11/2021

William Shakespeare

Koriolan
przełożył Antoni Libera

Akt III, Scena 1

[STARCIE Z TRYBUNAMI]


Koriolan

[…]

A moją mowę niech przypieczętuje

Coś, o czym jestem święcie przekonany –

1670Że mogę to potwierdzić pod przysięgą,

Zarówno wobec bogów, jak i ludzi.

Otóż gdy mamy podzieloną władzę

Na taką, która słusznie gardzi drugą,

I taką, która niesłusznie lży pierwszą;

1675Gdy godność, doświadczenie i rozwaga

Nie mogą podjąć żadnego działania,

Póki ciemnota nie raczy się zgodzić –

To w takiej sytuacji rzeczy ważne,

Naprawdę pilne, niecierpiące zwłoki

1680Idą ad acta na korzyść błahostek.

Bo gdzie się wszystko oprotestowuje,

Tam nic się nie osiąga prócz protestu.

A zatem wzywam tych, co się nie boją

I zachowali resztki przytomności;

1685I tych, co troszcząc się o los ojczyzny,

Widzą potrzebę zasadniczych reform;

I tych, co wolą żyć godnie niż długo;

I wreszcie tych, co wiedzą, że czasami

Trzeba stosować ryzykowne leki,

1690Aby uniknąć nieuchronnej śmierci –

Otóż tych wszystkich niniejszym tu wzywam,

By z gęby plebsu wyrwali ten język,

I to niezwłocznie! Niech nie liże dłużej

Owej słodyczy, skoro jest „trująca”.

1695Upokorzenie, które was spotyka,

Zaćmiewa trzeźwy sąd, przez co rujnuje

Strukturę państwa, niszczy jego jedność

I czyni go niezdolnym, aby służyć

Obywatelom i wspólnemu dobru –

1700A więc tym samym oddaje go złu.

Brutus

Dość już powiedział.

Sycyniusz

Wyszedł z niego zdrajca.

I za te słowa odpowie jak zdrajca.

Koriolan

Nie jesteś godzien niczego prócz wzgardy!

Jeżeli lud ma takich pomagierów,

1705Takich doradców i podpowiadaczy,

To co się dziwić, że mąci bez przerwy

I wypowiada posłuszeństwo państwu!

A kiedy ich wybrano?, że zapytam.

Otóż to właśnie: w okresie rewolty,

1710Gdy rządzi przymus, a nie żadne prawo.

Dlatego też jest dzisiaj dobry moment,

Aby przywrócić wreszcie praworządność,

Czyli przegonić tych uzurpatorów.

Brutus

To zamach stanu!

Sycyniusz

Tak, to jawna zdrada!

1715On ma konsulem być? Niedoczekanie!

Brutus

Straż senatorska!

Wchodzi strażnik.


Zatrzymać go! Pojmać!

Sycyniusz

Wezwij tu lud!

Strażnik wychodzi.


Ja sam w jego imieniu

Kładę na tobie areszt: jesteś zdrajcą

I wrogiem ludu! Nie opieraj się,

1720Tylko chodź ze mną. Odpowiesz za wszystko!

Koriolan

Precz, stary capie!

Senatorzy

do Sycyniusza

Ręczymy za niego.

Kominiusz

do napierającego Sycyniusza

Weź rękę, starcze!

Koriolan

Zjeżdżaj stąd, kanalio,

Bo ci policzę kości!

Sycyniusz

Hej, na pomoc!

Ludzie, pomocy!

Wbiega grupa Obywateli ze strażnikami.


Meneniusz

Opanujcie się!

1725Co wy robicie!

Sycyniusz

wskazując na Koriolana

Ten człowiek… ten człowiek…

Chce was pozbawić wszelkich praw i władzy!

Brutus

Strażnicy, brać go!

OBYWATELE

Brać go! I do piachu!

DRUGI SENATOR

Nie ma co zwlekać! Panowie, do broni!

Szamotanina wokół Koriolana.


WSZYSCY

jeden przez drugiego

Ludzie! – Trybuni! – Senatorzy! – Straże!

1730Hej, Koriolanie! – Daj spokój, Brutusie!

Pozabijacie się! – Opamiętajcie się!

