11/2020

Janusz Drzewucki

Kanon Kazimierza Wyki

1. Opublikowany nakładem Zakładu Narodowego im. Ossolińskich (Biblioteka Narodowa, seria I, nr 333) Wybór pism Kazimierza Wyki to ponad wszelką wątpliwość majstersztyk: zarówno wydawniczy i drukarski, jak i edytorski oraz redaktorski. Blisko dziewięćset stron druku, a jednak książka nie przygniata fizycznym rozmiarem, no i – na co aż do znudzenia zwracał uwagę nasz redakcyjny kolega, nieodżałowany Tadeusz Komendant – nie rozkleja się, a ściślej nie rozwala się w trakcie intensywnej lektury. To, że książkę tę poddałem intensywnej lekturze, i to wielokrotnej, dopowiadam na wszelki wypadek.

O robocie, jaką wykonał Paweł Mackiewicz – który nie tylko dokonał wyboru tekstów słynnego krakowskiego polonisty, opracował je redakcyjnie, opatrzył stosownymi komentarzami i przypisami, ale przede wszystkim poprzedził całość wielce kompetentnym wstępem – myślę z szacunkiem, graniczącym nawet z podziwem. Otóż, gdyby ktoś zaproponował mi opracowanie wyboru wierszy Tadeusza Różewicza lub Wisławy Szymborskiej albo wyboru opowiadań Marka Nowakowskiego czy Kazimierza Orłosia, wyboru esejów Ryszarda Przybylskiego czy Andrzeja Kijowskiego, wyboru tekstów krytycznoliterackich Tomasza Burka bądź felietonów Janusza Głowackiego – zapewne zgodziłbym się; przyjąłbym taką propozycję z radością, zakładając, że praca te będzie dla mnie pouczającym i rozwijającym doświadczeniem tyleż intelektualnym i literackim, co egzystencjalnym, a nawet duchowym. Ale gdyby ten sam ktoś zaproponował mi przygotowanie wyboru najcelniejszych i najbardziej reprezentatywnych tekstów Kazimierza Wyki, zapewne wystraszyłbym się i wyzwania nie podjął.

Wszystko za sprawą wielogatunkowości pisarstwa tego autora. Wszak uprawiał on równolegle zarówno historię literatury, jak i krytykę literacką; pisał studia filologiczne, jak najbardziej naukowe, ale także szkice stricte literackie, recenzje, felietony; pisał zarówno o poezji, jak i prozie polskiej, o twórcach XIX– i XX-wiecznych; tematami jego rozpraw były epoki i prądy literackie, ale także twórczość wybranych pisarzy, pojedyncze powieści, zbiory opowiadań, tomiki poetyckie. Poza tym pisał nie tylko o literaturze, lecz także o malarstwie, filmie, teatrze; pisał opowiadania, pastisze poetyckie, a poza tym prowadził bogatą korespondencję. O wzorcowej wręcz pracy redakcyjnej („Twórczość”), dydaktycznej i badawczej (Uniwersytet Jagielloński oraz Instytut Badań Literackich PAN) wspominam już tylko gwoli ścisłości. Co z tego wszystkiego, co Wyka napisał, co po sobie pozostawił – wybrać, a co pominąć? I w jakim porządku – to, co się wybrało – ułożyć?

2. Paweł Mackiewicz – profesor wykładający literaturę na Uniwersytecie Wrocławskim, autor opublikowanej w roku 2012 monografii W kraju pełnym tematów. Kazimierz Wyka jako krytyk poezji – zdecydował się na układ genologiczny, nie zaś chronologiczny. I słusznie. Bo dzięki temu różnorodność pisarska Wyki została uchwycona i uwydatniona w sposób zasadniczy. Zakwalifikowane przez siebie do tego wyboru teksty redaktor podzielił na siedem części: w pierwszej i drugiej znalazły się rozprawy teoretyczno- i historycznoliterackie oraz manifesty programowe i artykuły metakrytyczne, w trzeciej felietony z cyklu Szkoła krytyków, ukazującego się zaraz po wojnie na łamach „Odrodzenia”, w czwartej i piątej szkice poświęcone prozie oraz poezji, w szóstej eseje okupacyjne, czyli dwa fundamentalne rozdziały z książki Życie na niby, w siódmej zaś eseje o malarstwie, chociaż nie tylko o malarstwie przecież: Obrona van Meegerena oraz Matejko i Wenecjanie. Oznacza to, że redaktor pominął – zapewne nie bez wytłumaczalnego powodu – eseistykę filmoznawczą (myślę o zapomnianej, ale zwartej, a poza tym bezbłędnej w opisie i konkluzji książce Podróż do krainy nieprawdopodobieństwa), prozę wspomnieniową i oryginalną (ogłoszoną w tomach Odeszli oraz Opowiadania). Z powodów, które łatwo sobie wyobrazić, a więc choćby ze względu na rozrastającą się objętość książki, redaktor nie włączył do tego wyboru nawet jednego rozdziału z dwutomowego studium o Panu Tadeuszu. Tak czy owak wyłaniający się z tej antologii pisarski konterfekt Wyki okazuje się jak najbardziej integralny pod względem i poznawczym, i artystycznym.

