11/2023

Urszula Dobrzańska

I ja z chłopa, i wy z chłopa

Opowieść Joanny Kuciel‑Frydryszak, dziennikarki i autorki bestsellerowych Służących do wszystkiego, wypleciona jest z historii przechowywanych w skarbnicach familijnej pamięci, ukazanych na tle gwałtownych przemian społeczno‑politycznych Polski pierwszej połowy XX wieku. Pamięć tę wspomagają wyblakłe fotografie, stare notatniki i listy, a także inne dokumenty archiwalne. Każda z nas zna pewien wariant przytaczanych historii: wyjazd prapradziadka, a w ślad za nim dwunastoletniej ciotecznej prababki, za ocean za chlebem (dzięki czemu w czasach PRL w pewnym miasteczku na Ziemiach Odzyskanych mogły pojawiać się paczki z Ameryki); bose dzieciaki z podkarpackiej wsi na jedynym zachowanym zdjęciu rodzinnym z lat trzydziestych XX wieku; sekretne rozpalanie w sobotę ognia u sąsiadki Żydówki w zamian za cukierki (proceder ukrócony czym prędzej przez czujną i pobożną matkę); śmierć czteroletniej siostrzyczki cierpiącej na zapalenie wyrostka robaczkowego, której nie sposób było dowieźć ostrą zimą do szpitala, bo sąsiad ze wsi konia w taki ziąb nie użyczył.

Wspomnienia te, elementy mojej własnej rodzinnej historii i jako takie niezawarte na kartach czytanej książki, doskonale komponują się z treścią Chłopek. Opowieści o naszych babkach. Uświadamiają dobitnie, że przedstawione przez Joannę Kuciel‑Frydryszak losy około siedemdziesięciu procent polskich kobiet sprzed dziesięcioleci to reprezentatywny wprawdzie, ale zaledwie wyimek chłopskiej historii. Przywoływane opowieści to czubek góry lodowej, pod którym kryją się setki tysięcy przemilczanych i nieodkrytych (jeszcze) historii. Ich znajomość pomaga – a czasem wręcz umożliwia – zrozumienie wielu zachowań współczesnych Polek i Polaków, którzy ze wsią jako taką od pokoleń mogą nie mieć już nic wspólnego. Tak niski poziom zaufania społecznego w naszym kraju (według badań CBOS z 2022 roku od szesnastu lat wskaźnik jest ujemny, w badanym okresie wyniósł –0,83) nie wziął się wszak znikąd. Jeśli „prababkę bili batem” (wiersz Anny Świrszczyńskiej Chłopka stanowi motto książki Joanny Kuciel‑Frydryszak), to w posagach córki, wnuczki i prawnuczki znajdzie się nie otwartość i ufność względem innych, ale lęk przekazywany kolejnym pokoleniom.

Chłopkach… co rusz pojawiają się hasła – słowa istotniejsze od innych. To „buty” (których nie ma albo jest ich w rodzinie zbyt mało), „dzieci” (których rodzi się zbyt wiele i których śmierć zwykle mniej dotyka bliskich niż padnięcie krowy), „szkoła” (której dziewczynkom nie trzeba; mają szczęście, jeśli nauczą się czytać, pisać i liczyć), „morgi” (których jest zbyt mało, nawet by wyżywić rodzinę).

Los chłopskiej córki w dwudziestoleciu międzywojennym zwykle jest bliźniaczo podobny do losów jej matki i babki. Jeśli przeżyje niemowlęctwo, jako dziewczynka będzie harować przy pasionce (tj. pasać żywy inwentarz) – a tam może ją spotkać przemoc, również seksualna. Podobnie jak jej siostry i bracia, a często i matka, będzie bita za najmniejsze nawet przewinienie. Kiedy nieco podrośnie i pojawi się zainteresowany żeniaczką kawaler o podobnym statusie ekonomicznym co ona, rodzina z ulgą pozbędzie się zbędnej gęby do wyżywienia i wyda dziewczynę za mąż, nie zważając na to, co ona sama o tym sądzi. Przy ołtarzu obok miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej do 1928 roku kobiety ślubowały także posłuszeństwo mężowi – a później zaciskały zęby, znosząc swój los, modląc się i czekając śmierci. Innego życia długo nie znały.

Joanna Kuciel‑Frydryszak przywołuje historie kobiet z wielu regionów. Zwraca uwagę na różnice ekonomiczne i rozwojowe przedwojennej Polski A, B i C. Opowieści te łatwo uzupełniać i rozszerzać. Dodatkowym rozdziałem Chłopek mógłby być artykuł Ireny Bilińskiej, filolożki i kulturoznawczyni związanej z Uniwersytetem Warszawskim, opublikowany na jej blogu „From Rzepiska” pt. Baby, poświęcony losom kobiet żyjących na pograniczu polsko‑słowackim. Tekst, skądinąd znakomity, wprowadza inny niż ekonomiczny element rozróżniający kobiety żyjące w tej spiskiej miejscowości. „W Rzepiskach baby dzieliły się na obrotne i na dziadule. Żeby być dziadulą, wystarczyło być obcą”. Los dziadul, innych, był nie do pozazdroszczenia. Odstępstwa od normy, nawet jeśli miałyby polegać na zawiązaniu chusty na głowie w sposób inny, niż wiąże cała wieś, pojawiają się także w Chłopkach: tam dodatkowo okraszone posądzeniami o uprawianie czarów. Morał jest prosty: nie wyróżniaj się. Jakakolwiek inność przynosi tylko cierpienie.