Stójcie! – Przerwijcie to! – Schowajcie broń!

Meneniusz

Co się tu dzieje! I jak się to skończy?

Ledwo oddycham, nie mogę wprost mówić.

1735Tą bijatyką staczamy się w przepaść.

Hej, Koriolanie, opamiętaj się!

A wy, trybuni, także! – Sycyniuszu,

Powiedz coś! Przemów!

Sycyniusz

Ludzie, ludzie! Spokój!

Słuchajcie mnie!

OBYWATELE

Nasz trybun mówi! Cicho!

1740Mów, Sycyniuszu!

Sycyniusz

Grozi wam tyrania:

Utrata wszelkich swobód i wolności!

A chce je wam odebrać Kajus Marcjusz!

Tak, tenże Marcjusz, któregoście dzisiaj

Sami obrali konsulem.

Meneniusz

Oszalał!

Do Sycyniusza

1745Czyś ty zwariował? Co ty wygadujesz!

Dolewasz tylko oliwy do ognia!

PIERWSZY SENATOR

Chcesz doprowadzić to miasto do zguby?

Sycyniusz

A czym jest miasto, jeżeli nie ludem?

OBYWATELE

No oczywiście! Miasto to jest lud.

Brutus

1750A my jesteśmy jego rzecznikami,

Którzy sprawują tę funkcję legalnie –

Za zgodą wszystkich.

OBYWATELE

I dalej sprawujcie!

Meneniusz

Ale też zgodnie z duchem tej godności…

Kominiusz

A nie w ten sposób, że się burzy ład

1755I doprowadza państwo do rozkładu;

Ba, że obraca się wszystko w perzynę

I się rujnuje dorobek pokoleń!

Sycyniusz

Godzien jest śmierci!

Brutus

Jeśli mamy władzę,

To dajcie nam swobodnie ją sprawować;

1760A jeśli nie, to najpierw nas odsuńcie.

Na razie jednak, póki wciąż jesteśmy

Oficjalnymi rzecznikami ludu,

W jego imieniu stwierdzamy, że Marcjusz

Jest godzien śmierci!

Sycyniusz

A więc bierzcie go!

1765I na Tarpejską Skałę z nim: niech sczeźnie

Strącony w przepaść!

Brutus

Strażnicy, brać go!

OBYWATELE

Poddaj się, poddaj, Marcjuszu!

Meneniusz

Trybuni,

Dajcie mi jeszcze coś powiedzieć! Proszę!

Doprawdy, słowo!

STRAŻNICY

do Obywateli

Uspokójcie się!

Meneniusz

do Trybunów

1770Bądźcie przynajmniej, kim chcecie się zdawać:

Kimś, kto na sercu ma dobro ojczyzny.

A więc działajcie rozważnie – z umiarem;

A nie gwałtownie i stosując przemoc.

Brutus

Umiar jest dobry jedynie czasami.

1775W ciężkich przypadkach bywa wręcz zabójczy.

Dlatego właśnie nie ma co się cackać,

Tylko, jak mówię, brać go i na Skałę!

Koriolan

Nie, tutaj umrę.

Dobywa miecza.

Wielu z was widziało,

Jak sobie radzę w walce z przeciwnikiem.

1780Niech teraz sprawdzą, czy dobrze widzieli.

Meneniusz

Schowaj miecz! – A trybuni niech się cofną.

Brutus

Brać go, powiadam!

Meneniusz

do Patrycjuszy

Panowie, do broni!

I murem za Marcjuszem, kto szlachetny!

Brońmy go!

OBYWATELE

Precz z nim! – Na Skałę i w przepaść!

Tumult. Trybuni, Strażnicy i Obywatele zostają wyparci.


Meneniusz

do Koriolana

1785Teraz do domu! Skryj się tam! – No, idź już!

Inaczej wszystko na nic.

DRUGI SENATOR

Tak, tak, odejdź.

Koriolan

Mamy tu tylu przyjaciół, co wrogów.

Lepiej zostanę.

Meneniusz

Chcesz rozprawy z nimi?

DRUGI SENATOR

Niech nas bogowie przed czymś takim strzegą!