Przyjmuję, że wybór, o jakim zdecydował Paweł Mackiewicz, jest najlepszym z możliwych, a nawet najlepszym z najlepszych. Wyboru tego nie kwestionuję pod żadnym pozorem, jeśli zatem myślę o tekstach, których mi w tym tomie zabrakło, to tym samym akcentuję fenomen pisarstwa Kazimierza Wyki, tę wręcz nieprawdopodobną gatunkową rozmaitość, tematyczną rozległość, ogrom i bogactwo dokonań tyleż naukowych, co twórczych. Tak czy owak brakuje mi tu szkiców o malarstwie tak ulubionych przez Wykę artystów, jak Jacek Malczewski i Tadeusz Makowski, z tekstów o prozie brakuje mi brawurowego szkicu Nikifor warszawskiego powstania o Mironie Białoszewskim (no, ale jest w wyborze odkrywczy szkic o jego liryce, więc się nie upieram), z tekstów o poezji brakuje mi tekstów: Super flumina Babylonis (o Aleksandrze Wacie), Barok, groteska i inni poeci (o Stanisławie Grochowiaku), a chyba także Składników świetlnej struny (o Zbigniewie Herbercie). Żal mi, że nie znalazł się w tym tomie żaden z kilku tekstów Wyki o Tytusie Czyżewskim, którego uczniem był w gimnazjum, ani żaden z tekstów o Stefanie Kołaczkowskim, którego był studentem na UJ, czy którykolwiek z tekstów o sztuce krytycznoliterackiej Karola Ludwika Konińskiego. Brakuje mi też przejmującej narracji Ręce Marii, popisowego studium „Dusza z ciała wyleciała” czy ciągle kluczowej rozprawki Trzy legendy tzw. Witkacego, a także prowokatorskich i na swój sposób profetycznych Wyznań uduszonego, o tym, co by było w literaturze i kulturze polskiej, gdyby… Rzecz w tym, że niestety nie potrafię wskazać tekstów, które trzeba by z antologii Mackiewicza usunąć, aby zrobić miejsce dla tych przeze mnie zarekomendowanych.

3. Konstrukcja Wyboru pism opiera się przede wszystkim na tekstach wyeksplikowanych z czterech książek: Pokolenia literackie, Pogranicze powieści, Rzecz wyobraźni oraz Życie na niby, ale też ponad wszelką wątpliwość stanowią one czy raczej współstanowią kanon literaturoznawczych dokonań krakowskiego uczonego. Ponadto wielką zaletą tego właśnie Wyboru pism jest to, że obok znanych dobrze i bardzo dobrze szkiców, znalazły się teksty mniej znane, a nawet zapomniane, publikowane przed wojną na łamach: „Verbum”, „Pionu”, „Tygodnika Ilustrowanego”, „Ateneum” oraz ogłaszane po wojnie we wspomnianym „Odrodzeniu” czy „Kuźnicy”, a które to teksty, rozproszone po prasie, w formie książkowej zostały udostępnione w wiele lat po śmierci znakomitego polonisty, w XXI wieku! Mam tu na myśli tomy: Stara szuflada i inne szkice z lat 1932–1939 (wydany w 2000 roku w opracowaniu Macieja Urbanowskiego) i Tylnym pomostem. Felietony zebrane (ogłoszony w 2014 roku w opracowaniu notabene Pawła Mackiewicza).

Z całą mocą muszę podkreślić fakt, że antologista zadbał, aby pokazać dorobek Wyki w sposób wyważony i zrównoważony. Owszem, podstawą jego działalności była praca historycznoliteracka, o czym zresztą pisał w wyznawczym artykule Węgiel mojego zawodu, ale też nie zdominowała ona ani nie przyćmiła jego pracy krytycznoliterackiej, nawet jeśli krytyki nie uprawiał tak systematycznie, jak przecież systematycznie i metodycznie uprawiał historię literatury. W jego osobie – co raczej należy do rzadkości – w sposób harmonijny, a nawet naturalny pogodziły się dusza krytyka z duszą historyka, dusza pisarza z duszą badacza, tego, który zadaje pytania, i tego, który udziela odpowiedzi, tego, kto wątpi, i tego, kto porządkuje, analityka i syntetyka. Bo przecież był on nie tylko uniwersyteckim wychowankiem Chrzanowskiego, Kołaczkowskiego, Klei­nera i Nitscha, ale także uważnym czytelnikiem, a więc chyba także na swój sposób, choćby samozwańczy, uczniem Stanisława Brzozowskiego i Karola Irzykowskiego. To od tego ostatniego przejął określenie „krytyka tabutyczna” (Łowy na kryteria), a także z premedytacją nawiązywał do jego rozpraw i książek: do Plagiatowego charakteru przełomów literackich w Polsce (z 1922) i Programofobii (z 1934) w studium Pogranicze powieści, do Godności krytyki (z 1929) w rozprawie Na odpust poezji.

