9/2025

Radosław Wiśniewski

Kiedy puszcza tama, kiedy pęka niebo

Mijaliśmy znaki na drodze między Calafate i Chalten, piliśmy mate,

słuchaliśmy niezwykłych opowieści, planowaliśmy rejsy na wieloryby,

i bywało, że noc nie nachodziła, chociaż była dziesiąta wieczór,

a wszystko przez bliskość południowego kręgu polarnego, i jeszcze

mijaliśmy znaki na drodze do Swanecji, i gruby kierowca cieszył się,

gdy widział, że milczący dotąd Japończyk prosi o zatrzymanie samochodu,

aby mógł udać się na osobność, a innym razem zatrzymaliśmy samochód

w drodze przez Riłę, żeby ocalić kreta, który wyszedł na asfalt i nie potrafił

wrócić pod ziemię, a innym razem staliśmy na Górze Trzech Krzyży

nad Wilnem, i staliśmy raz, a potem drugi, raz zimą, raz latem, a potem

staliśmy na Górze Trzech Krzyży nad żydowskim Kazimierzem, staliśmy

wiosną, staliśmy latem, a potem dwa dni padał deszcz na Saaremie, i padał

deszcz w Parnawie, Lipawie i Kłajpedzie, a słońce wyszło dopiero nad Tallinem,

i kupowałaś najbardziej słodkie i czerwone jabłko na świecie na lotnisku

w São Paulo, chociaż nie miałaś dość pieniędzy, a wcześniej wodospady

Igauzu przykryły nas, jakby nie były wodospadami, na znak tego, że nie było

nigdy żadnej misji ponad nimi, i jedliśmy lód prosto z lodowca spod

Cerro Torre, i patrzyliśmy w oczy poległym w wojnie w Donbasie, stojąc

pod murem soboru Michajłowskiego w Kijowie, spoglądaliśmy na Małą

Stranę z Hradczanów, a wcześniej leżałem na podłodze pod łóżkiem

w szpitalu dziecięcym i leżałem wiele razy z głową na łóżku dziecka,

nie tylko w szpitalu, czytałem na głos dziesiątki książek, niektóre

po dwa razy, i  w międzyczasie na festiwalu poetyckim w mieście

powiatowym powiedziałaś, że tylko ty zrozumiałaś wszystko z mojego

wiersza, a tamci to nic, i pokazywałem ci, jak zmieniać bieg, pokazywałem,

że gaz, sprzęgło to trochę jak taniec z jednej nogi na drugą, i czekałem tydzień,

potem dwa, trzy, a potem przestawałem liczyć, przestawałem czekać,

potem nie umiałem odpowiedzieć na pytanie syna, kiedy przyjedzie siostra,

i zacząłem powtarzać, że jest już duży, niech się sam zapyta, a tobie rosły

ręce, i nogi, i głowa, chociaż nikt tego nie zauważał, nikt jeszcze nie

wiedział o tym, że porzucanie jest sztuką, że trzeba to ćwiczyć, że można

być w tym bezlitosnym, czystym, doskonałym, że trzeba to umieć, że trzeba

być zawsze gotowym, aby patrzyć za tobą

bez końca.

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.