Do końca moich chwil zostanie ze mną krystalicznie
czysty poranek gdy chodziłem nad brzegiem
Dunaju i patrzyłem na przepływające barki
nierzeczywiste jak kormorany nurkujące
w zielonej toni nagłe jak mewy ślizgające się
po gładziach błękitu oddychałem czystym
powietrzem i byłem wolny jak różowy opar
nad horyzontem snułem się między granatowymi
ostrzami chmur i białymi smugami mgły choć
byłem nikim dla mijających mnie ludzi czułem
że jestem sobą w obliczu wielkiej rzeki
w sąsiedztwie ptaków na gałęziach
w majestacie klonów i topól tak sunąłem
w dal jak cień ostateczności jak
zapowiedź wielkich wspaniałych
zdarzeń