Należał Wyka do tych literaturoznawców, którzy chętnie odwołują się do innych, ale tylko wtedy, gdy był ku temu uzasadniony sposób; chętnie też spłacał w swoich tekstach długi zaciągnięte u innych, a jednak jego myślenie, dodajmy: myślenie zwerbalizowane w szkicach, recenzjach, rozprawach, było absolutnie samodzielne. I jako takie jego teksty do dzisiaj się nie zestarzały, do dzisiaj pozostają odkrywcze i aktualne. Dla przykładu: Harfa, łuk i kolumna (o Norwidzie), Problem zamiennika gatunkowego w pisarstwie Różewicza, Brzozowskiego krytyka krytyki, Żywotne tradycje prozy polskiej (o Prusie, Żeromskim i Reymoncie), pionierskie eseje o liryce Józefa Czechowicza i Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, Juliana Przybosia i Czesława Miłosza oraz Mirona Białoszewskiego czy Jerzego Harasymowicza. Cóż, żaden współczesny badacz twórczości tych pisarzy nie może pominąć poświęconych im prac podpisanych właśnie nazwiskiem autora Wędrując po tematach.

4. Zmarły w 1975 roku w wieku niespełna sześćdziesięciu pięciu lat Kazimierz Wyka już za życia cieszył się opinią literaturoznawcy wybitnego, wyjątkowego, jedynego w swoim rodzaju. Każdy, kto ma po Wyce jakiekolwiek ambicje w zakresie krytyki, musi zmierzyć się z jego wielkością, ale także z pokusą, aby pisać w jego stylu, w jego poetyce, z podobną mu swobodą i lekkością, błyskotliwością i przenikliwością, wreszcie – precyzją. Wiem, co mówię, bo sam uprawiam krytykę literacką, co zresztą jest jak najbardziej efektem licealnych i studenckich fascynacji jego książkami o literaturze, do której to fascynacji dzisiaj przyznaję się równie żywiołowo, jak przyznawałem się wczoraj i przedwczoraj. A przecież postać Wyki ogromnieje w wiele lat po jego śmierci i wpływu, jaki ma na następujące po sobie pokolenia polonistów, nie sposób przecenić, o czym zresztą najlepiej świadczą poświęcone jego życiu i twórczości prace badawcze, których skrócony zestaw w Wyborze pism także znajdziemy.

Gdy się przyjrzeć bibliografii Kazimierza Wyki, okaże się, że lwia część dorobku tego uczonego ukazała się dopiero po jego śmierci, co chyba można wytłumaczyć swego rodzaju pechem, jaki go prześladował, ale zapewne nie tylko pechem. Oto powstała w 1937 roku praca Modernizm polski. Struktura i rozwój miała się ukazać drukiem w roku 1939, ale ukazała się dopiero w 1959 roku, a pisane w roku 1940 Pokolenia literackie, cudownie odnalezione przez Henryka Markiewicza, wydane zostały w dwa lata po śmierci autora. Pierwszymi książkami sygnowanymi nazwiskiem Wyki za jego życia były zatem dwie publikacje ogłoszone dopiero w roku 1948, czyli Cyprian Norwid, poeta i sztukmistrz oraz wspomniane wcześniej Pogranicze powieści. Ale były to prace sensu stricto filologiczne, naukowe. A przecież Wyka jeszcze przed wojną ogłosił grubo ponad półtorej setki tekstów krytycznoliterackich; krytyce pozostał wierny w czasie okupacji, pisząc do czasopism konspiracyjnych i do szuflady. Tymczasem jego pierwszymi książkami krytycznymi były dwutomowe Szkice literackie i artystyczne z 1956 roku i nade wszystko Rzecz wyobraźni z 1959 roku. A przecież pełne wydanie tego ostatniego tomu, znacząco rozszerzonego o teksty wcześniej zablokowane przez cenzurę oraz napisane później, ukazało się staraniem Marty Wyki dopiero w 1977 roku. W tym samym roku ukazał się Różewicz parokrotnie, rok później Nowe i dawne wędrówki po tematach. Rok 1978 przyniósł także tom Opowiadania w opracowaniu Włodzimierza Maciąga, a rok 1979 książkę Reymont, czyli ucieczka od życia zredagowaną przez Barbarę Koc, natomiast w roku 1983 doszło do publikacji książki Odeszli.

Mam nadzieję, a właściwie mam pewność, że młody czytelnik, dla którego Wybór pism będzie pierwszym kontaktem ze słowem Kazimierza Wyki, sięgnie następnie do wszystkich jego książek, jedna po drugiej. To przecież on już w roku 1946 – jako założyciel „Twórczości” i jej pierwszy redaktor naczelny – zdobył się na konfesję: „oddam kilo liryki za gram dobrej krytyki”, co każdy parający się dzisiaj i jutro krytyką literacką ma prawo i obowiązek wziąć sobie do serca.

Kazimierz Wyka: Wybór pism.
wybór, wstęp i opracowanie Paweł Mackiewicz.
BN I 333. Ossolineum,
Wrocław 2019, s. 976.
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.