05/2023

Tomasz Snarski

Litwa

Wilno w Gdańsku. Festiwal i jego przesłanie
Interdyscyplinarny festiwal kulturalny „Wilno w Gdańsku”, organizowany wspólnie przez miasta partnerskie Gdańsk i Wilno, odbędzie się w tym roku już po raz dwudziesty. To coroczne polsko‑litewskie święto inter alia muzyki, literatury, sztuk plastycznych, filmu, rzemiosła artystycznego, ale przede wszystkim to szczególne forum spotkania mieszkańców Gdańska o wileńskich korzeniach z wilnianami oraz wszystkimi miłośnikami Wilna i Litwy. Zazwyczaj festiwal ma miejsce w pierwszej połowie września, a jednocześnie w stolicy Litwy organizowany jest jego odpowiednik – festiwal „Gdańsk w Wilnie”.

Od kilku lat „Wilno w Gdańsku” przyjmuje hasło przewodnie, które ma uwypuklić pewne istotne, a zarazem wspólne dla Gdańska i Wilna zagadnienia, umożliwiające międzykulturową interakcję. W 2019 roku wiodącym pojęciem wydarzenia była tożsamość, w 2020 roku skupiliśmy się wokół idei solidarności (jako dziedzictwa Gdańska) i miłosierdzia (jako dziedzictwa Wilna). Z kolei w 2021 roku hasłem festiwalu była wielokulturowość, a w roku 2022 niejako oczywistym zagadnieniem stały się pojęcia wolności i pokoju. Jeśli prześledzić chociażby tych kilka głównych myśli programu artystycznego festiwalu, okazuje się, że między Gdańskiem a Wilnem (a pewnie szerzej między Polską a Litwą) zachodzi wiele interesujących różnorodnych powiązań kulturowych, które stanowią wspólne polsko‑litewskie dziedzictwo i wzbogacają obie strony.

Na inauguracyjnym koncercie festiwalu w 2021 roku występował żydowski zespół ludowy Fajerlech z Wilna. Wokół sceny eksponowane zaś były dwie wystawy, przygotowane we współpracy z Ambasadą Republiki Litewskiej w RP, poświęcone Tatarom litewskim. I tak dźwięki żydowskiej muzyki wybrzmiewały w gdańskiej przestrzeni wypełnionej tatarskimi artefaktami, otoczone jednocześnie litewskimi i polskimi wydawnictwami. Bo przecież Wilno było i jest wielokulturowe! A z kolei Gdańsk buduje swoją tożsamość z akcentem na otwartość i wielokulturowość. Jest tu miejsce dla każdego, w tym zarówno dla tych gdańszczan, którzy swoje serca wywodzą z Wilna i Wileńszczyzny, jak i dla Kaszubów, a w ostatnim czasie dla naprawdę wielu uchodźców wojennych z Ukrainy. W świecie zdominowanym przez wojnę i przemoc potrzeba miejsca pokazującego, że międzykulturowe współistnienie jest nie tylko możliwe, lecz także konieczne i zbawienne. Uczy nas zrozumienia perspektywy innego człowieka, wyjścia poza opłotki własnego świata i własnego ja. Warto przywołać słowa Tomasa Venclovy: „Doświadczenie wielokulturowości osiągamy, kiedy potrafimy przejąć punkt widzenia innego, poczuć się Romem albo Żydem, na Litwie Polakiem, a w Polsce Litwinem. Jeżeli potrafimy przyjąć, choćby na chwilę, punkt widzenia wykluczonego, tego, który czuje się niedobrze w naszym społeczeństwie, to już tworzy wielokulturowość. To jest pewne zadanie moralne, ale także wyzwanie intelektualne”1.

