazm recenzji Tischnera z pracy habilitacyjnej Wodzińskiego (Heidegger i problem zła) zastąpił chłód recenzji z książki profesorskiej, którą były właśnie Światłocienie zła. Szósty numer „Znaku” z roku 1999, zawierający tekst Tischnera Myślenie w odwrocie, wyprzedano w warszawskich księgarniach Krakowskiego Przedmieścia na pniu, a księgarze pytali zdziwieni, dlaczego właśnie ten numer wzbudza tyle emocji, gdy pozostałe numery zacnego miesięcznika smętnie czekają na zainteresowanie. Tischner napisał między innymi: „Czy myślenie to nie gubi się w sobie? Czy konstrukcje, które zbudowało, by się określić, nie przysłaniają mu świata? Mistrzem Wodzińskiego pozostaje mimo wszystko Heidegger. Ale Heidegger nie zauważył zła totalitaryzmu. Jego «prześwity prawdy bycia» nie oświetliły w porę największej groźby naszych czasów. Czy zaczynając z Heideggerem, można skończyć inaczej niż Heidegger?”. Po tej recenzji pękła przyjaźń ucznia z mentorem, do którego młody Wodziński jeździł jako student z Warszawy, by uczestniczyć w seminariach w krakowskim kościele św. Anny. Gwoli kronikarskiego obowiązku dodajmy jednak, że tekst Na wysokiej połoninie, żegnający Tischnera na łamach „Tygodnika Powszechnego”, wiele tu wyjaśnia.
Niektórzy sądzą, że filozofia Heideggera jest nieprzekładalna. Przeczą tej tezie z jednej strony dokonania Francuzów, z drugiej strony przeczy temu dorobek Cezarego Wodzińskiego, a także Bogdana Barana, Krzysztofa Michalskiego, Józefa Tischnera obok innych wybitnych polskich tłumaczy. Język Wodzińskiego wyróżnia się filozoficzną skromnością, prostotą, oszczędnością, a zarazem niezwykłym wsłuchaniem się we frazę oryginału. Badajmy dalej związki tej myśli ze światowym dziedzictwem, mimo oporu rodzimych władz i środowisk naukowych, który wydaje się całkowicie bezzasadny. Promocja dorobku Wodzińskiego we Francji powinna znaleźć właściwą oprawę i szeroki kontekst badawczy, o co zabiegamy od śmierci autora.