Posiada ładnie sklepione czoło, co zobaczyłem,
gdy uniosła grzywkę; zetnij lub częściej ją podnoś – mówię,
miłość pogodą cierpliwości jest – mówię,
lecz jak to ostatnie zdanie miało się do czoła
i grzywki – któż to może wiedzieć.
Było czoło, była grzywka lecz nie pamiętam,
do kogo należały. Było imię, ale nie znajduję
czoła i grzywki dla niego. Była pora lata,
był księżyc jak złamany guzik na kapocie nieba,
było czoło, była grzywka unoszona przez lekki wiatr
dochodzący z miejsc, które wszyscy mieli gdzieś.
Ciekawe czy były sklepione? W sumie poznałem
wielu ludzi, skreśliłem niewielu, żadnego zupełnie.
I wiele słów – od tego, kiedy padają i jak padają,
zacząć się może podrzynanie gardła.
Wybacz potomny, tyle ogrodu ci zabrałem,
tyle żywego w ogrodzie, nie potrafiłem dla ciebie
ocalić słonia i sasanki, dębu i tarantuli, łąk,
tyle dróg powstaje, lecz nie mam dokąd iść,
mój grzech jest krok przede mną, moja śmierć krok za mną,
lecz jak się to ma do ładnie sklepionego czoła,
które zobaczyłem, gdy uniosła grzywkę – zapomniałem.