06/2022

Łukasz Necio

Książę i sługa poezji

Życie i twórczość jednego z najwybitniejszych oraz najpoczytniejszych polskich poetów XX wieku przez wiele lat nie mogły doczekać się opracowania monograficznego. Na szczęście w 2019 roku dość nieoczekiewanie wypełnił tę lukę Alan Weiss książką Tak jak księżyc. Poetycki żywot Jerzego Harasymowicza. (Dla porządku warto wspomnieć o starszej o ponad trzydzieści lat publikacji Andrzeja Kaliszewskiego Książę z Krainy Łagodności… [Kraków 1988], która zawierała jednak przede wszystkim analizy literaturoznawcze, sam życiorys poety traktowała zaś marginalnie). Pionierski charakter pracy Weissa jest tylko jednym z wielu wyróżniających ją przymiotów. Mamy bowiem do czynienia z opasłym tomem, w którym temat został zgłębiony na ponad pięciuset pięćdziesięciu zapisanych drobnym, gęstym drukiem stronach. Nadto, chociaż stanowi pokłosie przyznanego grantu badawczego, pod względem językowym nie jest to opracowanie hermetyczne. Dzieło – napisane z literacką swadą oraz naukową rzetelnością zarazem – czyta się niezwykle przyjemnie. Prowadzona w stylu biografii literackiej narracja została wzbogacona o kilka oryginalnych, wartych odnotowania zabiegów.

Po pierwsze, czas zatrzymuje się w tej opowieści dwukrotnie, w dniu narodzin oraz w dniu śmierci „księcia poezji”. Weiss wyciąga te graniczne doby niczym slajdy z kalejdoskopu zdarzeń i opisuje je z początku dokładnie, rzeczowo, jak laborant obserwujący preparat pod mikroskopem. Odnotowuje godzinę wschodu słońca, dzień tygodnia i temperaturę panującą na zewnątrz. Później zaś, niczym operator umieszczonej na dronie kamery, prezentuje nam coraz szerszą perspektywę danego dnia. W przypadku pierwszego dnia życia przyszłego poety – oddaje klimat epoki. Przytacza cytaty ze szpalt ówczesnych gazet, ukazując sposób relacjonowania w prasie ówczesnej sytuacji politycznej. Odwiedza, niczym duch, ludzi, z którymi niebawem będzie miał styczność jego bohater, oraz zagląda do miejsc, które poeta będzie opisywał w swoich wierszach: do karpackich wsi („Gdyby gdzieś na Łemkowszczyźnie, w Lipnej, Czarnem lub Nieznajowej, ktoś przechowywał wielkanocne ciasto i teraz wrzucił je do pieca, to […] chmurnicy odsłoniliby trochę słońca”) czy też do krain dzieciństwa rówieśnych mu literatów („Benuś Herbert – jak co roku – spędzał wakacje w domu letniskowym w Brzuchowicach”). Pisząc o dniu śmierci Harasymowicza, Weiss uzmysławia nam z kolei, że świat jakoś sobie poradził z tym niezwykłym, a zarazem banalnym zdarzeniem. „Jakoś”, ponieważ wciąż dzieją się na nim rzeczy straszne – trwa wojna w byłej Jugosławii, a tysiące ludzi tracą dach nad głową w wyniku trzęsienia ziemi w Turcji. Obszary literatury, nad którymi panował dotychczas autor Wieży melancholii, zajmują już jego następcy. Krajobraz Beskidu Niskiego czy problematyka tożsamości pogranicza stają się kanwą twórczości kolejnych ludzi pióra, którzy nieprzypadkowo, zdaje się sugerować autor, chodzą po Harasymowiczowskich ścieżkach. Zostały one wybrane najpierw przez niego – on był pierwszym, który dostrzegł ich wartość i włączył je do swojego „księstwa poezji”. W ten sposób Weiss o wiele mocniej osadza jego życie i twórczość w konkretnym czasie i przestrzeni, niż mają to w zwyczaju czynić bardziej powierzchowni biografowie.