1790Szlachetny mężu, proszę, wróć do domu.

A my to jakoś tu załagodzimy.

Meneniusz

Ty nie pomożesz w tym, a wręcz przeciwnie,

Możesz rozjątrzyć. A więc odejdź, proszę.

Kominiusz

Panie, chodź z nami.

Koriolan

O, gdyby to byli

1795Zwyczajni barbarzyńcy, a nie tacy,

Co będąc nimi, a nie Rzymianami,

Wylęgli jednak się pod Kapitolem!…

Meneniusz

Mówię ci, idź już. – Twoją słuszną gorycz

Wylejesz innym razem.

Koriolan

Gdybym mógł

1800Zmierzyć się z nimi na ubitej ziemi,

Położyłbym z czterdziestu.

Meneniusz

Sam bym chętnie

Załatwił tych najgorszych – tych trybunów.

Kominiusz

Tak, ale teraz jest ich znacznie więcej;

Mają nad nami ogromną przewagę.

1805Gdy dom się wali, podpieranie ścian

To nie jest męstwo, a zwykła głupota.

Do Koriolana

Mówię ci, idź już, póki tu nie wrócą;

Póki ta tłuszcza jak wzburzona rzeka,

Co występuje z brzegów i wylewa,

1810Znów tu nie wpadnie i nas nie rozniesie.

Meneniusz

Tak, tak, już idź. A ja spróbuję użyć

Swych starych sztuczek i chytrego słowa:

Sprawdzę, czy jeszcze działają na takich,

Którzy nie mają poczucia humoru.

1815Cóż, taką dziurę zatkać trzeba szmatą,

Nie bacząc na jej kolor.

Kominiusz

Chodźmy wreszcie!

Koriolan, Kominiusz i inni wychodzą.


PIERWSZY PATRYCJUSZ

Tak złamać sobie karierę!

Meneniusz

To człowiek

Nazbyt szlachetny na ten podły świat.

On by nie schlebił nawet Neptunowi,

1820Gdyby próbował zdobyć jego trójząb;

Ani też Jowiszowi, gdyby ten

Gotów był w zamian dać mu swe pioruny.

Co w głębi serca, od razu na ustach;

Co myśli głowa, już jest na języku.

1825A kiedy wpadnie w gniew, to zapomina,

Co znaczy śmierć – że w ogóle istnieje.

Wrzawa za sceną.


Znowu tu idą! – Piękna perspektywa!

DRUGI PATRYCJUSZ

Wolałbym jednak, by byli już w łóżkach.

Meneniusz

W łóżkach! A na dnie Tybru to nie łaska?

1830Ale jest mściwa ta przeklęta tłuszcza!

Nie mógł z nią gadać choćby trochę grzeczniej?

Wracają Brutus i Sycyniusz na czele tłumu.


Sycyniusz

I gdzie on jest, ten gad, który by chciał

Wyludnić miasto i sam zostać wszystkim?

Meneniusz

Drodzy trybuni…

Sycyniusz

Ma zostać strącony

1835Karzącą ręką ze Skały Tarpejskiej.

Urągał prawu, a więc prawo także

Stosuje wobec niego tryb szczególny,

Oddając go sprawiedliwości ludu,

Którym on gardzi w bezprzykładny sposób.

PIERWSZY OBYWATEL

1840Niech wreszcie dotrze do niego, jak jest:

Że za ustami ludu – trybunami –

Są jeszcze jego ręce, czyli my.

OBYWATELE

O, dotrze to do niego! Już niedługo!

Meneniusz

Panowie, proszę…

Sycyniusz

do Obywateli

Uspokójcie się!

Meneniusz

1845To będzie lincz, nie żadna sprawiedliwość.

Dochodźcie jej legalnie i z umiarem.

Sycyniusz

Legalnie, mówisz. Czyli tak mniej więcej,

Jak ty pomogłeś mu uciec…

Meneniusz

Słuchajcie!

Jak znam zalety konsula, tak również

1850Znam jego wady.

Sycyniusz

Jakiego konsula?

Meneniusz

Jak to jakiego? Jest jeden. Koriolan.

Sycyniusz

On jest konsulem?

OBYWATELE

Nigdy w życiu! – Za nic!