Gdy idzie o wspólną tożsamość, można przyjąć, że jesteśmy w stanie ją zidentyfikować, korzystając z doświadczeń bałtyckiego humanizmu. Chodzi o ukazanie, że europejski humanizm ma swoje korzenie nie tylko w basenie Morza Śródziemnego, lecz także w skupionych wokół Morza Bałtyckiego krajach północnej Europy, które w XX wieku przeszły trudną drogę do wolności i niepodległości oraz zjednoczenia Europy. Sprzeciw wobec komunizmu, pragnienie wyzwolenia się spod sowieckiego jarzma połączone z umiłowaniem wolności, poniesienie ofiary przelanej krwi – to są wspólne elementy polskiego i litewskiego doświadczenia ubiegłego wieku. Gdy mowa o bałtyckim charakterze Litwy, wspomnijmy w tym miejscu jeszcze początek Miłoszowskiej Doliny Issy: „Należy zacząć od opisu Kraju Jezior, w którym mieszkał Tomasz. Te okolice Europy długo były pokryte lodowcem i jest w ich krajobrazie surowość północy. Ziemia jest tu na ogół piaszczysta i kamienista, zdatna pod uprawę tylko kartofli, żyta, owsa i lnu. Tym tłumaczy się, że człowiek nie zniszczył tu lasów, które łagodzą nieco klimat i chronią od wiatrów Bałtyckiego Morza”.

Można też mówić o tożsamości wspólnego losu Wilna i Gdańska, gdyż na skutek II wojny światowej miasta te spotkał analogiczny los, polegający na exodusie ich dotychczasowej ludności. Zarazem to właśnie w Gdańsku wielu mieszkańców Wilna i Wileńszczyzny znalazło swój „nowy dom”. Dlatego i Gdańsk, i Wilno musiały i muszą opowiedzieć się (zrozumieć, określić) na nowo, umiejętnie łącząc pamięć o trudnej przeszłości z teraźniejszością i przyszłością. Chodzi też o to, by uniknąć rozdrapywania ran i przezwyciężania przeszłości, której przezwyciężyć się nie da. Bożena Kisiel zauważa: „Często naszej pamięci o Kresach towarzyszy martyrologia. Wschodnie tereny Rzeczypospolitej to jednak nie tylko walka i cierpienie. To także bogata historia, tradycja, sztuka, język, czyli to wszystko, co składa się na swoiste dziedzictwo kresowe powstałe w wyniku przenikania się kultur i religii oraz współistnienia przez wieki obok siebie przedstawicieli wielu narodów. Ta piękna i bogata spuścizna jest również fragmentem naszej obecnej gdańskiej tożsamości”2.

Wilno to miasto miłosierdzia. To tutaj wierni pielgrzymują do Matki Miłosierdzia w Ostrej Bramie. To tutaj także znajduje się pierwszy obraz „Jezu, ufam Tobie” autorstwa Eugeniusza Kazimirowskiego z wizerunkiem Jezusa Miłosiernego według objawień św. Faustyny. Warto też wspomnieć, że w Wilnie funkcjonuje obecnie od ponad dziesięciu lat Hospicjum bł. księdza Michała Sopoćki, założone przez polską siostrę zakonną Michaelę Rak, które dosłownie przyniosło ideę działalności hospicyjnej z Polski na Litwę (to była pierwsza tego rodzaju placówka w tym kraju i do tej pory pozostaje to jedyne tak wszechstronnie działające hospicjum). Z kolei Gdańsk to miejsce, w którym narodziła się „Solidarność”, w którym „wszystko się zaczęło”. Tu są korzenie polskiej, a tak naprawdę europejskiej drogi do wolności, do wychodzenia z jarzma komunizmu w sposób pokojowy.

Gdy podczas „Wilna w Gdańsku” zaczęliśmy zastanawiać się bliżej nad tym, co znaczą dla nas, Polaków i Litwinów, solidarność i miłosierdzie, okazało się, że w obu kwestiach idzie o to samo – o chrześcijańską caritas przekraczającą nasze ograniczenia, nasze zamknięcie się na drugiego człowieka i skupienie na własnych sprawach. Innymi słowy, chodzi po prostu o bezinteresowne umiłowanie bliźniego.