Po drugie, rekonstruując życiorys Harasymowicza, Weiss niejednokrotnie posługuje się idiomem poetyckim twórcy, uciekając się do cytatów z jego dzieł – poszczególne wersy bądź charakterystyczne frazy wpasowane zostały, niczym puzzle, w określone konteksty sytuacyjne z życia autora. Takie podejście mogłoby się spotkać z zarzutem banalnego, szkolnego wręcz, utożsamienia podmiotu lirycznego z autorem – niemniej biograf jest w tym całkowicie przekonujący. Częstotliwość stosowania tego zabiegu świadczy o doskonałej znajomości utworów poety. Strategia ta jest bezcenna z punktu widzenia osoby „oczytanej” już w twórczości krakowskiego mistrza pióra, nie zawsze łatwo poddającej się interpretacji. Osobisty charakter poszczególnych wypowiedzi lirycznych Harasymowicza zostaje bezbłędnie rozszyfrowany dzięki doskonałemu zmysłowi hermeneutycznemu autora.

Drobiazgowe przedstawienie pierwszego i ostatniego dnia życia poety, a więc i związane z tym spowolnienie narracji, stanowią rodzaj klamry kompozycyjnej. Treść książki, jak to najczęściej bywa w przypadku biografii, to opowieść podążająca z grubsza wzdłuż osi czasu. Została ona podzielona na siedem głównych etapów oraz pokaźną liczbę podrozdziałów ułożonych według niejednolitych i dość arbitralnych kryteriów. Z tego powodu nie sposób jednak czynić autorowi zarzutu. Mimo że konstrukcja taka wydaje się chaotycznym zestawem różnorodnych wątków, dopuścić należy myśl, że zaproponowany układ jest najlepszym z możliwych. Weiss nie tylko rekonstruuje życiorys Harasymowicza, lecz także przeprowadza analizę jego twórczości. Całość opracowania jest niezwykle wnikliwa – autor bada wszak genealogię poety, tropi tajemnice jego życia osobistego w pierwszych latach po wojnie, przedstawia uwarunkowania działalności literatów w okresie PRL, oddaje tematykę i klimat prowadzonych przez nich sporów oraz ich wzajemnych powiązań, kreśli sylwetki rodziny, przyjaciół i znajomych Harasymowicza (dociera również do osób wciąż żyjących i przeprowadza z nimi wywiady), porusza tematykę stosunków polsko-ukraińskich, oddaje głos krytykom literackim i niejednokrotnie wchodzi z nimi w polemikę. Praca imponuje skrupulatnością i gruntownością przeprowadzonych badań, potężnych rozmiarów bibliografia nie ogranicza się zaś do literatury przedmiotowej i podmiotowej. Dzięki przeprowadzonym przez autora kwerendom archiwalnym odłowione zostały takie perełki, jak niedopuszczone do druku wiersze (autor zamieścił je w odrębnej publikacji, dzięki czemu ostatecznie ujrzały światło dzienne pół wieku później) oraz oryginalne wersje niektórych, pierwotnie zakwestionowanych przez cenzurę, utworów. Jest to więc biografia kompletna, nie budząca podejrzeń o pominięcie określonych wątków bądź o niepodjęcie istotnego tropu.

