10/2023

Krzysztof Bielecki

Książko, pomóż

Litera. Kropka. Cisza. Ja.

Słowo. Kropka. Cisza. Ja.

Książka. Kropki. Cisza. Ja.

Czytanie. Jego domeną – cisza. Noc? Dzień? Ja?

Litera, kropka, cisza niezauważenie dźwigają mnie i przenoszą do nie mojego świata. W nie moim świecie czuję się obco. Aż do chwili, gdy spotkam „moje” słowo. Jakąś myśl, która mnie zaczepi i pozostawi. Moment pozostawienia mnie samemu sobie, samemu sobie z książką, jest porzuceniem mnie takiego, jakim byłem raptem kilka minut temu. Ten „ja” sprzed kilku minut znika. Zjawia się nowy. Nowy – którego nie mój świat powoli pochłania. W kolejnych godzinach przestanę żyć swoim poprzednim, tym sprzed kilku godzin, życiem. Będę żył nowym, wraz z czytaną książką stwarzanym. Zdanie po zdaniu. Warstwa po warstwie.

Nie obędzie się czytanie, jak nie obędzie się pisanie, bez tajemnicy. Tajemnicy tworzenia. Tak, tak, nie współtworzenia, lecz tworzenia! Bądźmy w czytaniu zdeterminowani – tworzymy książkę! Autor czytanej książki przepadł. Jest książka i jestem ja. Ja zatopiony w książce‑ciszy. Otulony nią jak płaszczem. Ale nie! Cisza, która dopiero co była płaszczem, przestaje nim być! Zaczyna mnie przenikać. Cisza przenika mnie, jak przenikają mnie zawsze żar i żal. Oto korowód: cisza, litera, słowo, zdanie, akapit, strona, książka. Ja‑cisza czytam. Jak ja‑cisza piszę.

Świat literatury zamyka cisza. Cisza jest sekretną miarą. Zagadkowym rysem egzystencji. Pragnieniem. Jak pragnie się wody. Można by rzec i to, że ta cisza oznacza koniec, koniec świata, koniec mnie, ale na razie porzućmy tę myśl. Nie ma innej sztuki okrytej tak głęboką ciszą. Muzykę, teatr, film pomijam, to oczywiste. Ale nawet oglądając malarstwo czy rzeźbę, coś słyszę. Coś drży w powietrzu. Coś się roznosi. Jakiś szmer duszy. W literaturze – nie. Jest cisza. Klatka. Puszka. Nic. Wszystko.

Rozmowa pierwsza
Wyobraźmy sobie rozmowę:

– Halo!

– Słucham.

– Tu Stach.

– Jaki Stach? – dopytuje grzecznie Profesor.

– Wokulski.

Profesor Ryszard Koziołek zastyga w osłupieniu. Słuchawka tkwi przyklejona do ucha Profesora, który po wydaniu książki Czytać, dużo czytać nasłuchiwał, czy ktoś nie zbliża się do jego domu, gabinetu, biurka, sterty papierów, notatek, książek. Piekła i nieba.

Sam tego chciał, ale nie sądził… Nie sądził, że to się ziści: że bohaterowie jego ukochanych książek dyskretnie rozgoszczą się w jego rzeczywistości; że porzucą fikcję; że zbratają się z nim. Z nim autentycznym. Zaczytanym na śmierć. Przepraszam, zaczytanym na życie.

Ostatecznie, i słowo „ostatecznie” jest tu na miejscu, Koziołek przyznaje, że książka jest jak nałóg. „Kiedy zdarza mi się wyjść z domu bez czegoś do czytania, czuję się niespokojny, jakbym zapomniał kluczy, portfela albo telefonu. Panicznie boję się utknąć w jakimś miejscu i nie mieć przy sobie żadnej książki…”. Jest mu więc niezbędna na przykład w drodze do tramwaju. Szerzej: niezbędna w drodze. Wyobrażam sobie, że się budzi i sięga po nią jak po tabletkę. Prosi: „Książko, pomóż”. Cicho. Potem powoli wstaje z tej ciszy… Z tej książki… Wróci do niej po śniadaniu.

To zaczytanie jest miłe. Książka jest przeprowadzką. Przenosi mnie z miejsca, które znam, z domu, ulicy, samochodu w miejsce proponowane przez dzieło literackie, które poznam. Przenosi z czasu, w którym żyję, do czasu, który albo minął, albo przyjdzie. Przenosi mnie od żywych, którzy mnie otaczają, do żywych‑nieżywych, bo zmyślonych. Słynne są te słowa Ryszarda Koziołka, że bliżsi mu są bohaterowie książek niż sąsiedzi. Czy tym samym autor przyznaje się do jakiejś winy? Jeśli tak, to do jakiej? Czy na moje życie wpływa życie sąsiadów czy życie Emmy Bovary? A gdyby moją sąsiadką stała się nagle Pani Bovary, a sąsiad, przysłowiowy Jan Kowalski, poczciwie pospolity, w białym podkoszulku w prążki, stałby się z dnia na dzień porywającym bohaterem jakiejś powieści – przeniósłbym na niego swoje uczucia? Więcej: kim bym był bez Odysei i Odyseusza, bez Hamleta i Hamleta, Don Kichota i Don Kichota? Kim bym był bez książki i fascynującego bohatera w środku? Proszę bardzo: z czegoś wystrugany Koziołek, z czegoś wystrugany ja, z czegoś miliony ludzi na świecie. Wszyscy jak… Pinokio? Też z książki? Wszyscy zbuntowani, ułożeni, przemyślni. My.

[…]


[Dalszy ciąg można przeczytać w numerze.]

Ryszard Koziołek: Czytać, dużo czytać.
Wydawnictwo Czarne,
Wołowiec 2023, s. 256.
WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.