Czyste fale w południe.
Przypływ energii do brzucha.
Wtedy dajemy głos,
w kluczu jerzyków.
Tor ich lotu
przecina się z moim,
z hukiem zamyka się blok.
Czuję jak rosną w środkach,
dają mi pierścień torfu.
Przygarniają malejącą postać i jej język.
Wznoszą się ponad wszystkich tych,
którzy za maską uśmiechu gnoją siostry i braci.