Mimo iż praca w sposób satysfakcjonujący wyczerpuje temat, można odnaleźć w niej słabsze fragmenty. Choć autor wykazuje godną podziwu znajomość tła historycznego i kontekstów kulturowych, niekiedy odnosi się do nich w sposób domagający się rozwinięcia bądź dopracowania. Tak np. skrótowa i dość niewprawna próba streszczenia historii stosunków polsko-ukraińskich zakończona jest konkluzją mającą stanowić jednocześnie klucz do zrozumienia jednego z wierszy Harasymowicza. Czy Weiss przedstawia tu własną interpretację historii, czy też perspektywę poety, trudno orzec. Można zaproponować również korektę kilku potknięć. Określenie „pop” stosowane do duchownych obrządku wschodniego, chociaż dość powszechne w języku potocznym i obecne również w utworach samego poety, nie jest zbyt dobrze przyjmowane przez prawosławnych i grekokatolików, można je uznać za pejoratywne i wymagające co najmniej wzięcia w cudzysłów. Wbrew temu, co pisze autor, akcję „Wisła” potępił jedynie polski Senat, nigdy zaś nie uczynił tego Sejm. Wskazane tutaj błędy faktograficzne i niepoprawnie stosowane nazewnictwo są elementami tego, co można by uznać za najpoważniejszy mankament książki – jest nim pobieżnie przeprowadzona redakcja naukowa i korekta językowa. I tak, można przeczytać, że dwa tysiące Rusnaków internowano w obozie koncentracyjnym w „Tellerhoffie” (powinno być „Thalerhofie”), góra nieopodal Leluchowa to „Kraczownik” (powinno być „Kraczonik”), a wiersze Harasymowicza opiniował „pracownik UB” – organów, które przestały istnieć w 1956 roku, czyli wtedy, gdy poeta zaczął publikować swoje pierwsze utwory (zapewne chodziło o SB). Mnogość drobniejszych pomyłek i błędów, w szczególności tych pozostających w kompetencji korektora, osłabia przyjemność z lektury. Istotnym minusem jest również brak indeksu osób. Mimo iż wskazane w tym miejscu niedociągnięcia obciążają przede wszystkim wydawcę, nie zaś autora, trudno o nich nie wspomnieć.

Alan Weiss nie tłumaczy w książce powodów, które skłoniły go do podjęcia tematyki harasymowiczowskiej. Wyartykułowane zostały dopiero w jednym z wywiadów (Odgórzanie Harasymowicza. Rozmowa z Alanem Weissem, „Miesięcznik Dzikie Życie” 2021, nr 7–8). Była to chęć wyciągnięcia księcia poezji „z literackiego czyśćca” i przypomnienia jego twórczości. Paradoksalnie bowiem, mimo iż był poetą, którego tomiki wydawano w rekordowych nakładach, od lat dziewięćdziesiątych XX wieku zaczął być pomijany i zapominany, bądź też kojarzony jedynie z poezją górską, pejzażową. Stąd drugi z założonych celów pracy: „odgórzanie Harasymowicza”, czyli ukazanie pełnego spektrum jego twórczości – bogatej, wielowątkowej, nieraz bardzo odległej od tematyki, z którą bywa kojarzony. Zamiar ten został w pełni zrealizowany – w rzetelnej rekonstrukcji życiorysu autora Wieży melancholii nie tylko nie pominięto innych wątków jego twórczości, ale i nie zapomniano o innych jego wcieleniach. Harasymowicz był bowiem twórcą i człowiekiem niejednoznacznym, a jego tożsamość ulegała zdumiewającym metamorfozom. Istniał więc Harasymowicz – zagorzały kibic piłkarski, Harasymowicz – nieufny wobec nowoczesności mieszkaniec bloku z wielkiej płyty, Harasymowicz‒szlachcic (czyli Harasymowicz-Broniuszyc, bo takim podwójnym nazwiskiem posługiwał się w „barokowym” okresie swojej twórczości).

Alan Weiss wspaniale rekonstruuje życie i twórczość „księcia poezji”, który mimo owej monarchicznej, wyniosłej etykiety, był w gruncie rzeczy oddanym sługą liryki, „sankiulotem wyobraźni” z krwią „przelaną na papier” – jak pisał o sobie w jednym z wierszy. Był nim nie tylko ze względów materialnych (w końcu literatura stanowiła jedyne źródło jego utrzymania), lecz przede wszystkim duchowych. Jeśli można kogoś nazwać poetą „totalnym”, to on z pewnością zasłużył na owo miano.

Co zaś z postulowanym renesansem Harasymowicza? Mimo swojego bezprecedensowego charakteru książka nie spotkała się z należną jej uwagą. Jak przyznał sam autor, publikacja nastąpiła tuż przed wybuchem pandemii Covid-19, co skutecznie uniemożliwiło działania promocyjne. Był to bardzo niefortunny zbieg okoliczności, gdyż praca przedstawia olbrzymią wartość dla wszystkich, którym twórczość Harasymowicza jest bliska.

Alan Weiss: Tak jak księżyc. Poetycki żywot Jerzego Harasymowicza.
Fundacja na rzecz Kultury i Edukacji im. Tymoteusza Karpowicza,
Wrocław 2019, s. 574.
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.