Renata stała przed ścianą z mokrą szmatą, którą wcześniej umyła podłogi, a jeszcze wcześniej przetarła kuchenne szafki i parapety dwóch okien w mieszkaniu, na próżno szukając wzrokiem zdjęcia wschodu słońca. Było zdjęcie roztapiającego się na chodniku śniegu, z którego nieśmiało wychylały się, niczym krokusy w kierunku promieni słońca, psie kupy, podpisane: „Wiosny świata”. Było zdjęcie talerza z pomarańczowym płynem, z którego wynurzały się, jak foki, białe kluski, podpisane: „Zupy świata”. Było zdjęcie puszki żywca, nie wiadomo, czy pełnej, czy pustej, czy półpełnej, czy półpustej, czy bardziej pełnej niż pustej, czy bardziej pustej niż pełnej, ale na pewno otwartej, z napisem: „Alkohole świata”. Było zdjęcie „Plastiki świata” (reklamówka marki Tesco), zdjęcie „Pralki świata” (pralka marki Amica), zdjęcie „Adidasy świata” (buty marki nie‑Adidas), zdjęcie „Pieniądze świata” (sto złotych polskich), zdjęcie „Owoce świata” (cytryna, jabłko, banan oraz dwie i pół śliwki – drugie pół śliwki wyszło z kadru), zdjęcie „Muzyka świata” (płyta kompaktowa zespołu „Bajm”), zdjęcie „Włosy świata” (czarne, kręcone), zdjęcie „Robaki świata” (biedronka), zdjęcie „Książki świata” (podręcznik do fizyki dla klasy szóstej), zdjęcie „Telefony świata” (Nokia 3310), zdjęcie „Chleby świata” (chleb pszenny, zwykły, krojony, pakowany), zdjęcie „Lekarstwa świata” (apap), zdjęcie „Kobiety świata” (kobieta) i tak dalej, i tym podobne.
Strażacy chwilę popatrzyli na ścianę, ale tylko chwilę, bo strażacy nie są od patrzenia się w ścianę, wiadomo, tylko od robienia, co w ich mocy. Zrobili zatem z bardzo rozłożonym ciałem wszystko, co trzeba, a potem wrócili na dyżur w celu gaszenia dalszych pożarów. Jeśli te zaś akurat, jak na złość!, nie chciały wybuchać, wzniecano wątły płomień na strażackiej kuchence gazowej, by smażyć, dusić i gotować.
Ale to było kiedy indziej. Przedtem i potem. Bo teraz do mieszkania przy ulicy Chocimskiej przyszła Renata z wiadrem, szmatą oraz cifem.
Renata była od robienia porządków i od gapienia się w ścianę. Robiła jedno i drugie tak samo – bez pośpiechu. Ani robienie porządków, ani ściana nie uciekną – to normalne dla Renaty. Dlatego Renata pozwoliła sobie na odrobinę luksusu w postaci stania z mokrą szmatą i szukania w
Ale Renata o tych jego wszystkich uogólnieniach na różne tematy wiedzieć nic nie wiedziała, no bo niby skąd? Dlatego Renata długo i luksusowo gapiła się na ścianę w poszukiwaniu wschodu słońca, aż wreszcie przypomniała sobie, że trzeba wrócić do robienia porządków, toteż podeszła z mokrą szmatą do okna. Okazało się, że na świecie, w najlepsze, następował zachód słońca. Renata wychyliła się przez okno i wyżęła szmatę prosto w zachód słońca, który następował raz za razem i dzień po dniu po tym, jak on się rozłożył i wyprowadził z
Renata chwyciła się pod boki, westchnęła, pokręciła głową na wszystkie strony świata, a potem – jak co dzień – zrobiła wreszcie z tym wszystkim porządek.