Mijaliśmy znaki na drodze między Calafate i Chalten, piliśmy mate,
słuchaliśmy niezwykłych opowieści, planowaliśmy rejsy na wieloryby,
i bywało, że noc nie nachodziła, chociaż była dziesiąta wieczór,
a wszystko przez bliskość południowego kręgu polarnego, i jeszcze
mijaliśmy znaki na drodze do Swanecji, i gruby kierowca cieszył się,
gdy widział, że milczący dotąd Japończyk prosi o zatrzymanie samochodu,
aby mógł udać się na osobność, a innym razem zatrzymaliśmy samochód
w drodze przez Riłę, żeby ocalić kreta, który wyszedł na asfalt i nie potrafił
wrócić pod ziemię, a innym razem staliśmy na Górze Trzech Krzyży
nad Wilnem, i staliśmy raz, a potem drugi, raz zimą, raz latem, a potem
staliśmy na Górze Trzech Krzyży nad żydowskim Kazimierzem, staliśmy
wiosną, staliśmy latem, a potem dwa dni padał deszcz na Saaremie, i padał
deszcz w Parnawie, Lipawie i Kłajpedzie, a słońce wyszło dopiero nad Tallinem,
i kupowałaś najbardziej słodkie i czerwone jabłko na świecie na lotnisku
w São Paulo, chociaż nie miałaś dość pieniędzy, a wcześniej wodospady
Igauzu przykryły nas, jakby nie były wodospadami, na znak tego, że nie było
nigdy żadnej misji ponad nimi, i jedliśmy lód prosto z lodowca spod
Cerro Torre, i patrzyliśmy w oczy poległym w wojnie w Donbasie, stojąc
pod murem soboru Michajłowskiego w Kijowie, spoglądaliśmy na Małą
Stranę z Hradczanów, a wcześniej leżałem na podłodze pod łóżkiem
w szpitalu dziecięcym i leżałem wiele razy z głową na łóżku dziecka,
nie tylko w szpitalu, czytałem na głos dziesiątki książek, niektóre
po dwa razy, i w międzyczasie na festiwalu poetyckim w mieście
powiatowym powiedziałaś, że tylko ty zrozumiałaś wszystko z mojego
wiersza, a tamci to nic, i pokazywałem ci, jak zmieniać bieg, pokazywałem,
że gaz, sprzęgło to trochę jak taniec z jednej nogi na drugą, i czekałem tydzień,
potem dwa, trzy, a potem przestawałem liczyć, przestawałem czekać,
potem nie umiałem odpowiedzieć na pytanie syna, kiedy przyjedzie siostra,
i zacząłem powtarzać, że jest już duży, niech się sam zapyta, a tobie rosły
ręce, i nogi, i głowa, chociaż nikt tego nie zauważał, nikt jeszcze nie
wiedział o tym, że porzucanie jest sztuką, że trzeba to ćwiczyć, że można
być w tym bezlitosnym, czystym, doskonałym, że trzeba to umieć, że trzeba
być zawsze gotowym, aby patrzyć za tobą
bez końca.