01/2024

Dawid Majer

Gdańsk‑Oliwa, oczami prerafaelity (wariacja)

Ona jest zieloną panią, która rzuca krnąbrne cienie w dół na bruk,

a oto są jej zwarte hordy dzikich świń o szczecinie z błota i liści.

Odławiam je wczesną wiosną oraz późną jesienią w imię strachu.

Ona jest złotą panią, która wysyła ku mnie pocztowe jastrzębie –

w horyzont dachów – ku przestrodze wróblom, mewom i gołębiom.

To w jej macicy parzą się anonimowe mioty lisów, kotów i zajęcy.

Ona jest rudą panią pełną szyszek i piwnego szkła, a jej blade

uda puszczają brunatne soki – rwące potoki kałuż oraz igieł.

To z niej wyłaniają się kondukty zmęczonych rowerzystów.

Bywa też, że jest siwą panią, w błękitnym kapeluszu południe.

Konserwuje ją wtedy biały wiatr na górze i u korzeni, a armia

spowita w gałgany oraz cuchnący zarost zdradza ją ze mną.

Ja jestem miastem, które zaopatruje ją w maź śluzu, czyniąc strup.

Moja skóra z cegły i kocich łbów ociera się i wciera w jej cienie.

Plemniki rowerzystów walą w nią pochodem wytrawnych kohort.

Ja jestem miastem, które karmi śmieciami jej dzikie świnie, a na moich

balkonach wiją sobie gniazda sikorki i grubodzioby. Ukryte kapliczki.

Oślepiam monitoring, zajmuję zaszczane garaże, miejsca pod klasztory.

W ofierze składam jej folię, przepalone żarówki oraz denatów i flaszki.

Bo ona jest panią strup, która liże mnie mchem, trawą i suchymi liśćmi.

Razem azylem dla samobójców, kochanków, ćpunów oraz gwałcicieli.

Gdańsk‑Oliwa, 11.2013,
Dean Neurological Centre, Gloucester, 19.06.2023
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.