Festiwal „Wilno w Gdańsku” w ostatnich latach systematycznie rozwija część literacką, dbając o coraz większą obecność współczesnej literatury litewskiej. Swoją twórczość w Gdańsku prezentowali między innymi Birutė Jonuškaitė, Kristina Sabaliauskaitė, Daina Opolskaitė, Viktoras Rudžianskas, Tomas Taškauskas. Udało się już dwukrotnie zaprezentować wspólny projekt wydawniczy związków pisarzy z Litwy, Łotwy i Estonii, pod tytułem „No More Amber. The Baltic Literary Review”, który jest świadectwem poszukiwania przez te kraje wspólnoty wokół bałtyckiego humanizmu. Cieszy zarazem, że w Polsce ukazuje się coraz więcej przekładów z języka litewskiego, by wskazać chociażby wydane w 2022 roku książki Maestro Birutė Jonuškaitė w tłumaczeniu Joanny Tabor czy czwarty tom Silva rerum Kristiny Sabaliauskaitė w tłumaczeniu Kamila Peceli.

Jednocześnie do Gdańska zapraszani są także polscy twórcy z Litwy, wśród których warto odnotować Romualda Mieczkowskiego i Józefa Szostakowskiego. Z festiwalem stale współpracują polskie czasopisma z Wilna, w tym kwartalnik „Znad Wilii” oraz magazyn „Kurier Wileński”.

„Wilno w Gdańsku” wydaje się idealnym pretekstem do refleksji nad kilkoma kwestiami wokół polsko‑litewskiej transgresji w kulturze. Ile kultury litewskiej w polskiej? Jaką kulturę litewską w Polsce znamy? W jaki sposób kultura litewska jest w Polsce obecna? Na każde z tych pytań trzeba szukać więcej niż zdawkowych odpowiedzi. Zarazem każde z nich wymaga doprecyzowania. Przede wszystkim zaś należy także zapytać, w jaki sposób dzisiaj postrzegamy i ujmujemy znaczenie polskiego wileńskiego dziedzictwa literackiego. Podczas rozmaitych inicjatyw kulturalnych poświęconych Wilnu, a organizowanych w całym kraju w różnych formatach i przy rozmaitych okazjach, warto dbać o to, by współczesna opowieść o tym mieście przekazywała prawdę o jego różnorodności kulturowej, nie ograniczając się li tylko do sentymentalnych czy też selektywnych ujęć.

Tomas Venclova trafnie podkreśla: „Co prawda nie należy kreować obrazu Wilna jako wielonarodowej i wielokulturowej idylli, choć niejeden badacz i publicysta skłania się ku właśnie takiemu ujęciu. W mieście były tarcia narodowościowe, działy się też znacznie gorsze rzeczy. Byli ludzie łączący narody i kultury, czasem nawet trudno stwierdzić, do której z nich należeli. Byli też tacy, którzy jednoznacznie opowiadali się po stronie którejś z narodowości i kultur, niekiedy nie stroniąc od skrajnego szowinizmu” (Wilno. Przewodnik biograficzny, przeł. Beata Piasecka, Warszawa 2013).

Warto przywołać jeszcze słowa Romualda Mieczkowskiego: „Tu nie ma nadzwyczajnych bogactw naturalnych, nawet gleba nie jest tak żyzna jak gdzie indziej. Te braki wynagrodził Stwórca krajobrazem, który mimo północnej aury zachwyca pięknem lasów, zapachem łąk, wyniosłością pagórków, łagodnym biegiem rzek, spokojną taflą jezior, a nad tym wszystkim – niezwykłą majestatycznością nieba. Od wieków pod nim żyli razem Litwini, Polacy, Żydzi, Białorusini, Rosjanie, Tatarzy, Karaimi. I nie tylko. Splot ich mowy, religii, kultury i tradycji wytworzył niepowtarzalny potencjał wrażliwości w naturze ludzi, którzy znaleźli swą przystań w Wilnie i na Wileńszczyźnie, na rozległych przestrzeniach Wielkiego Księstwa Litewskiego, na obrzeżach Rzeczypospolitej kilku narodów. Wzajemne powiązanie losów, wspólne dzielenie doli i niedoli, zapisały się w dziejach historii i kultury tej Ziemi” (Ziemia bogata w talenty, „Znad Wilii” 2016, nr 1 [65]).