Meneniusz

Jeśli za zgodą trybunów i waszą

Dacie mi mówić, szanowni rodacy,

1855Powiem wam kilka nieszkodliwych słów.

Zabierze wam to najwyżej minutę.

Sycyniusz

Byle nie więcej, bo nie mamy czasu.

Musimy szybko zabić tego gada.

Wygnanie nie zapewnia bezpieczeństwa,

1860A dalsze jego życie to śmierć dla nas.

Ten zdrajca musi zginąć jeszcze dzisiaj.

Meneniusz

Bogowie, nie pozwólcie, aby Rzym –

To wielkie miasto, które słynie z tego

(I ma to zapisane u Jowisza),

1865Że okazuje wdzięczność swoim synom –

Miał jak wyrodna suka je zagryzać!

Sycyniusz

On ma wściekliznę! Trzeba go usunąć.

Meneniusz

Nie, jest najwyżej dotknięty schorzeniem,

Które się daje bez trudu wyleczyć.

1870Czemu zabijać zaraz? Ale głównie:

Jaką to krzywdę wyrządził Rzymowi?

Nie walczył dzielnie przeciw jego wrogom?

Czy nie przelewał krwi dla jego chwały?

Stracił jej więcej, niż ma jej w swych żyłach!

1875Jeśli więc teraz w imieniu ojczyzny

Ktoś się poważy wytoczyć mu resztę,

A w każdym razie nie przeszkodzi temu,

Okryje się doprawdy wieczną hańbą.

Sycyniusz

To zwykła demagogia.

Brutus

Wykręcanie

1880Kota ogonem. – Gdy służył ojczyźnie,

Noszono go na rękach.

Sycyniusz

Kiedy w stopę

Wda się gangrena, wtedy nic już po niej.

Brutus

Dosyć już tego! – Trzeba go zatrzymać

I się go pozbyć, aby ta zła moc

1885Przestała działać na innych.

Meneniusz

Czekajcie!

Ostatnie słowo! – Kiedy ochłoniecie

Po tym ataku tygrysiej wściekłości

I zobaczycie, ile szkód przyniosła,

Będziecie skomleć, czemuście zawczasu

1890Nie obciążyli sobie nóg ołowiem,

Lecz wtedy będzie na to już za późno.

Wzywam was przeto: nie idźcie tą drogą!

On ma przyjaciół, licznych zwolenników,

Którzy się rychło wokół niego skupią

1895I nasz potężny Rzym zacznie się walić,

Wstrząsany szałem bratobójczej walki.

Brutus

Gdyby tak nawet miało być…

Sycyniusz

Daj spokój!

Czy nie dał tu przykładu posłuszeństwa?

Nie bił strażników? Nie stawiał oporu?

1900Chodź już, idziemy.

Meneniusz

Pamiętajcie o tym,

Że odkąd tylko zdołał unieść miecz,

Chował się w armii i na polu bitwy.

Dlatego też nie umie ważyć słów,

Lecz wali prosto z mostu i na odlew.

1905Pozwólcie więc, że sam do niego pójdę

I skłonię go, by się przed wami stawił

I zgodnie z prawem wysłuchał zarzutów,

Choćby najcięższych – lecz mógł się i bronić.

PIERWSZY SENATOR

Panowie, to jedynie słuszna droga.

1910Na każdej innej grozi przelew krwi;

Ba, każda inna prowadzi donikąd.

Sycyniusz

Dobrze, niech będzie. – A ty, Meneniuszu,

Bądź w takim razie wysłannikiem ludu.

Obywatele, złóżcie broń.

Brutus

Lecz jeszcze

1915Nie oddalajcie się i nie rozchodźcie.

Sycyniusz

do Meneniusza

Będziemy czekać na ciebie na rynku.

Jeżeli Marcjusz nie przyjdzie tam z tobą,

To postąpimy zgodnie z pierwszym planem.

Meneniusz

Przyjdzie, na pewno.

Do Senatorów

A wy chodźcie ze mną.

1920Musi tam przyjść. Inaczej – katastrofa!

PIERWSZY SENATOR

do Senatorów

Tak, proszę was, chodźmy po niego wszyscy.

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.