Rzeczywistość chłopki sprzed stulecia przedstawiona przez Kuciel‑Frydryszak to patriarchat w formie czystej. Praca w domu dzieli się na zajęcia męskie i babskie. Jeśli pierwsza kategoria wymaga wsparcia, kobieta chwyci się i tego. W drugą stronę prawie nigdy to nie zadziała. Pomoc babie to wstyd, odejście od uświęconej wiekową tradycją normy budzi śmiech. Wszystko, co związane z dziećmi, stanowi babską robotę, dlatego ojciec jest postacią wśród nich dość słabo znaną. Z przeważającej części rodzinnych wspomnień wyłania się istota surowa, odległa, nieobecna, której towarzyszy strach. W przypadku śmierci żony, nierzadko przy porodzie lub w połogu, mężczyzna w ciągu kilku tygodni żeni się z inną kobietą, która będzie prowadzić mu dom i zajmować się jego dziećmi, a potem także wspólnymi. Czasem jest to siostra żony – wszak za żoną poszedł posag, a siostrze dawać kolejnego nie trzeba. Absolutny wyjątek w tej materii stanowi ojciec Rudzi, przywołany na kartach książki. Matka dziewczynki umiera, rodząc dziewiąte dziecko. Po śmierci żony ojciec wybiera się wprawdzie w konkury, ale rezygnuje („miałem iść, ale się rozmyśliłem, że może jak przyjdzie, to większa bida się zrobi”). Wychowuje samotnie ośmioro żyjących dzieci. Jako że Rudzia ma samych braci, regularną miesiączkę traktuje jako śmiertelną chorobę. Z błędu wyprowadzi ją dopiero narzeczony.

Arcyciekawym tematem, o którym pisze autorka Chłopek…, jest emigracja wiejskich dziewcząt do Francji – gdzie pracują przede wszystkim jako służące w gospodarstwach tamtejszych rolników. Po pierwszej wojnie światowej, wskutek skarg, powstała instytucja opiekunki społecznej w celu nadzorowania warunków pracy polskich emigrantek zarobkowych. W pierwszej połowie lat trzydziestych XX wieku do Julie Duval, pełniącej tę funkcję, dziewczęta skierowały przeszło tysiąc listów: tytułując ją i pozdrawiając w sposób zupełnie niezrozumiały dla Francuzów badających i tłumaczących tę korespondencję (w 2015 we Francji ukazała się książka: Polonaises aux champs. Lettres de femmes immigrés dans les campagnes francasis 1930–1935). „Na polskiej wsi, gdzie wciąż panują półfeudalne stosunki, tego typu sformułowania [„wielmożna pani”, „całuję rączki”, „niskie ukłony” – przyp. UD] nie tylko nie rażą, ale wciąż wydają się obowiązkowe, ale we Francji ten typ relacji nie istnieje” – pisze autorka.

Tajemnicza postać Anioła Stróża młodych emigrantek zmagających się na obczyźnie z tęsknotą, głodem, przemocą seksualną, pracą ponad siły – odpowiadająca na listy i skutecznie reagująca we właściwych instytucjach – jawi się jako fascynująca postać. Doskonała francuszczyzna, którą się posługuje, długo utrudnia badaczom jej prawidłową identyfikację. Ta pracująca od lat we Francji absolwentka Sorbony urodziła się jako Julia Lachowicz we Lwowie. Koleje jej losu oraz jej praca zasługują na odrębną książkę.

Społeczna świadomość faktu, że praktycznie wszyscy wywodzimy się ze wsi, a nasze prababki i nasi pradziadkowie (jeśli zdanie jest nieprecyzyjne, dołóż cząstkę „pra” – lub jeszcze jedną) pracowali na roli, stopniowo wzrasta. Wyobraźnia wprawdzie nadal maluje obrazy sielskiego dworu pośród drzew, utraconego w trakcie kolejnych powstańczych czy wojennych zawieruch, i każe obdarowywać nowo budowane domy quasi‑pałacykowymi kolumienkami – ale już coraz rzadziej i nie u wszystkich. Prace takie jak Ludowa historia Polski Adama Leszczyńskiego, Chamstwo Kacpra Pobłockiego – i wreszcie (również z racji dziennikarskiej profesji i niezwykle przystępnego języka autorki) Chłopki. Opowieść o naszych babkach Joanny Kuciel‑Frydryszak demitologizują przeszłość wyłaniającą się z lektur szkolnych i podręczników do historii. Precyzyjna – koronkowa wręcz – praca autorki i grona redaktorek językowych i merytorycznych dała nam pozycję przywracającą pamięć o tych, które same o sobie głośno nie opowiedziały, a których wspomnień tak bardzo nam potrzeba, by zrozumieć kim dzisiaj jesteśmy.

Joanna Kuciel‑Frydryszak: Chłopki. Opowieść o naszych babkach.
Wydawnictwo Marginesy,
Warszawa 2023, s. 496.
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.