Nie tylko Mickiewicz
Czym byłaby nasza polska tożsamość bez dziedzictwa kultury litewskiej largissimo sensu, czyli także bez dziedzictwa polskiej kultury z Litwy? Czy da się w ogóle pomyśleć o polskiej tożsamości literackiej bez literackiej spuścizny Wilna? Kto nie wie, dlaczego Mickiewicz rozpoczyna Inwokację od wezwania Litwy jako ojczyzny, ten tak naprawdę jest ignorantem wobec polskiej tożsamości, będącej przecież mozaiką wielokulturowości, pogranicza, a zarazem wspólnoty narodowej.

Istnieje jednak duże zagrożenie polegające na powierzchownym ujęciu znaczenia dziedzictwa Wilna dla polskiej kultury, ograniczone w zasadzie do, nazwijmy to, „Mickiewiczowskiego romantyzmu”. Wilno w polskiej literaturze nie wyczerpuje się w długiej liście polskich autorów romantycznych. Literackie Wilno to naprawdę nie tylko Adam Mickiewicz czy Juliusz Słowacki. To także Józef Ignacy Kraszewski, Władysław Syrokomla, Teodor Bujnicki, Kazimiera Iłłakowiczówna, Konstanty Ildefons Gałczyński, Czesław Miłosz, Józef Mackiewicz, Tymoteusz Karpowicz, Abraham Suckewer (Sutzkever), Tadeusz Konwicki, Sławomir Worotyński. Wszyscy oni, by wymienić tylko niektórych z wielu, byli związani ze stolicą Giedymina, z ukochanym miastem nad Wilią3.

A i dzisiaj na Litwie wciąż żyje i rozwija się polskie słowo. Wśród współczesnych polskich twórców z Litwy dość wskazać chociażby Romualda Mieczkowskiego, Wojciecha Piotrowicza, Józefa Szostakowskiego czy Alicję Rybałko. To powojenne pokolenie odradzającej się na Litwie polskiej inteligencji, które dba nie tylko o zachowanie polskiej spuścizny literackiej Wilna, lecz także o jej rozwój, czego wymownym świadectwem jest wydawane od ponad trzydziestu lat czasopismo „Znad Wilii”, obecnie w formie kwartalnika.

Gdy mowa o refleksji na temat polsko‑litewskich interakcji kulturowych, trzeba jednak zapytać o przyszłość. Czy Wilno i Litwa w ogóle przetrwają jako motywy znaczące w kulturze polskiej? Czy też przestaną oddziaływać wraz z upływem czasu i odejściem ludzi, dla których pozostają ważne jako dziedzictwo ich rodzinnego pochodzenia? Czy jest miejsce w polskiej kulturze na inną obecność Litwy niż jej romantyczne, wileńskie i zarazem polonocentryczne ujęcie? Czy obecne i przyszłe pokolenia, dla których Wilno i Litwa będą co najwyżej odległą częścią literackich tradycji, będą potrafiły zrozumieć fenomen Wilna w historii i kulturze Polski? A może uda się odnaleźć wspólne polsko‑litewskie tropy i tematy, które zbudują zupełnie inne spojrzenie na Wilno i Litwę w literaturze? Przykład gdańsko‑wileńskich relacji pokazuje, że możliwe jest otwarcie się na nowe narracje i wspólne podążanie ku przyszłości, przy jednoczesnym uszanowaniu dziedzictwa przeszłości.

WYDAWCA:
WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE
©2017-2022 | Twórczość
Deklaracja dostępności
error: Treść niedostępna do kopiowania.